Opierałam głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w miarowy oddech i powolne bicie serca. Opuszki palców delikatnie kreśliły jakieś wzory na moich ramionach. Opierał policzek o moje czoło i tak leżeliśmy w ciszy słuchając tego, co działo się na zewnątrz - czyli niczego.
Zaczynałam mieć wyrzuty sumienia, co do tego wszystkiego. Nie powinniśmy się zachowywać w ten sposób. To wcale nie powinno się stać, do cholery on jest jakby w pracy! Łączą nas jedynie stosunki ''zawodowe'' i nie powinno nic więcej.
Jednak z drugiej strony, cholernie nie chciałam żeby przestawał.
Odetchnęłam głęboko z nadmiaru swoich własnych przemyśleń, przez co Harry poruszył się nieznacznie a ja postanowiłam się wreszcie odezwać
- Wiesz, że to tak nie powinno wyglądać prawda? - Podniosłam się, aby lepiej go widzieć
Zmarszczył delikatnie brwi.
- Wszystko jest tak jak powinno być Holland. - powiedział niskim głosem. Gdy chciałam powiedzieć mu moją litanię, że powinny nas łączyć stosunki zawodowe, przerwał mi z głupawym uśmieszkiem niszcząc wszystko. Dosłownie.
- Chociaż myślę, że lepiej byłoby gdybyśmy właśnie pieprzyli się na tym łóżku, wprawiając w osłupienie wszystkich twoich sąsiadów.
Wybuchł śmiechem widząc moją zdegustowaną minę. Od razu podniosłam się na równe nogi, mówiąc niezłą wiązankę przekleństw kierowanych w jego idiotyczną stronę bycia.Godzina 18:00
Czekałam z utęsknieniem na Dylana i efekty naszej wspólnej pracy przy sesji zdjęciowej. Zrobiłam już ciepłej herbaty i postawiłam kubki na stoliczku w salonie. Skierowałam się jeszcze do sypialni, gdzie aktualnie przebywał Harry, oglądając jak się okazało moje stare projekty.
- Będziesz tutaj siedział cały czas, czy narobisz mi wstydu przy przyjacielu? -spytałam z udawaną złością.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem, oglądając moje prace i odpowiedział lekkim tonem
- Później wpadnę, kuzyn Arnold musi się przywitać z jego ulubionym przyjacielem Holland.
- Wciąż się dąsasz za to imię? - zaśmiałam się z jego dziecinnego zachowania
- Jeszcze długo będę się dąsał.
Pokręciłam głową z politowaniem i zamknęłam za sobą drzwi.Dylan powinien być za dosłownie trzy minuty. Jako, że nigdy się do mnie nie spóźniał, naprawdę nigdy byłam pewna, że zaraz usłyszę dzwonek do drzwi.
No i się nie myliłam.
Próbowałam przywdziać szczęśliwy wyraz twarzy, tak, aby mój przyjaciel się nie zorientował, że w środku tak naprawdę przeżywam katusze.
- Witam moją najpiękniejszą modelkę! - wszedł do środka i uściskał mnie - musimy szybko wziąć ten ślub, bo sąsiadka spod siódemki pożera mnie wzrokiem!
Wybuchłam śmiechem, podczas gdy on zdejmował buty
- Przecież ona ma z jakieś sześćdziesiąt lat!
- I właśnie, dlatego to jest bardzo nie moralne Holl! - Oburzył się śmiesznie.
Zaprosiłam go do salonu i dopiero teraz zobaczyłam, jak ładnie jest ubrany. W ogóle jakiś taki bardziej przystojny się wydawał, co było lekko podejrzane. Jego włosy były mniej potargane niż zazwyczaj, czarna koszulka, którą kiedyś kupiliśmy na zakupach, skompletowana była z ciemnymi rurkami.
Ciastko nie z tej ziemi, tak ja Holland Roden przyznaję, że mój przyjaciel dzisiaj to ciastko nie z tej ziemi.
- Dlaczego pożerasz mnie wzrokiem? - spytał siadając na kanapie
- Bo wyglądasz dzisiaj lepiej niż zazwyczaj i bardzo mi to podpada. Co ty kombinujesz, O'brein?
Wybuchł śmiechem, po czym stwierdził, że najlepsze zostawi na koniec. Po tym zgrabnie przeszliśmy do oglądania zdjęć, które zdążył już wyjąć z szarej koperty podpisanej moim imieniem z serduszkiem. Jak słodko.Zdjęcia były niesamowite, naprawdę miałam ochotę wszystkie powywieszać w całym domu i je podziwiać. Dylan robił zdjęcia, odkąd tylko dostał pierwszy aparat na kliszę, od zawsze wiedział, że chce to robić i chwała Bogu za to, że nie porzucił tego pomysłu. Czekała na niego naprawdę wielka kariera i ja to wiedziałam doskonale.
W między czasie zdążył do nas przyjść Arnold i oglądać nasze zdjęcia.
Tylko moim zdaniem wgapiał się w nie trochę za długo, niż na przeciętnego człowieka przystało?
- Więc powiesz mi wreszcie, dlaczego się tak wystroiłeś?
- Ponieważ moja kochana idziemy na imprezę do bractwa. Tyler ją urządza i będzie świetnie.
- A jaki jest prawdziwy powód? - Założyłam ręce na ramiona
- Taki, że już dawno nigdzie razem nie byliśmy a ja nie mogę patrzeć już jak chodzisz smutna.
- Nigdzie nie idę. Przepraszam Dylan, nie mam ochoty.
Powiedziałam zgodnie z prawdą. Skoro kolejna osoba zdążyła mnie już przejrzeć nie miałam zamiaru udawać.
- Idziesz - wtrącił się Harry - jesteś młoda, zaszalej. Przecież nie rozwalę ci mieszkania ruda.
- NIE MÓW NA MNIE RU..
Nie dane było mi dokończyć gdyż Dylan klasnął w dłonie szczęśliwy i zaciągał mnie już do sypialni gdzie miałam się przygotowywać.
YOU ARE READING
Hacker |H.Roden/H.Styles| ✔
FanfictionNa pierwszy rzut oka, jesteśmy zupełnie inną osobą, na jaką wyglądamy. Pierwsze wrażenie jest bardzo mylne. Holland zawsze chciała studiować modę, ale miała też inny talent... Znała się na komputerach jak mało kto i właśnie to, wywróciło jej dotych...