Rozdział 10

25.1K 1.5K 308
                                    

Viv

Obudziłam się dziś wcześniej niż zwykle. Z przyzwyczajenia nie lubiłam siedzieć długo w łóżku, więc ubrałam się i zeszłam do kuchni. Myślałam, że będę sama, przez co zdziwiłam się, spotykając tam Natashe.

- Dzień dobry - powiedziałam.

- Hej - odpowiedziała.

- Nie możesz spać?

- A ty?

- No niestety. Chcesz kawy?- spytałam, włączając ekspres.

- Nie, dzięki. Zrobię sobie herbatę - odpowiedziała i podeszła do szafki.

Przez chwilę między nami panowała cisza. Moja kawa w tym czasie się zaparzyła, więc wzięłam kubek i przeszłam do salonu. Usiadłam na skórzanym fotelu przy stole, a Wdowa zajęła miejsce naprzeciwko mnie.

- Przypominam o dzisiejszym treningu - zaczęła.

- Tak, wiem - odpowiedziałam z uśmiechem i upiłam łyk mocnego napoju.- Kto dzisiaj ze mną ćwiczy?

- Dzisiaj pracujemy w grupie.

- Mmm, a skąd ta nagła zmiana?- spytałam.

- Znudziły mi się już te treningi w parach. Z resztą, Clintowi również.

- Jakaś odmiana się przyda - stwierdziłam, popijając kawę.

Nagle do pokoju wszedł również Thor. Mimowolnie uśmiechnęłam się, widząc blondyna ubranego w granatowe dresy i czarną koszulkę z nadrukiem Mjolnira na samym jej środku.

- Witajcie. O czym rozmawiacie o poranku?- spytał.

- O treningu - wyznała niezobowiązująco Nat.- A co? Co tak wcześnie robisz na nogach? Wybierasz się gdzieś?

- Tak, do Lokiego. Nie mogę spokojnie spać, wiedząc, że jest w tym samym budynku, co my.

- Mogę iść z tobą?- poprosiłam, trochę ignorując większość wypowiedzi blondyna. Mina mężczyzny wyraźnie wskazywała, że nie uważał tego pomysłu za dobry.

- Nie jestem pewien.

- Proszę. Muszę mu coś dać - wyznałam, przez co Thor i Natasha spojrzeli na mnie podejrzliwie.- Książki. Obiecałam, że mu je przyniosę - sprostowałam. Thor się uspokoił, jednak Wdowa dalej bacznie mnie obserwowała.- Sama przyznasz, że dając mu książki, damy mu zajęcie i nie będzie mógł więcej sprowadzać każdej rozmowy do tego, że się nudzi.

- W sumie racja - mruknęła ruda, wzruszając lekko ramionami.

- Dobrze. W takim razie chodźmy - oznajmił Asgardczyk z lekkim uśmiechem.

- Daj mi moment. Muszę na chwilę wpaść do pokoju - mówiąc to, wstałam z fotela i pokierowałam się w stronę mojego lokum. Thor poszedł za mną, jednak nie wszedł za mną do mojej sypialni. Podchodząc do półki, wzięłam jedną z książek Stephena Kinga, po czym opuściłam pokój, zamykając przy tym drzwi na klucz. Windą zjechaliśmy na ostatnie piętro przeznaczone na cele, znajdujące się głęboko pod ziemią. Pancerne drzwi były pełne zabezpieczeń, lecz kiedy się z nimi uporaliśmy, z łatwością przeszliśmy do części głównej. Celę Lokiego było widać z daleka, gdyż znajdowała się naprzeciwko drzwi. Sam mężczyzna siedział na pryczy lecz gdy tylko podeszliśmy bliżej, podniósł wzrok z podłogi i uśmiechnął się. Najpierw spojrzał na mnie, a potem na Thora, na którym zatrzymał swoje spojrzenie.

- Po co przyszedłeś?- zapytał z pozoru spokojnie, jednak w jego głosie było coś.. mrocznego. Jakby wyobrażał sobie każdy z możliwych sposobów zabójstwa rozmówcy, co w zasadzie nie powinno mnie dziwić.

Bóg w wielkim mieście || ZakończoneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora