18#

12.2K 506 9
                                    

Ważna notka pod rozdziałem!

Obudziłam się następnego rana sama. Wygrzebałam się z łóżka i ubrana tylko w przydużą koszulkę wyszłam na taras.Morskie powietrze owiało moją skórę powodując gęsią skórkę. Słońce dopiero co wychodziło zza chmur. Z rana morze było spokojne. Dostrzegłam go,biegł wzdłuż plaży.Ubrany w dresy i bez koszulki zmierzał właśnie w kierunku willi. Zdałam sobie sprawę,że nie wiem nawet,która jest godzina. Wygrzebałam z głębi torby komórkę i zerknęłam na wyświetlacz. 7 rano. Kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi na dole. Zeszłam.

-Cześć-Mason pocałował mnie w czoło i poszedł do kuchni. Wąskie dresy idealnie opinały jego smukłe nogi i tyłek.Był bez koszulki,widziałam jak wszystkie jego mięśnie pracują przy każdym najdrobniejszym ruchu.Miał piękne ciało,musiał ciężko nad nim pracować. Pot spływający po jego skórze,wyglądał na prawdę seksownie.Rozczochrane włosy,zarost i te błyszczące oczy.Był niesamowicie przystojny i do tego cholernie seksowny. Odepchnęłam od siebie te myśli.

-Hej,o której wyszedłeś? splątałam ręce na piersi. Napił się wody zanim się odezwał. Przy każdym łyku poruszało mu się jabłko Adama. To podniecający widok. Boże kobieto o czym Ty myślisz? Zbeształam się w myślach.

-O 5,nie chciałem Cię budził-oparł się dłońmi o blat i całą swoją uwagę skupił na mnie. Zarumieniłam się pod jego badawczym spojrzeniem. Lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu.Zbyt długo jak dla mnie skupił się na piersiach i nogach-Musisz częściej chodzić w moich koszulkach-mruknął z uznaniem i zaczął powoli do mnie podchodzić.

-Mam swoje ubrania-przejęłam pałeczkę. Podszedł do mnie i wziął moją twarz w dłonie.

-Chodź w moich-to nie była sugestia,bardziej rozkaz. Kiedy poczułam jego usta na swoich wiedziałam,że się zatracę,dlatego nie mogłam dać mu się pocałować.

-Idę wziąć prysznic-powiedziałam i pobiegłam na górę.Zamknęłam drzwi do łazienki zanim zdążyłby za mną pójść. Mam mętlik w głowie.Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania i z miejsca weszłam pod prysznic. Woda zmywała wszystkie zmartwienia,dawała mi jakąś ulgę.Nalałam na dłoń trochę płynu kokosowego i zaczęłam rozmasowywać po swoim ciele.O mało nie dostałam zawału,kiedy poczułam na skórze czyjeś dłonie. Nie musiałam się nawet odwracać,żeby wiedzieć do kogo należą.

-Uwielbiam Twoje ciało-usłyszałam przy uchu. Dreszcze i iskry pożądania przeszły po moim ciele.Sunął dłońmi po moich plecach i rozmasowywał mi spięty kark. Zadrżałam ,kiedy poczułam,że dotyka moich piersi. Moje sutki stanęły i wydłużyły się boleśnie.Masował je i szczypał. A ja czułam frustracje ,że nie mam kontroli nad moim ciałem. Jedna z jego dłoni zjechała na moją kobiecość. Przejechał palcem od wejścia aż po łechtaczkę,powodując tym moje ciche jęki.Pisnęłam,gdy poczułam na plecach jego nabrzmiałą i twardą erekcję. Najwyraźniej on też już nie mógł wytrzymać,bo odwrócił mnie twarzą do siebie.Wpił się w moje usta. Uniósł mnie i nabił na swojego penisa. Wydałam z siebie głośny jęk-Jesteś taka mokra i ciasna dla mnie-ugryzł płatek mojego ucha.Jego słowa zrzucały mnie w przepaść.Uwielbiałam,kiedy tak do mnie mówił. Poruszał się szybko nie dając nam chwili wytchnienia:

-Ahh!-wyrwało mi się. Spojrzał mi w oczy. Były czarne z pożądania. Wyglądał dziko i seksownie.

-Kurwa -warknął i przyśpieszył. Wbiłam mu paznokcie w plecy. Opał swoje czoło o moje i mocno klepnął mnie w pośladek-Dojdź dla mnie,teraz-powiedział,kiedy sam był już na skraju. Doszłam pulsując na nim. Zrobił jeszcze parę ruchów i zaczął we mnie pompować.Wyszeptał cicho moje imię i mocno mnie pocałował-Jesteś Moja-dodał.

*******************

Leżałam na kocu starając się złapać jakieś promienie słoneczne. Nie ruszałam się zbytnio,nie byłam nawet zdolna chodzić po porannym rżnięciu.Mason poszedł popływać.Założyłam okulary przeciwsłoneczne i prawie zasnęłam. No właśnie prawie... Gdyby ktoś nie zechciał mi przeszkodzić.Ten idiota cały mokry położył się na moim rozgrzanym ciele. Miałam ochotę go zabić. Skopałam go i poszłam do wody skoro i tak już byłam mokra.W sumie nie poszłam,bardziej człapałam.Zanurzyłam się aż po czubek głowy. Dwie godziny później pojechaliśmy na miasto. Ja ubrana w białą przewiewną sukienkę bez ramiączek a on w krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Kupiliśmy owoce.Głównie: melony,mango,kiwi i pomarańcze.Uparł się,że zrobi mi swój popisowy koktajl.Teraz siedziałam na stołku przy wyspie kuchennej i obserwowałam jego poczynania.Męczył się odrobinę z wyciskarką do owoców ,ale po dłuższym czasie dał sobie radę.Podał mi szklankę z zadowoloną minę i czekał na moją reakcję. Niepewnie się napiłam.

-Pyszne-powiedziałam szczerze.Posłał mi najpiękniejszy uśmiech jaki widziałam.

-Cieszę się,starałem się-koktajl to taki hardcore pomyślałam,ale nie powiedziałam tego na głos. Dla faceta to musiał być nie lada wysiłek.Uśmiechnęłam się w duchu,że tak się stara. Mieliśmy właśnie zamiar oglądnąć film,kiedy rozległ się dzwonek jego telefonu.

-Słucham?-odebrał.W miarę tego co mówił jego rozmówca,Mason coraz bardziej marszczył brwi-Jak to? Kiedy? zagryzł wargę,robił to tylko kiedy uporczywie nad czymś myślał- Tak,przyjadę-dodał i już miał zamiar skończył kiedy powiedział-uspokój się mamo-zakończył rozmowę.

-Co się stało? odezwałam się po dłuższej ciszy. Chodził nerwowo wte i we wte.Podszedł przytulił mnie mocno i powiedział:

-Przepraszam,ale musimy wracać-widząc jego minę nie wypytywałam o nic.Spakowaliśmy się w godzinę i byliśmy już w drodze powrotnej do domu. Nie powiem humor mi trochę zmarkotniał,ale to nie zależało od niego-Podrzucę Cię do domu jak dojedziemy-westchnął.

-Chcesz o tym porozmawiać? chrząknęłam kiedy staliśmy na światłach. Posłał mi słaby uśmiech,ale nic nie powiedział. Zatrzymaliśmy się na stacji kiedy jego telefon znowu zaczął dzwonić.

-Halo?-jego ton był oschły-Mówiłem kurwa,że przyjadę to przyjadę-był wściekły.Rozłączył się i wrócił do jazdy. W samochodzie panowała niezręczna cisza. Nie byłam pewna czy mogę się odzywać czy nie. Wolałam go nie wyprowadzać z równowagi.Z tego co się domyślałam do domu została nam jakaś godzina. Burczało mi w brzuchu,byłam głodna.

-Możemy się na chwilę zatrzymać?Jestem głodna powiedziałam niepewnie,kiedy zauważyłam niedaleko McDonalda.Na jego czole pojawiła się zmarszczka.Skręcił jednak na parking. Zamówiłam sobie zestaw,on nic nie chciał. Staliśmy w kolejce.

-Kurwa ile to jeszcze potrwa? niecierpliwił się,chociaż staliśmy dopiero 5 minut.

-Jedź już,zadzwonię po Ashley-spojrzał na mnie.

-Okej,dzięki-odrzekł i poszedł. Stałam oniemiała,chyba nie do końca spodziewając się takich słów. Kiedy zjadłam zadzwoniłam po przyjaciółkę.Teraz stałam i czekałam na nią na polu. Kiedy zajechało niebieskie BMW wsiadłam od razu.

-Co się stało? zapytała a ja opowiedziałam jej wszystko od początku.Siedziałam w domu i zastanawiałam się : Gdzie jest? Co się stało? Co teraz robi? Wiedziałam,że na razie nie dostanę odpowiedzi na te pytania.Czułam jednak w podbrzuszu pewien niepokój.Wmawiałam sobie,że to nic takiego.Siedziałam z Ash w salonie z lampką wina.

-Nie martw się-odparła nagle i objęłam mnie ramieniem.Przytuliłam się do niej.Oglądałyśmy jakiś film,ale ja kompletnie nie potrafiłam się na niczym skupić.On zajmował wszystkie moje myśli.Leżałam w łóżku starając się zasnąć...Na marne. Coś się działo,ale nie wiedziałam co.


Mam do Was takie pytanko? Co ile chcielibyście nowe rozdziały? Bo właśnie zastanawiam się.Czekam na komentarze.

Pozdrawiam :)!

Trylogia Smitha-Wszechmogący (w trakcie Korekty) Where stories live. Discover now