Rozdział XXXIX

3.1K 281 74
                                    


~z dedykacją dla Ady~

ROZDZIAŁ XXXIX

Miesiąc. Całe trzydzieści jeden dni spędziłam w szpitalu gapiąc się w kalendarz, co nie miało najmniejszego sensu, ale co mogłam w takiej sytuacji począć? Byłam kompletnie bezradna. Kąciki moich ust powędrowały lekko ku górze, kiedy przypomniało mi się, jak Ashton opowiadał mi o ich wielkiej akcji.

Wydrukowaliśmy mnóstwo ulotek. Każde z nas zajęło jakąś część Sydney. Podchodziliśmy do ludzi, mówiliśmy im o twojej sytuacji, prosiliśmy o pomoc. Uwierz, jeszcze nie wszystko stracone. Nie trać nadziei.

Chciałabym być taką optymistką jak oni. Wprawdzie postanowiłam sobie, że się nie poddam, ale nie widziałam dużych szans. Zadziwiające, jak życie potrafi nas zaskoczyć. Na początku miałam wszystko, co mogłam sobie wymarzyć — przyjaciółkę, na której zawsze mogłam polegać, dobrą szkołę, pełną rodzinę, nowe ubrania. W którymś momencie do mojego szczęścia wkroczyła białaczka — to ona zniszczyła wszystko, co do tej pory zbudowałam.

Zerknęłam kątem oka na zegarek. Wybiła godzina siódma wieczorem. Ashton miał odwiedzić mnie godzinę wcześniej. Zastanawiałam się, co było powodem tego, że się nie zjawił. W każdym razie postanowiłam na niego poczekać. Spojrzałam w okno wlepiając wzrok w zachodzące słońce. Przez moją głowę przeszło jedno pytanie — co robiłabym w tym momencie, gdybym nie była chora? Wiem, że nie było sensu się nad tym zastanawiać, bo i tak nie mogłam nic zrobić, ale nie potrafiłam pozbyć się tej myśli. Czy bawiłabym się na jakiejś imprezie, czy może spędziłabym ten wieczór na oglądaniu ulubionych seriali, do których w tamtym momencie nie miałam głowy?

Przymknęłam lekko powieki, które zrobiły się niezwykle ciężkie. Obiecałam sobie, że nie zasnę. Walczyłam ze zmęczeniem. Po chwili jednak przegrałam i otuliły mnie ramiona Morfeusza.

Ashton POV

Spojrzałem zdenerwowany na zegarek. Walnąłem wściekły dłonią w kierownicę samochodu, który należał do mamy. Mój motocykl niestety się zepsuł. Powiedziałem Calumowi, żeby go naprawił, chociaż zdawałem sobie sprawę, ile to w jego przypadku mogło trwać. Hood zawsze miał czas i odkładał każdą sprawę na ostatnią chwilę. Starałem się być wobec niego wyrozumiały z powodu napiętej sytuacji, która wisiała w powietrzu. On przeżywał to naprawdę ciężko. Wiedziałem to po jego podkrążonych przez nieprzespane noce oczach. Mojej uwadze nie umknął także fakt, że coraz częściej w jego pokoju potykałem się o puste puszki po piwie. Martwiłem się o niego. Nie chciałem, żeby popadł w alkoholizm. To tylko zniszczyłoby go do końca.

Stałem w okropnym korku wsłuchując się w jedną z moich ulubionych piosenek Green Day.


Don't want to be an American Idiot
Don't want a nation under the new mania
Can you hear the sound of hysteria?
The subliminal mind fuck America

Welcome to a new kind of tension
All across the alienation
Where everything isn't meant to be ok
Television dreams of tomorrow
We're not the ones meant to follow
For that's enough to argus*

Byłem niezwykle zirytowany. Obiecałem Rose, że zjawię się u niej o szóstej. Minuty mijały jednak niewyobrażalnie szybko, a ja siedziałem za kierownicą tego samochodu i czekałem, aż stojące przede mną audi w końcu ruszy do przodu. Przypuszczam, że gdybym wysiadł z tego samochodu, szybciej dotarłbym do szpitala na pieszo. Nie mogłem niestety tego zrobić.

Nastąpił jednak cud. Pojazdy ruszyły. Zmieniłem bieg i wcisnąłem pedał gazu. Przemierzyłem kilkukilometrowy odcinek, po czym wreszcie wyjechałem na rondo i znalazłem się na ulicy, przy której znajdował się mój cel. Ku mojemu zdziwieniu znalazłem wolne miejsce na parkingu. Wysiadłem z samochodu, zamykając go oczywiście na klucz, po czym skierowałem się w stronę budynku. Dotarłszy do recepcji wpadłem na jakąś dziewczynę, która chciała już coś powiedzieć, lecz ja kompletnie ją zignorowałem podążając dalej. Usłyszałem za sobą jedynie jej prychnięcie i określenie „dupek", które padło z jej ust. Uśmiechnąłem się szeroko. Nie wiedząc czemu uwielbiałem, kiedy ludzie uważali mnie za tego złego.

Życie Jest Piękne - Ashton Irwin ✓Where stories live. Discover now