Rozdział 6.

4K 240 27
                                    

Niesprawdzany, nie mam na to siły, poprawię później, przepraszam :(

--

Uprzątnięcie kuchni i salonu nie zajęło mi dużo czasu, choć w sumie mogłabym zrobić to znacznie szybciej, gdyby nie ten przeklęty ból głowy. Przeniosłam walizki z przedpokoju do sypialni i nie mając siły na ich rozpakowanie, odszukałam jedynie piżamę, ręczniki, po czym poszłam do łazienki, nie marząc o niczym innym, tylko o gorącym prysznicu. Niestety, coś, co teoretycznie miało być ukojeniem dla moich spiętych mięśni i zszarganych nerwów, nie dało kompletnie nic.

Wróciłam do pokoju, wzdychając pod nosem raz za razem. Uchyliłam okno, usiadłam na materacu i w jednej z mniejszych torebek odszukałam niewielką fiolkę, tą oznaczoną literką „s". Nikły uśmiech zamajaczył na mojej twarzy, gdy w mojej dłoni pojawiła się tabletka. Przełknęłam ją szybko, nie musząc nawet przepijać wodą. Wiedziałam, że bez niej nie miałam nawet szans na spokojny sen.

I tak właśnie wyglądała moja typowa, wieczorna rutyna. Kolacja, prysznic, pigułka, sen. A kilka kolejnych godzin opierało się jedynie na przewracaniu się z boku na bok i budzeniu co dziesięć minut. Taka była moja rzeczywistość - nieciekawa i niezbyt kolorowa.

Ranki, nie dało się ukryć, również nie należały do najprzyjemniejszych. Ciężki oddech, częste dreszcze i masa myśli. Śniadanie, leki i dopiero po tym wszystkim mogłam zacząć doprowadzać się do porządku; inaczej nie poradziłabym sobie z samą sobą. Zbyt wiele rzeczy, faktów i wspomnień wracało do mnie raz za razem, często doprowadzając mnie do szaleństwa. Chciałam się od nich odciąć, ale nie mogłam. Zupełnie, jakby ktoś uwięził mnie w stalowej klatce i zmusił, bym szukała klucza, krążąc w tę i we w tę. W tym samym schemacie, bez żadnych zmian. Jakbym została poddana czyjejś woli i nie potrafiła się spod niej wydostać.

Tak też mijały kolejne dni. Cały pierwszy tydzień w Londynie okazał się wyjątkowo nudny i samotny. Sama nie przypuszczałam, że odczuję to aż tak wyraźnie. W końcu, powinnam wreszcie przywyknąć. Jednak z tym miejscem kojarzyło się tak wiele... Tyle wspomnień, o których tak bardzo starałam się zapomnieć, nie zwracając nawet uwagi na to, jak bardzo barwne i przyjemne były. Sprawiały, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu, cisnącego się na moje usta, co poniekąd mnie przerażało.

Zawartość mojej niewielkiej biblioteczki, opatrzonej wyimaginowaną tabliczką z napisem „do przeczytania" kurczyła się z każdym dniem i choć starałam się jakoś zwolnić swoje tempo, najzwyczajniej w świecie nie miałam nic lepszego do roboty. Muzyka w tle, krople deszczu, uderzające o parapet, gorąca herbata i zbiór niesamowitych powieści w moim zasięgu. Czy można chcieć czegoś więcej?

W moim przypadku, najwyraźniej nie, skoro spędziłam w ten sposób poniedziałek, środę, czwartek i piątek. Jedynie we wtorek wybrałam się na kolejne, tym razem nieco większe zakupy i wypakowałam jedną z dwóch walizek. W sobotę z kolei moim oderwaniem od normy była wieczorna decyzja o zamówieniu pizzy. Postanowiłam, że zaszaleję. Bo dlaczego nie? Choć raz dostałam w tej kwestii wolną rękę i zwyczajnie musiałam z tego skorzystać.

W oczekiwaniu na dostawcę, zwyczajowo planowałam pogrążyć się ponownie w lekturze, jednak nie było mi to dane. Komórka rozdzwoniła się na dobre, nie pozwalając mi zatopić się w fikcyjnym świecie. Niechętnie ściszyłam muzykę i odłożyłam książkę na bok, przygotowując się na zmierzenie z osobą, która zechciała się ze mną skontaktować. Naprawdę, tylko tego mi brakowało.

- Halo? - zapytałam, przykładając telefon do ucha. Nie fatygowałam się nawet, by spojrzeć na ekran; niewiele osób do mnie dzwoniło, więc nie widziałam takiej potrzeby.

- Cześć, Ellie - usłyszałam cichy, lekko drżący głos, na co przewróciłam oczami. Znów ta sama metoda. A tyle razy tłumaczyłam, że nie chciałam żadnych podchodów.

Fire in My Heart | L.T. (GITD sequel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz