2.

174 18 1
                                    

Kolejne dni nie przynoszą niczego nowego. W ciągu dwóch tygodni dwa razy spotykam się z Luke'iem w różnych miejscach, aby rozsiać plotkę o naszym związku. Blondyn za każdym razem wygląda tak, jakby dokądś mu się śpieszyło, więc szybko kończę nasze schadzki. Mama zabiera mnie do spa, a tata na partię golfa z jego przyjaciółmi. Właśnie tam zapoznaję młodego, przystojnego Irlandczyka, syna jednego z partnerów biznesowych ojca. Niall Horan jest wyszczekany, zbyt pewny siebie i wulgarny, a jego strój znacznie odbiega od norm, do których się przyzwyczaiłam. Czarne, obcisłe i poszarpane spodnie, luźna biała koszulka i jeansowa katana to nie coś, czego spodziewałam się po dziecku biznesmena. Mimo wszystko chłopak robi na mnie pozytywne wrażenie i potrafi sprawić, zupełnie bez wysiłku, że szczerze się śmieję i żartuję. Jego oczy, mimo brwi przyozdobionej lśniącym kolczykiem, są czyste i szczere, a uśmiech nieprzymuszony.

-A więc, panienko Florence, jak długo mieszkasz w Nowym Jorku?- Pyta, bawiąc się kijem golfowym. Spacerujemy po długim, jasnym korytarzu. Nasi ojcowie kończą partię na zakrytym dachem polu, ponieważ pogoda uniemożliwia im na swobodne korzystanie z własnych obszarów, okrytych teraz kilkucentymetrową warstwą puchu.

-Od dwunastego roku życia. Wcześniej mieszkałam przez jakiś czas w Seulu, Tokio i Paryżu. A ty? Jak to się stało, że z Zielonej Wyspy przywędrowałeś aż tutaj? Zwłaszcza, że gdy patrzę... och, przepraszam. Chodzi mi o to...

-Spokojnie, mała.- Niall parska, a ja delikatnie uderzam go w ramię, okazując swoje niezadowolenie.

-Nie takie rzeczy słyszałem na swój temat. Ojciec wysłał mnie do szkoły w Anglii, kiedy jeszcze zarządzał firmą w Irlandii. Trochę się zmieniłem w czasie nauki, tak samo jak staruszek, który postanowił tu przyjechać bez informowania mnie o tym. Gdy tylko się dowiedziałem, spakowałem się i przyleciałem. Bardziej ze względu na to, że chciałem uprzykrzyć mu życie.- Kiwam głową ze zrozumieniem, wpatrując się w drogę przed nami.

-Ale słyszałem parę plotek o tobie. To prawda, że jesteś zaręczona z Hemmingsem?

-Yhm, tak...- Drapię się po karku i staram unikać jego zaciekawionego spojrzenia.

-To jeszcze nieoficjalne. Mamy się zaręczyć w dniu moich osiemnastych urodzin.

Za pozwoleniem naszych ojców, spędzamy ze sobą resztę dnia. Niall zabiera mnie na przepyszną gorącą czekoladę i spacer po Central Parku. Dużo rozmawiamy i cieszę się, że znalazłam kogoś, kto jest całkiem szczery i uważnie mnie słucha. Do tej pory moją jedyną przyjaciółką była Jade, którą rodzice zaakceptowali ze względu na jej bogatą rodzinę. Dziewczyna jest bardziej rozrywkowa niż ja, spędza więcej czasu z ludźmi w naszym wieku. Jej chłopakiem jest zwykły nowojorczyk, którego poznała, chodząc do liceum, na które ja nie dostałam pozwolenia. Od małego uczyłam się w domu, zadawałam tylko z osobami z branży ojca i dorastałam w poczuciu wyższości nad innymi. Moją jedyną odskocznią od tego wszystkiego była moja niania, która potajemnie wymykała się ze mną, pokazując mi normalne, codziennie życie Nowego Jorku. Gdyby nie ona, zapewne byłabym jak moja matka- zimna, niezdolna do okazywania uczuć, skupiona jedynie na pieniądzach.

-Masz ochotę na małą imprezę?- Unoszę brwi, słysząc słowa chłopaka. Nie uśmiecha się do mnie spędzanie czasu ze znajomymi chłopaka, którzy zapewne będą uważać mnie za bogatą snobkę, jak reszta społeczeństwa.

-Wiesz, ja nigdy...

-Urządza ją mój znajomy. Zabawisz się trochę, rozluźnisz...

-To chyba nie jest najlepszy pomysł.- Mówię szczerze, starając się nie sprawić mu przykrości. Stajemy naprzeciwko siebie, a ja łączę dłonie, odziane w ciepłe rękawiczki. Posyłam blondynowi delikatny uśmiech, kiedy opiera się o stojącą obok niego lampę uliczną.

Planned Love || l.h. [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now