Rozdział VI

1K 150 36
                                    

W budynku panował cichy gwar rozmów. Usiedliśmy przy stoliku stojącym blisko ściany i dopiero wtedy rozejrzeliśmy się po wnętrzu. Nie było wielu ludzi, a tylko jedna osoba przyciągnęła moją uwagę. Nie miałam wątpliwości, że to właśnie ten przybysz.
Była to młoda kobieta. Miała długie czarne włosy, które po dłuższym patrzeniu wydawały się ciemnobrązowe. Lśniące pasma były idealnie proste, ani trochę nie falowały tak jak moje pukle. Były również długie - sięgały do połowy pleców. Kobieta była ubrana w błękitną koszulę, czarne spodnie i takież buty, a na ramiona narzuciła szafirową pelerynę z kapturem, obszytą złotą nicią. Zwróciła ku nam swoją twarz. Jej cera była jasna, ale nie blada. Miała jasnoróżowe usta, oraz ciemnozielone oczy, z delikatnym błyskiem błękitu. Nawet ja musiałam przyznać, że natura nie poskąpiła jej urody. Zauważyła, że się jej przyglądamy i uśmiechnęła się lekko, a Felix odpowiedział jej tym samym, po czym obrócił się do mnie.
- Ciekawe po co tu przybyła - rzekł cicho. - Pewnie po prostu zatrzymała się w Iaurel na jakiś czas.
Skinęłam głową, choć moje myśli podążały nieco innym torem.
- Sądzisz, że ma jakiś związek z nim? - zapytałam. - Z Narranem?
- Nie sądzę - mruknął młodzieniec. - Ale możemy mu o tym powiedzieć.
- Jak wróci - uzupełniłam.
- Tak. Jak wróci. Wiesz gdzie poszedł?
- Do smoków.
Felix uniósł brwi.
- Coś nowego.
Wzruszyłam ramionami.
Siedzieliśmy w gospodzie dosyć długo. Minęło już południe. Nie rozmawialiśmy o niczym konkretnym. Tamta kobieta poszła już do wynajętego pokoju. Ciekawiło mnie ile zamierza zostać w Iaurel.
- Nie uważasz, że Narran już powinien wrócić? - spytałam znienacka, a pogrążony w myślach młodzieniec wzdrygnął się słysząc mój głos. - Wiem, że do Gór Srebrnych jest daleko, ale wątpię żeby chciało mu się dojść aż tam. Jeśli smoki są ostrożne chyba mają jakichś strażników.
Felix wzruszył ramionami.
- Może i masz rację - powiedział powoli. - Jak chcesz to możemy go poszukać.
- Będzie zły - zawahałam się, choć podobał mi się pomysł mojego przyjaciela.
- Nie będzie, a jak już to na mnie - westchnął. - Jak zawsze...
- On cię lubi, Felix. Po prostu ostatnio jest trochę przewrażliwiony.
Jasnowłosy wstał.
- To idziemy?
Skinęłam głową i wyszliśmy z gospody. Wybierając jak najkrótszą drogę między domami, opuściliśmy miasto. Mieliśmy szczęście. Mężczyzna właśnie wychodził z lasu. Widząc nas uniósł wysoko brwi.
- Spotkałeś jakieś smoki? - spytałam, nim zdołał coś powiedzieć.
Rzucił mi podejrzliwe spojrzenie.
- Owszem. Nie były zbyt rozmowne. Kazały mi wracać do miasta. Gdzie się wybieracie? - zapytał.
- Wyszliśmy ci na spotkanie - powiadomił Felix.
Narran popatrzył przed siebie. Powoli wracaliśmy do Iaurel.
- To miłe - rzekł po chwili. Zmierzył nas wzrokiem. - A tak naprawdę?
- Ktoś przybył do miasta - powiedział jasnowłosy po chwili milczenia.
- Kto? - Narran się zaciekawił, choć próbował to ukryć.
- Kobieta - odparł Felix przeciągle. - Ma ciemne włosy, zielone oczy podobne do oczu Evelyn - spojrzał na mnie krytycznie. - No... Może trochę ciemniejsze. I... - zawahał się znowu zerkając na mnie. - Jest bardzo ładna - dokończył cicho.
Przewróciłam oczami, a on uśmiechnął się przepraszająco. Ciemnowłosy mężczyzna natomiast zmarszczył brwi.
- Znasz ją? - spytałam.
- Wątpię - odparł, ale w jego głosie można było wyczuć wahanie, więc prawdopodobne było, że kłamał lub nie był pewny odpowiedzi.
Felix wymienił ze mną porozumiewawcze spojrzenia. Weszliśmy do miasta.

Tom II - Srebrny liśćDove le storie prendono vita. Scoprilo ora