Treinta y cuatro

6.8K 343 11
                                    

Około godziny dwudziestej trzeciej, spacerkiem wracaliśmy do hotelu. Nawet o takiej porze wiał ciepły, przyjemny wiaterek, a ludzie wciąż oblegali kawiarnie i restauracje, gdyż nie śpieszno im było do domu. Wcale im się nie dziwię, najchętniej sama zasiadłabym w jednej z nich i nie wychodziła z niej, dopóki sen by mnie nie zmorzył. Jednakże musieliśmy wracać, Leo i Anto dobijali się już do nas esemesami.
- Myślisz, że nas widział? - zapytałam, wpatrując się w Thiago, który biegł kilka metrów przed nami w podskokach. Neymar nie musiał pytać o kogo i o co mi chodzi, bo doskonale wiedział co mam na myśli. 
- Nie wiem. Co za różnica? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie, ale ja wzruszyłam ramionami. - Anto jest w ciąży. - wypalił nagle, ale to brzmiało raczej jak stwierdzenie, a nie pytanie.

- Leo Ci powiedział? - zaskoczona stanęłam jak wryta. Tego bym się kompletnie nie spodziewała.

- A no gdzie! On jest ślepy jak but. - zachichotał, a ja odetchnęłam z ulgą i zawołałam do Thiago, żeby się nie oddalał. Następnie przeniosłam zaciekawiony wzrok na Brazylijczyka.

- W takim razie skąd wiesz?

- Gdy byłem u nich przed wyjazdem, widziałem jak Anto czyta na internecie o lataniu samolotem w trakcie ciąży. Przypadkiem zerknąłem, kiedy podpinała ładowarkę do laptopa. Potem skojarzyłem fakty z wymiotami, odrzucaniem alkoholu...

- Jak na faceta jesteś bardzo domyślny. - zauważyłam, a on uśmiechnął się i złapał mnie za dłoń, co spowodowało, że przyjemny prąd poraził całe moje ciało. Neymar zauważył to i zachichotał. - Co jeśli ktoś zrobi nam zdjęcie? - rozejrzałam się dookoła, a on niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie i pocałował w usta na samym środku zatłoczonej turystami uliczki. Stado motyli zbudziło się w moim brzuchu, a serce zdaje się, że stanęło w miejscu, bo miałam wrażenie, że w ogóle przestało bić. Tak właśnie działał na mnie dotyk jego ust. Gdy się ode mnie oderwał, przejechał opuszkiem palca po moim zarumienionym policzku.

- Nie mam nic do ukrycia. - szepnął, a ta odpowiedź bardzo mnie ucieszyła. Nie chciałam przerywać tej pięknej chwili, jednak musiałam powrócić do rzeczywistości i rozejrzeć się za Thiago. Dostrzegłam go całkiem spory kawałek od nas, ale podekscytowany nowym otoczeniem, nawet nie zauważył braku naszej obecności. Szybko go dogoniliśmy i już wkrótce znaleźliśmy się w hotelu, gdzie czekali na nas Antonella i Leo. 


Już dawno nie obudziłam się tak wypoczęta i szczęśliwa. Gdy tylko promienie słoneczne wdarły się na moją twarz przez uchylone okno, otworzyłam oczy i przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego wieczoru. Czy ja na prawdę to zrobiłam? Pocałowałam Neymara?  N e y m a r a - jednego z najsławniejszych napastników świata, a zarazem najlepszego przyjaciela mojego brata? Tego samego, który denerwował mnie swoim lekkim podejściem do życia, do uczuć... Tego, który nazywany był często hiszpańskim casanovą? O Boże, dlaczego to zrobiłam skoro wiem jaki jest?
Mimo tych wszystkich kotłujących się myśli w mojej głowie, uśmiech zagościł na mojej twarzy na samo wspomnienie dotyku jego ust. 

Wygramoliłam się z łóżka i od razu dostrzegłam karteczkę położoną na stoliku.

" Poszliśmy już na śniadanie, bo nie mogłam Cię dobudzić.  - Anto. "

Spojrzałam na zegarek, dochodziła dopiero dziesiąta. Stanęłam przed szafą i z głośnym jęknięciem stwierdziłam, że nie wiem co mam na siebie włożyć. W mojej podświadomości zagościł Neymar.

" Ubierz się ładnie. Dla niego. " - szepnął głosik w mojej głowie, a serce głośno załomotało.

Po piętnastu minutach przymierzania tego, co ze sobą przywiozłam, zdecydowałam się na pudrowy top z odkrytym brzuchem i białą spódnicę do kostek . Poprawiłam jeszcze szybko włosy, a jeśli chodzi o makijaż, to jedynie wytuszowałam rzęsy, bo dzięki opaleniźnie nie musiałam męczyć się z podkładem. 

TemptingWhere stories live. Discover now