Rozdział XXXII

3.8K 314 63
                                    

- Z dedykacją dla Edyty xDD

ROZDZIAŁ XXXII

Opadłam wyczerpana na poduszkę. Czułam się jak siedem nieszczęść. Znowu brałam chemię. To miało mi ponoć pomóc, a ja wcale tak tego nie odczuwałam. Stawałam się wrakiem człowieka, lecz nic nie mogłam na to poradzić.

Niespodziewanie usłyszałam trzask drzwi. Z trudem podniosłam głowę i zobaczyłam Liv, która podchodzi do mnie niepewnym krokiem. Zauważyłam, że znowu się przefarbowała. Wcześniej miała niebieskie końcówki, które zniknęły przed weselem, a tym razem różowe pasemka. Jej długie, lśniące włosy były rozpuszczone. Na sobie miała dżinsowe spodenki i białą koszulę bez rękawów.

- Hej - powiedziałam chrypliwym głosem.

- Hej. Jak się czujesz? - zapytała siadając na krześle obok mnie.

- Nie za dobrze - odparłam zgodnie z prawdą.

- Spotkałam twoją mamę, jak od ciebie wychodziła. Powiedziała, że brałaś chemię. Ashton, Calum i Luke siedzą na korytarzu. Pielęgniarka pozwoliła wejść tylko jednej osobie, a ja bardzo chciałam się z tobą zobaczyć.

- Cieszę się, że cię widzę. Pewnie chcesz się dowiedzieć, dlaczego ci nie powiedziałam?

- Trochę. Zniknęłaś tak nagle, bez żadnego słowa i nagle się pojawiasz, a my dowiadujemy się...

- Że mam białaczkę - dokończyłam za nią, widząc na twarzy przyjaciółki skrępowanie. -Byłam idiotką. Myślałam, że tak będzie lepiej, ale się przeliczyłam. Powtarzam ciągle te słowa i za każdym razem brzmią one coraz bardziej żałośnie.

- Ale znamy się od dziecka! Przecież wiesz, że możesz mi zaufać.

- Wiem, ale spróbuj postawić się na moim miejscu. Co ty być zrobiła? - zapytałam.

- No oczywiście bym ci powiedziała! - Wyrzuciła ręce do góry w geście frustracji. - Ja ci się ze wszystkiego zwierzam, a ty ciągle masz przede mną jakieś sekrety.

- Przepraszam. Takim jestem człowiekiem i nic na to nie poradzę.

Nagle poczułam, jak w moim brzuchu wszystko się przewraca. Wiedząc co za chwilę nastąpi, sięgnęłam prędko po miskę i nachyliłam się nad nią, a następnie zwymiotowałam.

- Rose! Wszystko okay? Wezwać lekarza?

- Nie. To normalne - odpowiedziałam słabym głosem, odkładając misę na ziemię. - Sorry za widoki - dodałam próbując rozładować atmosferę.

- Weź przestań. To nie jest śmieszne. Mogę ci jakoś pomóc?

- Cóż... Tylko dawca może mi pomóc - odparłam biorąc do buzi dwie gumy do żucia.

- Wiem, Ashton nam powiedział. Jutro każde z nas pójdzie na badania.

- Wątpię by się udało. Znając moje szczęście...

Dziewczyna zamachnęła się i spoliczkowała mnie. Złapałam się za obolałe miejsce i spojrzałam wściekła oraz zdezorientowana na przyjaciółkę.

- A to za co?! - powiedziałam wkurzona.

- Pamiętasz, jak mówiłaś mi kiedyś, że jak zaczniesz gadać głupoty, to mam ci przywalić z liścia? Cóż, ja tylko robię to o co mnie prosiłaś - odpowiedziała z cwaniackim uśmiechem na twarzy.

- Menda - mruknęłam pod nosem.

- Frajer - odparła.

- Cwel.

Życie Jest Piękne - Ashton Irwin ✓Where stories live. Discover now