Rozdział 15 "Party Time? "

2.6K 206 45
                                    

Opierałam głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w miarowy oddech i powolne bicie serca. Opuszki palców delikatnie kreśliły jakieś wzory na moich ramionach. Opierał policzek o moje czoło i tak leżeliśmy w ciszy słuchając tego, co działo się na zewnątrz - czyli niczego.
Zaczynałam mieć wyrzuty sumienia, co do tego wszystkiego. Nie powinniśmy się zachowywać w ten sposób. To wcale nie powinno się stać, do cholery on jest jakby w pracy! Łączą nas jedynie stosunki ''zawodowe'' i nie powinno nic więcej.
Jednak z drugiej strony, cholernie nie chciałam żeby przestawał.
Odetchnęłam głęboko z nadmiaru swoich własnych przemyśleń, przez co Harry poruszył się nieznacznie a ja postanowiłam się wreszcie odezwać
- Wiesz, że to tak nie powinno wyglądać prawda? - Podniosłam się, aby lepiej go widzieć
Zmarszczył delikatnie brwi.
- Wszystko jest tak jak powinno być Holland. - powiedział niskim głosem. Gdy chciałam powiedzieć mu moją litanię, że powinny nas łączyć stosunki zawodowe, przerwał mi z głupawym uśmieszkiem niszcząc wszystko. Dosłownie.
- Chociaż myślę, że lepiej byłoby gdybyśmy właśnie pieprzyli się na tym łóżku, wprawiając w osłupienie wszystkich twoich sąsiadów.
Wybuchł śmiechem widząc moją zdegustowaną minę. Od razu podniosłam się na równe nogi, mówiąc niezłą wiązankę przekleństw kierowanych w jego idiotyczną stronę bycia.

Godzina 18:00

Czekałam z utęsknieniem na Dylana i efekty naszej wspólnej pracy przy sesji zdjęciowej. Zrobiłam już ciepłej herbaty i postawiłam kubki na stoliczku w salonie. Skierowałam się jeszcze do sypialni, gdzie aktualnie przebywał Harry, oglądając jak się okazało moje stare projekty.
- Będziesz tutaj siedział cały czas, czy narobisz mi wstydu przy przyjacielu? -spytałam z udawaną złością.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem, oglądając moje prace i odpowiedział lekkim tonem
- Później wpadnę, kuzyn Arnold musi się przywitać z jego ulubionym przyjacielem Holland.
- Wciąż się dąsasz za to imię? - zaśmiałam się z jego dziecinnego zachowania
- Jeszcze długo będę się dąsał.
Pokręciłam głową z politowaniem i zamknęłam za sobą drzwi.

Dylan powinien być za dosłownie trzy minuty. Jako, że nigdy się do mnie nie spóźniał, naprawdę nigdy byłam pewna, że zaraz usłyszę dzwonek do drzwi.
No i się nie myliłam.
Próbowałam przywdziać szczęśliwy wyraz twarzy, tak, aby mój przyjaciel się nie zorientował, że w środku tak naprawdę przeżywam katusze.
- Witam moją najpiękniejszą modelkę! - wszedł do środka i uściskał mnie - musimy szybko wziąć ten ślub, bo sąsiadka spod siódemki pożera mnie wzrokiem!
Wybuchłam śmiechem, podczas gdy on zdejmował buty
- Przecież ona ma z jakieś sześćdziesiąt lat!
- I właśnie, dlatego to jest bardzo nie moralne Holl! - Oburzył się śmiesznie.
Zaprosiłam go do salonu i dopiero teraz zobaczyłam, jak ładnie jest ubrany. W ogóle jakiś taki bardziej przystojny się wydawał, co było lekko podejrzane. Jego włosy były mniej potargane niż zazwyczaj, czarna koszulka, którą kiedyś kupiliśmy na zakupach, skompletowana była z ciemnymi rurkami.
Ciastko nie z tej ziemi, tak ja Holland Roden przyznaję, że mój przyjaciel dzisiaj to ciastko nie z tej ziemi.
- Dlaczego pożerasz mnie wzrokiem? - spytał siadając na kanapie
- Bo wyglądasz dzisiaj lepiej niż zazwyczaj i bardzo mi to podpada. Co ty kombinujesz, O'brein?
Wybuchł śmiechem, po czym stwierdził, że najlepsze zostawi na koniec. Po tym zgrabnie przeszliśmy do oglądania zdjęć, które zdążył już wyjąć z szarej koperty podpisanej moim imieniem z serduszkiem. Jak słodko.

Zdjęcia były niesamowite, naprawdę miałam ochotę wszystkie powywieszać w całym domu i je podziwiać. Dylan robił zdjęcia, odkąd tylko dostał pierwszy aparat na kliszę, od zawsze wiedział, że chce to robić i chwała Bogu za to, że nie porzucił tego pomysłu. Czekała na niego naprawdę wielka kariera i ja to wiedziałam doskonale.
W między czasie zdążył do nas przyjść Arnold i oglądać nasze zdjęcia.
Tylko moim zdaniem wgapiał się w nie trochę za długo, niż na przeciętnego człowieka przystało?
- Więc powiesz mi wreszcie, dlaczego się tak wystroiłeś?
- Ponieważ moja kochana idziemy na imprezę do bractwa. Tyler ją urządza i będzie świetnie.
- A jaki jest prawdziwy powód? - Założyłam ręce na ramiona
- Taki, że już dawno nigdzie razem nie byliśmy a ja nie mogę patrzeć już jak chodzisz smutna.
- Nigdzie nie idę. Przepraszam Dylan, nie mam ochoty.
Powiedziałam zgodnie z prawdą. Skoro kolejna osoba zdążyła mnie już przejrzeć nie miałam zamiaru udawać.
- Idziesz - wtrącił się Harry - jesteś młoda, zaszalej. Przecież nie rozwalę ci mieszkania ruda.
- NIE MÓW NA MNIE RU..
Nie dane było mi dokończyć gdyż Dylan klasnął w dłonie szczęśliwy i zaciągał mnie już do sypialni gdzie miałam się przygotowywać.

Hacker |H.Roden/H.Styles| ✔Where stories live. Discover now