Rozdział 21

3.2K 283 7
                                    

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w pokoju w domu chłopaków.

- Cleo.

- Jake?

- Jestem tu. Wszystko będzie dobrze.

- Wyjdź - powiedziałam. Nie zapomniałam o tym, co zobaczyłam w jego pokoju.

- Ale...

- Proszę wyjdź i zawołaj Simona.

- Dobrze - widziałam, że jest smutny.

Wyszedł. Zostałam sama, ale nie na długo. Do pomieszczenia wszedł Simon.

- Jak się czujesz? - spytał mnie brunet.

- Coraz lepiej - uśmiechnęłam się.

- To dobrze.

Zapadła cisza.

- Simon?

- Tak?

- Co się wogóle wydarzyło? Pamiętam, że ktoś był w moim pokoju. Wystraszyłam się, schodzilam po schodach. On mnie dogonił i...

- I cię zaatakował nożem.

- Nie. Chyba...on mnie ugryzł! - krzyknęłam i dotknęłam szyi. Był tam plaster.

- Niemożliwe.

- Ale to prawda.

- Cleo. Zaatakował cię jakiś szaleniec z nożem.

Przejechałam jeszcze raz po ranie na szyi.

- Nie - powiedziałam pewna siebie.

- Cleo... - chłopak spojrzał głęboko w moje oczy i powiedział cicho. - Zaatakował cię mężczyzna z nożem. Tą ranę na szyi masz od noża.

- Chyba masz rację... - powiedziałam. Naprawdę tak myślałam, ale... - Nie. To nie był noż-widziałam w jego oczach niedowierzanie. - To był scyzoryk - wypaliłam. Widziałam, że poczuł ulgę.

- Może i to był scyzoryk.

- Mogłabym zostać sama? - spytałam.

- Jasne - powiedział Simon i wyszedł.

Wiedziałam, że nie powiedział mi prawdy. Kiedy powiedział mi, że to był nóż poczułam takie coś... jakby faktycznie tak było. Na chwilę mu uwierzyłam, ale potem coś mi zaświtało. Nie wiem, co to było, ale rozjaśniło mi umysł. Nie chciałam, żeby Simon wiedział, że wiem, że coś jest nie tak. Powiedziałam o scyzoryku, bo to pierwsze co mi do głowy przyszło. Widziałam, że się odprężył, kiedy to powiedziałam. Widziałam w jego oczach, że kłamie.

Przypomniały mi się słowa mężczyzny z baru.
" - Posłuchaj mnie dziecko. Musisz stad iść. Zbyt wielu chciałoby cię skosztować... Uważaj na tego z kim przyszłaś. Nie ufaj mu. Wykorzysta cię i zostawi."

Nie dawały mi one spokoju. Co miały oznaczać słowa, że zbyt wielu chciałoby mnie skosztować?
Myślałam, że to brednie jakiegoś szaleńca, ale teraz to wszystko nabierało sensu. Moje rozmyślania przerwał Jake.

- Cleo?

- Czego chcesz? - spytałam. Moje serce zaczęło mocniej bić.

- Ja chciałem się spytać, jak się czujesz.

- Dobrze, a teraz wyjdź.

- Coś nie tak?

- Jestem zmęczona.

- Okej - powiedział i wyszedł.

Jake:

- Co jej powiedziałeś? - spytałem brata.

- To co uzgodniliśmy. Na początku nie uwierzyła, więc trochę jej pomogłem.

- Zahipnotyzowałeś ją?

- No troszkę - przyznał Simon.

- Iii...?

- To było dziwne. Powiedziałem, że to był nóż, a ona powiedziała, że się mylę, i że to był scyzoryk.

- Jak to?

- Nie wiem, ale chyba uwierzyła po swojemu. Jeśli chce myśleć, że to był scyzoryk to niech tak myśli.

- Kiedy wszedłem do pokoju jej serce przyspieszyło.

- Chyba jest na ciebie zła. Tak wogóle to co ty jej zrobiłeś, że wcześniej tak wybiegła?

- Przyszła Casandra. No i ten... - zacząłem się plątać. - No powiedziała, że tęskniła i rzuciła mnie na łóżko. Chciałem zejść więc no wyglądało to tak, jakbym na niej leżał - przyznałem. - I wtedy do pokoju weszła Cleo.

- Aha. No wiesz. Całkowicie ją rozumiem.

Spojrzałem na brata z niedowierzaniem.

- Po czyjej jesteś stronie?

- Teraz? Wybacz, ale po Cleo.

- Zdrajca - powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem.

- Wybaczy ci. Daj jej czas na przemyślenie tego.

- Okej - powiedziałem.

- Idziesz na polowanie? - spytał Simon.

- Przecież wiesz, że...

- Tak, tak. Już nie zabijasz.

- Dokładnie. Baw się dobrze, ale może spróbuj ich nie zabić.

- Postaram się - powiedział z uśmiechem i wyszedł z domu.

Jak podoba wam się rozdział?Co u was?

Przy okazji chciałam bardzo podziękować osobom,które czytają to i mojej przyjaciółce angel3411 za to,że namówiła mnie zebym tutaj pisała :* ♡

Tajemnica wampiraWhere stories live. Discover now