15#

11K 525 9
                                    

W MEDIACH ZWIASTUN DLA WAS!

Wróciłam do domu wyczerpana jak i psychicznie tak i fizycznie. Czułam się,jak wrak człowieka. Ja byłam w kiepskim stanie on za to zabawiał się,jak tylko się da. Jeszcze to spotkanie firmowe. Rzuciłam się na kanape i wydałam z siebie głośne westchnienie.

-Co się stało? Podskoczyłam nerwowo,nie wiadomo skąd pojawiła się moja przyjaciółka. Usiadła obok i objęła mnie ramieniem.
-Jutro mam spotkanie firmowe..- nie musiałam nic więcej mówic,bo moja mina mówiła sama za siebie. Od razu po powrocie na Manhattan opowiedziałam Ashley o wszystkim. Nie skomentowała tego za co byłam jej wdzięczna. Przytuliła mnie tylko i powiedziała,, To co? Ciastka?" Potwierdziłam i całą noc wpieprzałyśmy. Szturchnięciem wyrwała mnie z zamyślenia.
-Hmm? Tyle dałam rady z siebie wyrzucić.
-Mam pomysł- widziałam jak jej umysł pracuję na pełnych obrotach.Spojrzałam na nią pytająco,wyczekując odpowiedzi- Pójdziesz z moim bratem- na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Oczywiście.Trey.Jej brat miał 25 lat,skończył prawo. Był dosyć przystojny. Brązowe włosy zawsze ma podniesione do góry. Szare oczy i zabójczy uśmiech. Pół godziny później Ash do niego zadzwoniła,zgodził się. Ma przyjechać po mnie jutro o 20. Zanim poszłam do siebie. Zrobiłam sobie w kuchni kakao. Weszłam do łóżka i nie mogłam powściągnąć łez...
,,Ty idiotko,a miałaś się nie zakochiwać" pomyślałam.
Następnego dnia rano,nie czułam się najlepiej. Plus był taki,że wszyscy w firmie pracują tylko do 15,ponieważ potem rozpoczynają się przygotowania do imprezy. Ubrana w czarny kombinezon i białe balerinki szłam w kierunku wind. Drzwi już się zamykały,kiedy ktoś włożył między nie buta. Uniosłam oczy ku górze i nie mogłam gorzej trafić. Mason we własnej osobie ubrany w czarny dopasowany garnitur stanął obok. Nie odezwał się ani słowem,czułam jednak na sobie jego palące spojrzenie. Pod jego wpływem na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
-Witam Panno Evans- odważyłam się na niego spojrzeć. Wwiercał we mnie swoje oczy.
-Panie Smith- odparłam na przywitanie. Atmosfera w windzie zgęstniała. Gdy dojechaliśmy na właściwe piętro,nie oglądając się wyszłam z windy jak poparzona. Cały dzień wypełniałam faktury i odbębniałam papierkową robotę. Gdy miałam chwilę wytchnienia wyciągnęłam z torby pączka. Musiałam go zjeść,bo inaczej czekałby mnie wykład Ashley. O 14 w zasadzie,wszystko miałam już skończone. Wyszłam z biura, zamykając je na klucz. Mason siedział popijając kawę i znowu rozmawiając z Tą Melissą. Przewróciłam oczami i chrząknęłam,żeby zwrócili na mnie uwagę.
-Zostawiam tu Panu papiery- położyłam segregator na jego biurku.
-Dziękuję,w takim razie do wieczora Will- Czy kiedykolwiek przestanę drżeć na dźwięk mojego imienia w jego ustach?
-Do zobaczenia- odparłam i wyszłam.
W domu przekąsiłam coś na szybko i zaczęłam się przygotowywać. Ashley upięła mi włosy w koka. Założyłam na siebie małą czarną i czerwone szpilki. Pomalowałam rzęsy i usta pociągnęłam szminką w kolorze butów.
-Wyglądasz pięknie- odparła Ash. Posłałam jej słaby uśmiech i obejrzałam się w lustrze. O równej ósmej usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.Zeszłam na dół i otworzyłam. Moim oczom ukazał się wysoko brunet z włosami postawionymi na żelu,ubrany w grafitowy garnitur. Posłał mi uwodzicielski uśmiech i powiedział.
-Will... Wow,ale się zmieniłaś. Wyglądasz niesamowicie- nie mogłam się nie uśmiechnąć na jego słowa.
-Ty też się wyrobiłeś Trey- uściskaliśmy się mocno. Chwilę potem dołączyła do nas Ashley.
-Hej siostrzyczko- przyciągnął ją do siebie i złożył pocałunek na jej policzku.
-Hej brat- posłała mu kuksańca w bok- Odstaw ją przed północą. Jechaliśmy samochodem w kierunku firmy,pomimo panującej między nami ciszy wcale nie było niezręcznie.

-No dobra młoda,co to za facet? Spojrzałam na niego z miną w stylu ,,Nie wiem o co Ci chodzi". Uniósł jedną brew do góry a ja pękłam.

-No,mój szef. Coś między nami zaszło,zaangażowałam się a teraz.. jest jak jest-wydawał się rozumieć co mam na myśli. Nie odezwaliśmy się już ani słowem aż do przyjazdu.

-Gotowa? Podstawił mi swoje ramię,żebym je objęła.Objęłam je z wdzięcznością i poszliśmy. Sala konferencyjna wraz z holem ozdobiono na biało-czarno. Rozejrzeliśmy się i zajęliśmy jeden stolik.Kiedy Trey poszedł po drinki miejsce obok mnie zajęła Melissa. Ubrała się w kieckę,która ledwo zasłaniała jej tyłek,cycki też miała na wierzchu.

-Cześć-przywitała się ze mną. Skinęłam jej głową i starałam się ignorować. Myślałam,że może wtedy sobie pójdzie.Jednak ona nie dawała za wygraną- Przyszłaś sama?-zapytała.

-Nie-rzuciłam zdawkowo,widziałam jak oczy jej się zaświeciły z zainteresowania.Wiedziałam,że nie odpuści tematu.

-A z kim? Dlaczego ona musi być taka ciekawska? Ugryzłam się w język,żeby jej czegoś nie powiedzieć.

-A Ty z kim? Wydawało mi się,że taktyka,,pytanie na pytanie" będzie najlepsza. Posłałam jej wymuszony uśmiech.

-No jak to? Wydawała się być oburzona moim pytaniem-Z Masonem- posłała mi zwycięskie spojrzenie. W myślach przewróciłam oczami- Jest cudowny-zaczęła opowiadać-A zwłaszcza w łóżku-szepnęła mi na ucho. Wstałam jak poparzona,,Co za idiota" pomyślałam. Patrzyła na mnie zdziwionym spojrzeniem,musiałam się jakoś wykręcić z tej sytuacji.

-Pójdę poszukać Treya- odparłam tylko i ruszyłam w głąb sali. Znalazłam go przy napojach rozmawiającego z nikim innym jak Smithem. Podeszłam do nich:

-Tu jesteś-rzuciłam do Treya-,uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Mason ujął moją dłoń i złożył na nim pocałunek. Czułam,jak między nami przechodzą iskry.Oczy pociemniały mu z pożądania,kiedy spojrzał na mnie.

-Właśnie rozmawiałem z Masonem o Twojej pracy- moją twarz wykrzywił grymas- Zatańczymy? zapytał,kiedy muzyka trochę zwolniła.Ujęłam jego dłoń i weszliśmy na środek. Objął mnie w talii i zaczęliśmy.Podczas tańca nie odzywaliśmy się do siebie.Po prostu tańczyliśmy. Poczułam lekki szarpnięcie.

-Odbijany-powiedział Mason,a chłopak tak po prostu mnie zostawił. Starałam się na niego nie patrzeć co było na prawdę bardzo trudne zwłaszcza,że miał na sobie spodnie od garnituru ,białą bluzkę z rękami podwiniętymi do łokci i krawat. Robiło mi się gorąco na jego widok- Co to za jeden? Usłyszałam nagle. Uniosłam brwi w zdziwieniu.

-To chyba nie Twój interes-parsknęłam.

-Jesteś Moja pamiętaj o tym-docisnął mnie mocniej do swojego ciała. Poczułam dreszcze.

-Nie dajesz mi o tym zapomnieć-odgryzłam się mu. Ścisnął mocniej moją dłoń. Nasze usta znajdowały się na wysokości kilku centymetrów.Czułam,że chcę je złączyć w pocałunku.Za to ja szepnęłam mu w usta- Melissa powiedziała,że jesteś świetny w łóżku,leć pieprzyć swoją dziwkę-wysyczałam. Stał osłupiały a ja musiałam się napić. Siedziałam przy ,,barze" i wypijałam już chyba piątą kolejkę. Trey gdzieś zniknął,w sumie to wcale nie chciało mi się go szukać.Byłam wstawiona,nawet bardzo. Wstałam i zachwiałam się delikatnie. Chciałam wyjść,kiedy uderzyłam w męski tors.

-Przepraszam- wymamrotałam cicho i chciałam go wyminąć,ale ktoś mnie chwycił.

-Odwiozę Cię- głos Masona odbił się w mojej czaszce. Nie odpowiedziałam,niech mnie odwozi.Wsadził mnie do samochodu i pojechaliśmy.

Stanął pod moim domem i pomógł mi wysiąść. Odprowadził mnie do drzwi i powiedział:

-Do zobaczenia, mała- pocałował mnie w czoło i szedł w kierunku samochodu.

-Pa- rzuciłam i weszłam do domu

CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE CO DO ZWIASTUNU! :)

Trylogia Smitha-Wszechmogący (w trakcie Korekty) Donde viven las historias. Descúbrelo ahora