12. I can stay awake just to hear you breathing.

531 96 13
                                    

-Tato, mógłbyś mi w końcu powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? 
-Myślałem że to niewinny uraz, że wszystko będzie w porządku, dlatego nie chciałem cię niepokoić, ale...
-Od samego początku, proszę. - przerywam mu, kompletnie nie nadążając za słowami, które wylatują z jego ust, a których mój mózg nie umie przetworzyć, ani tym bardziej złączyć w logiczną całość.
-Kiedy ty... wyszedłeś... stan twojej mamy naprawdę się pogorszył. 
Kiedy mówi "wyszedłeś", mam ochotę ponuro się roześmiać. Chyba nadal nie dopuszcza do siebie tego, że po prostu wyszedłem, ale to wcale nie było wyjście niesfornego dzieciaka który obrażony na cały świat przekima noc czy dwie u najlepszego kumpla, a potem wraca niemal na kolanach, modląc się by rodzina przyjęła go z powrotem, a najzwyklejsza w świecie wyprowadzka, odcięcie się grubą kreską, życie dla siebie, sam ze sobą.

Za to mając na myśli "stan twojej mamy naprawdę się pogorszył" nie przesadził ani trochę. 

Jego za to się polepszył. Ze skrajności w skrajność, nigdy nic pomiędzy. Albo chujowo w jedną stronę, albo chujowo w drugą. Nie powinienem być ani trochę zaskoczony. 

Tępo wpatruję się w białą ścianę, nie będąc zdolny nawet do wstania z tego obrzydliwego pomarańczowego krzesła. W ustach mam sucho, ale nie chcę nawet ruszyć do automatu z napojami, żeby kupić w nim durny soczek w kartoniku ze słomką.
Czuję się jakbym znalazł się pod wodą; nie dociera do mnie absolutnie nic, tym bardziej mój uparcie dzwoniący telefon, co świadczyło tylko o tym, że Calum wcale nie czuł się uspokojony po moich krótkich wyjaśnieniach w drodze na miejsce.
Nie słyszę niczego, prócz ledwo słyszalnych odgłosów wysłużonych kółek wózków pielęgniarek, czy kroków słabych, pojawiających się raz po raz pacjentów na korytarzu.

-Pana syn nie powinien tego oglądać. Dzieci są bardzo podatne na...
-Dzieci? Ma osiemnaście lat.

Osiemnaście lat. Zabawne. To zwykle osiemnastolatkowie czują się jak dorośli, a rodzice mają ich za nierozumnych smarków i słuchają z politowaniem ich zapewnień o ich dorosłości.
Mam ochotę wejść tam i powiedzieć że to wcale nie znaczy że jestem dorosły. Aktualnie jestem dzieckiem we mgle, chłopcem którego rodzice przypadkowo zgubili w supermarkecie, a on nie wie co zrobić.
I ja sam myślę, że oglądanie tego nie wpłynęło na mnie za dobrze i nie powinienem był się upierać.

-Ale osiemnaście lat...
-... to nie dziesięć. To była jego decyzja. Miałem to trzymać dalej w tajemnicy? Może Karen zrozumie sobie pewne sprawy, usłyszy go i... polepszy jej się?
Parskam śmiechem. Mama nie wygląda jak ktoś, komu miałoby się polepszyć.
Spoglądanie na nią przez szybę z korytarza rozdzierało moje serce na malutkie kawałeczki.
-Myślę że Michael nie powinien tam wchodzić. - upiera się lekarz, splatając przy tym ręce na piersi - widok matki w takim stanie to dla niego szok już teraz, co dopiero, gdyby miał przekroczyć te drzwi. Jestem lekarzem, powinien mi pan zaufać i...
-Jestem pełnoletni. - oświadczam nagle głośno, przenosząc spojrzenie na rozeźlonego doktora - i nie rozmawiajcie w mojej obecności o mnie, tak jakbym był upośledzony i niczego nie rozumiał, albo chociaż głuchy. Chce porozmawiać z mamą, to wszystko.

Nie czekając na reakcję z ich strony, podrywam się do pionu i na uginających się nogach podążam do sali.
Jest cicho. Aż za cicho. Spodziewałem się przywitania, jakiegokolwiek, ale mama zdawała się w ogóle mnie nie zauważać, tak jakbym był powietrzem jeszcze bardziej niż byłem do tej pory.
-Co jej jest? - pytam stłumionym głosem, kiedy słyszę kroki za swoimi plecami, ale kiedy na moim ramieniu ląduje dłoń którą dobrze znam, wiem że nie jest to ani lekarz, ani mój ojciec.

-Chodźmy stąd, Michael. - mówi spokojnie Luke, przeczesując swoje i tak potargane włosy palcami.

Wygląda jakby właśnie wyszedł z łóżka i magicznie zmaterializował się tuż przy moim boku.
Bo pewnie tak było. Jak widać, wieści szybko się rozchodzą. 

other vision. [muke]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz