4.

172 20 4
                                    

-Jak on mógł się tak zachować?- Pyta Jade, posyłając mi spojrzenie pełne pogardy dla tematu naszej rozmowy.

-Chyba uważa, że jest najbardziej poszkodowany w całej tej sytuacji. Tyle że ja też nie chcę tego małżeństwa.- Wywracam oczami i poprawiam się, wciskając pod brzuch miękką poduszkę. Uginam nogi w kolanach i krzyżuję łydki, wzdychając cicho. Minimalizuję ekran skype'a, aby powrócić do przeglądania instagrama. Śmieję się sama do siebie widząc, jakie zdjęcia umieszcza Niall na swoim koncie. Odwracam głowę na prawo, gdzie na poduszce leży mój telefon, wydający z siebie uciążliwą melodię.

-Och, o wilku mowa.- Mruczę, widząc na ekranie ukazane imię blondyna.

-Bądź silna!- Posyłam przyjaciółce lekki uśmiech i odbieram, przykładając urządzenie do ucha.

-Florence?- Pyta znany mi głos, który mimo iż nie chcę, wywołuje gęsią skórkę na moich ramionach.

-Cześć, Luke.

-Masz dziś wolny wieczór?- Unoszę brwi ku górze, słysząc jego słowa. Co mu się nagle stało?

-Yhm, tak. Dlaczego pytasz?- Wzruszam ramionami, widząc pytający wzrok przyjaciółki.

-Chciałbym się z tobą spotkać. Odpowiada ci szósta? Przyjadę po ciebie.

-Oczywiście. Będę gotowa.

-Do zobaczenia.- Patrzę w telefon, który po chwili zalewa się czernią, nie rozumiejąc niczego, co przed chwilą się wydarzyło.

-Co jest?!- Piszczy Jade, więc przenoszę na nią zdziwione spojrzenie.

-Zaprosił mnie.

-Ubierz tą śliczną sukienkę od cioci.- Zaciera ręce, a ja zostawiam komórkę na łóżku i sama z niego schodzę, aby rozpuścić i rozczesać włosy. Mam zbyt mało czasu na prysznic, więc tylko myję zęby i nakładam lekki makijaż.

-Ona chyba nie jest odpowiednia.- Przez chwilę walczę z myślami.

-Flo, wątpię, że to będzie randka w restauracji. Zadzwonił on, a nie jego rodzice. Wciskaj się w tą kieckę, jest idealna.- Staram się ukryć uśmiech, pojawiający się na mojej twarzy. Żegnam się z przyjaciółką, aby lepiej skupić się na rysowaniu kreski eyelinerem, po czym odnajduję kurtkę dokładnie w momencie, w którym dostaję wiadomość od Luke'a. Żegnam się z nianią i wychodzę na zewnątrz, kierując się do jego samochodu, zaparkowanego przy bramie do posiadłości. Chłopak wygląda na bardzo zrelaksowanego, jego oczy błyszczą jaśniej niż kiedykolwiek wcześniej. Otwiera mi drzwi do pojazdu, a ja nie mogę nie zwrócić uwagi na jego ubiór- czarne, jeansowe spodnie, takiego samego koloru t-shirt i koszula w niebieską kratkę. Natychmiast czuję się nie na miejscu i chcę jak najszybciej się przebrać, jednak jest już za późno.

-Chciałem przeprosić cię za moje zachowanie na urodzinach bliźniaczek.- Mówi, kiedy siedzi już za kierownicą. Odwraca się niemal przodem do mnie, nie pozwalając mojemu spojrzeniu uciec gdzieś w bok. Zdaję sobie sprawę, że jak na razie nasza znajomość opiera się jedynie na nieprzyjemnych rozmowach i późniejszym przepraszaniu.

-Byłem zły przez cały dzień i wyładowałem się na tobie. Naprawdę, nie to miałem na myśli.- Kiwam powoli głową, marszcząc nieco brwi. Chcę mu wierzyć.

-Dlatego teraz zapraszam cię na lodowisko, gorącą czekoladę i spacer po Central Parku.- Jego uśmiech mimowolnie powoduje u mnie taką samą reakcję. Nie podoba mi się to, jak na niego reaguję.

Powiedzenie, że dobrze radziłam sobie na łyżwach byłoby przesadą. Co chwila się przewracam i nie potrafię utrzymać odpowiedniej pozycji, przez co Luke wciąż się ze mnie śmieje, ale jednocześnie pomaga w w miarę prostej jeździe. Przed zamarznięciem podczas spaceru ratuje mnie gorący napój, który ogrzewa moje dłonie. Nie przemyślałam tego, kiedy zdecydowałam ubrać się sukienkę bez ciepłych rajstop w środku zimy.

Mama dzwoni do mnie, gdy wciąż jesteśmy razem, a jej zdziwienie słyszalne jest nawet przez telefon. Przyznaje, że nie wiedziała o zamiarach Luke'a, ale jednocześnie cieszy się, że zaczynamy się do siebie przekonywać.

-Chcesz iść do kina?- Pyta, zerkając na zegarek na nadgarstku.

-Jest po ósmej. Jeśli chcesz, możemy pójść gdzieś indziej.- Wpatruję się przez moment w jego zmarzniętą twarz, co nie umyka jego uwadze. Marszczy delikatnie brwi i wciska dłonie w kieszenie czarnej kurtki.

-Coś nie tak?

-Nie, wszystko w porządku. Wolę takie spotkania niż te w drogich restauracjach.- Wywracam oczami, a Luke parska śmiechem. Przechodzimy przez ulicę, kierując się w stronę sporego budynku naprzeciwko. Przez kilka minut spieramy się co obejrzeć, ostatecznie decydując się na komedię z Jennifer Aniston. Blondyn kupuje bilety, a ja w tym czasie stoję w kolejce po jedzenie, którego nie może zabraknąć.

-Szczerze, ja też.- Odzywa się, kiedy siedzimy już na swoich miejscach. Muszę się przez chwilę zastanowić nad tym, o czym mówi. Uśmiecham się lekko, kiedy przypominam sobie wcześniejszą rozmowę.

-Moi rodzice są dziwnie...- Zaczyna, ale osoba za nami dość niegrzecznie daje do zrozumienia, że film już się zaczął. Luke markotnieje i wbija wzrok w róg ekranu, kompletnie ignorując dość zabawny scenariusz i piękną aktorkę w roli głównej. Gdy wychodzimy, traci cały swój dobry humor. Przez całą drogę powrotną zbywa mnie, kiedy próbuję powrócić do tematu. Wydaje mi się, że jego rodzice to dla niego tabu, który poruszył zupełnie przypadkowo. Zanim wychodzę z samochodu, zbieram w sobie na tyle odwagi, aby położyć dłoń na jego własnej, sztywno umieszczonej na skrzyni biegów. Obrzuca mnie spojrzeniem, na widok którego szybko spuszczam własne.

-Dziękuję za dzisiaj. Było naprawdę miło.

-Taa, cokolwiek.- Odpycha mój dotyk, a ja zagryzam dolną wargę, wzdychając cicho. Mimo wszystko, to była najlepiej spędzona randka ze wszystkich poprzednich.

_____________________________

o matko, ledwo co napisałam ten rozdział. nic mi sie nie chciało skleić:|||||||||||

dzisiaj powinnam również dodać rozdział Ice Princess i może w końcu wezmę się za ff o Niallu

kocham x


Planned Love || l.h. [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now