2

337 28 19
                                    


Usiadłam za biurkiem, którego blat był całkowicie pusty. Wyglądało, jakby nikt nigdy przy nim nie pracował. W rzeczywistości od trzech lat, dzień w dzień, spędzałam przy nim kilka godzin. Wyciągnęłam z pokrowca laptop, a następnie włączyłam. Obok komputera, który w mojej pracy był niezbędny, na blacie położyłam niewielki notes. Rozpisywałam w nim rozdziały i w kilku zdaniach streszczałam, co chciałam w nich zawrzeć. Na ekranie otworzyłam pusty dokument. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu, czekając na maila od szefowej. Całą środę oraz czwartek postanowiłam poświęcić na tłumaczenie autobiografii muzyka, o którym wspomniała Joan. Miałam nadzieję, że będę mogła szybko odklepać swoje, a później zająć się tym, co uwielbiałam. Pisaniem książek inspirowanych tandetnymi serialami. Z torebki wyciągnęłam telefon, by móc napisać smsa z zamówieniem. Rozpoczynając pracę zawsze musiałam mieć pod ręką dwa smoothie. Ananasowe i truskawkowe. Czekając na dostawę oraz wiadomość od przełożonej, przymknęłam powieki, licząc na chwilę relaksu. Tego dnia nie było mi dane odpocząć. Zanim otworzyłam oczy, usłyszałam kroki i przyspieszony oddech Daniela. Jak zwykle się spóźnił. Przebiegł przez ogromne biuro, gdzie pracowało kilkadziesiąt osób. Przeszkodził zapewne wszystkim, w tym mnie. 

- Cześć. Mam rozdziały - zaczął, nie potrafiąc uspokoić oddechu. Zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem. Założył dres?

- Może raczej "dzień dobry". Nie przeszliśmy na ty -poprawiłam nastolatka, spoglądając na wyświetlacz telefonu. 

Powinnam była odesłać chłopaczka do biura Joan, ale moim zdaniem traktowała go zbyt ulgowo. Wskazałam palcem na blat biurka. Domyślił się, że ma zostawić swoją pracę i odejść, bo na rozmowę z nim nie miałam najmniejszej ochoty. Z torebki, znajdującej się obok laptopa, wysunęłam paczkę papierosów. Dwie ściany prostokątnego biura były przeszklone, a za jedną z nich znajdował się sporych rozmiarów taras. Większość pisarzy paliła, gdyż był to jeden z niewielu sposobów oderwania się od biurka. Podczas przerwy na papierosa musiałam spotykać się z nimi i czasami... rozmawiać. W Running Press ciężko było znaleźć osoby o podobnym charakterze do mojego. Każdy zgrywał tam intelektualistę, hipstera i indywidualistę. Niestety większość z nich przy każdej wydanej książce współpracowała z Joan lub ze mną. Reszta nie miała na koncie bestsellera, co świadczyło o tym, że znajdowali się na niewłaściwym miejscu. Początkowo nadzieję pokładałam w Danielu, który rok wcześniej, pod pseudonimem, opublikował swoją powieść w internecie. Jakimś cudem znalazłam jego wypociny i pochłonęły mnie na dobre kilka dni. Byłam zachwycona tym, że ktoś w końcu przykuł moją uwagę. Dopóki nie odkryłam tego siedemnastolatka, obawiałam się, że nie jestem w stanie doceniać twórczości innych pisarzy. Daniel okazał się być zbawieniem. Musiałam jednak trzymać go na dystans. A i to, jak widać, nie dawało wspaniałych efektów. Spóźniał się z terminami, niepotrzebnie skracał rozdziały i nie traktował wydawnictwa z należytym szacunkiem.

Oparłam się o barierkę, podążając wzrokiem za sunącymi jakieś dwieście metrów pode mną samochodami. Uwielbiałam obserwować obiekty miasta, które widoczne były wyłącznie z tak wysokiego budynku, jak 55-piętrowy wieżowiec. Kończąc pierwszego papierosa, wyciągnęłam kolejnego. Dobijał mnie plan na środę. Tłumaczenie z angielskiego na ten cholerny polski i czytanie tekstu Daniela, który znając życie zawierał mnóstwo literówek. Chcąc nie chcąc musiałam sobie poradzić. Nie było sensu marnować czasu na narzekanie. Wychodząc z tarasu, złapałam Drake'a za ramię.

- Podrzuć Joan tekst w przyszłym tygodniu. W tym nie znajdzie czasu, żeby go czytać - oznajmiłam cicho, aby nikt w pobliżu nie słyszał. Pisarze byli obrzydliwymi plotkarzami. 

- Ale... położyłem go na jej biurku dwa tygodnie temu - mężczyzna zmarszczył brwi.

- Złóż jeszcze raz. Pewnie wyrzuciła. Wiesz jak jest - wzruszyłam ramionami. Drake nie był oburzony. Doskonale wiedział, że to szefowa miała władzę. Posłał mi ciepły uśmiech, na co odpowiedziałam tym samym.

wizualna i graficznaWhere stories live. Discover now