Rozdział trzydziesty dziewiąty

6.4K 762 64
                                    

   Piętnasty ♥

  Z okazji tego, że jesteśmy 28 w kategorii dla nastolatków! Czy tylko ja się tak bardzo jaram?! ♥

  *** 

  Nastała noc. Czekałam tylko aż chłopcy przyjdą pod moje drzwi i zapukają. Nie mogłam się doczekać, od kilku godzin nawet nie mogłam usiedzieć na dupie. Chodziłam po pokoju, nie mogłam znaleźć swojego miejsca, gdzie mogłabym na chwilę odpocząć. Jednak, gdy już znalazłam sobie miejsce na podłodze, po kilku sekundach wstawałam i podekscytowana chodziłam znowu po tej małej klitce.

  W końcu rozległo się wyczekane pukanie do drzwi. Wybiegłam na korytarz i rzuciłam się im obu na szyję. Miałam szczęście, że żaden z nich się nie przewrócił, bo narobiliby huku jak mało kto. Zaśmialiśmy się na ten niespodziewany gest.

  - Chodźcie! - zawołałam cicho podekscytowana.

  Szarpnęłam ich obu za rękawy bluz i ciągnęłam po schodach na parter. Szli dosyć się ociągając, ale nie czułam tego, bo byłam cholernie zdeterminowana. Wiedziałam gdzie kryje się dziewczyna i miałam szansę ją uwolnić.

  - Otwieraj! Otwieraj! Otwieraj! - niemal wypiszczałam.

  Skakałam jak opętana.

  - Najpierw powiedz o co chodzi... - niecierpliwił się Ted

  Westchnęłam zrezygnowana.

  - Była mowa o fiołkach tak? - Skinęli głową. - Jedyne fiołki jakie tutaj widziałam były na obrazie przedstawiającym wiosnę w stołówce. Ona tam musi być!

  Ted niemalże podbiegł do drzwi i otworzył je jednym pociągnięciem. Razem z Krzyśkiem w ciągu trzech sekund ściągnęli ramę ze ściany, a naszym oczom ukazał się dosyć przerażający widok.

  Za oszklonymi drzwiami siedziała dziewczyna. Miała potargane włosy, była przeraźliwie chuda i ubrana w jakieś szmaty. Była na boso, miała pokaleczone ręce i nogi. Gdyby nie to wszystko, dziewczyna byłaby naprawdę piękna. Patrzyła na nas szeroko otwartymi, pięknymi i ogromnymi oczami o kolorze fiołkowym. Jej oczy opatulały gęste i długie rzęsy. Miała blond włosy, które przed całą zabawą w chowanego pewnie także były piękne. Miała bardzo kobiece kształty, ledwo dostrzegalne pod szmatą, w która była ubrana. 

  Otworzyliśmy drzwi. Weszłam pierwsza niepewnie do środka.

  - Cześć Klara. Przyszliśmy cie uratować.

  Dziewczyna w ciągu ułamka sekundy znalazła się przy mnie i rzuciła mi się w ramiona, szczelnie opatuliła moją szyję ramionami i rozpłakała mi się w zgłębienie szyi.

  - Dziękuję... Tyle na kogoś czekałam...

  Uśmiechnęłam się na samą myśl, jak dziewczyna była teraz szczęśliwa.

  - O proszę bardzo... Kogo my tutaj mamy... Moja własność! - ryknął ktoś za nami.

  Odwróciliśmy się przerażeni. W progu kuchni stał Azor, który najprawdopodobniej śledził każdy nasz ruch. 

  - Za mną! - zawołał Ted, wziął Klarę na ręce i zaczął biec w stronę piwnicy. 

  Nie wiedziałam dokąd biegnę, ale musiałam uciekać. Musieliśmy się uratować...

  W tamtym momencie walczyliśmy o przetrwanie...

  O nasze być albo nie być...

  ***

  Dreszczyk emocji? :)

  Jak się podoba? :D

  Piszcie, proszę :(

  Wasza Kejti xx


Niedoszły Samobójca ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz