Wpis #27

2.7K 220 85
                                    

Eyeless Jack

Wstałem z łóżka i się przeciągnąłem. Spojrzałem na moją szafkę nocną, gdzie leżał mój skalpel.

A przynajmniej powinien. Teraz na jego miejscu leżała kartka z narysowanym znakiem Operatora. To było prawdopodobne tylko dla jednej osoby...

-Toby!-wrzasnąłem.

Usłyszałem chichot dochodzący zza drzwi.

Poszedłem w tamtą stronę i otworzyłem drzwi od mojego pokoju, ale nikogo tam nie było.

No czemu wszyscy zabierają sobie rzeczy nawzajem?! Nie można nic normalnie położyć we własnym pokoju, bo Ci zabiorą.

Zacząłem iść korytarzem. Szedłem tak długo dopóki nie wpadłem na Masky'iego.

-Widziałeś Toby'iego?-spytałem.

-Niestety nie-westchnął.-Zabrał jedną z moich masek i gdzieś uciekł.

-Mi zabrał skalpel..-mruknąłem.

-Mi nóż-usłyszałem głos Jeff'a.

-Nie jesteśmy sami-zaśmiał się Masky.

-Mi nic nie zabrał-Raven wyszła ze swojego pokoju i się uśmiechnęła-Pomogę Wam go poszukać jeśli chcecie.

Miała na sobie czarną, długą spódnicę rozjaśnianą na dole i czarną bokserkę. Czarne włosy falami opadały na jej ramiona. Była bez makijażu, ale i bez niego była piękna. Jednak nie w moim typie.

-Nie trzeba-mruknął Jeff.

-Nie, pomogę-po raz kolejny się uśmiechnęła ukazując rząd idealnie białych zębów.

-Skoro musisz-westchnął Jeff.

Cała nasza czwórka zaczęła iść korytarzem zaglądając do pokoi.

W końcu otwierając jedne z drzwi zobaczyłem Toby'iego siedzącego na podłodze i bawiącego się zabranymi przedmiotami.

-Toby, co Ty odwalasz?-spytałem, choć w sumie nie chciałem znać odpowiedzi.

-Nudziło mi się-byłem pewien, że teraz pod chustą miał na twarzy wielki uśmiech.

-Oddasz nam nasze rzeczy?-westchnąłem.

Teraz nad Toby'm stały cztery osoby.

-Zastanowię się-zachichotał i wstał z podłogi. Stał tak przez chwilę, a potem zaczął na nas biec. Ja przygotowałem się na cios, ale reszta się odsunęła. Toby myśląc, że zostanie przez nas złapany, z impetem przeleciał między nami i uderzył w ścianę na przeciwko. Jednak we mnie nie uderzył.

-Toby, ty debilu-westchnąłem.

-Nic mi nie jest!-mruknął.-Żyję!

Wykorzystując jego chwilę nieuwagi zabrałem nasze rzeczy i poszedłem z nimi do pokoju, żeby Toby nic nie zauważył.

Kazałem reszcie iść za mną i na miejscu zacząłem oddawać im ich rzeczy.

W końcu wszyscy wyszli i zostałem sam w pokoju.

Zastanawiałem się co mógłbym porobić, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

Spojrzałem na zegarek.

Idealnie, zaraz śniadanie, nie będę się nudził.

Prawie wybiegłem z pokoju i zacząłem zeskakiwać ze stopni.

Chociaż nie byłem spóźniony to przy stole i tak siedziało dużo osób.

Usiadłem koło Ben'a i czekałem na jedenie.

Ticci Toby

Podniosłem się z podłogi, na której leżałem odkąd uderzyłem w ścianę.

-Toby?-usłyszałem delikatny głos Raven-Nic Ci nie jest?

-Nie-uśmiechnąłem się.

-Ale..

-To nic, nie czuję bólu.

-Uhm.. Chodźmy już na śniadanie-uśmiechnęła się lekko.

Poszedłem za nią na dół i usiadłem obok Jeff'a, a Raven obok Lucy.

Śniadanie już stało na stole, więc najwidoczniej się spóźniliśmy

Na szczęście Slender przyszedł jeszcze później.

***

S

pojrzałem na Jeff'a, który właśnie siedział ze mną w pokoju i próbował mi coś wyjaśnić. Nie miałem pojęcia o czym on do mnie mówił.

-Mhm-mruknąłem, żeby już przestał gadać.

-Rozumiesz?-spytał gestykulując.

-Tak-mruknąłem.-Nie.

Westchnął.

-No spójrz! Po prostu musisz odwrócić głowę w bok i znaleźć taką najbardziej wystającą część na szyi i ją przeciąć! Zwykle działa.

-Ale ja potrzebuję tylko gofrów...-jęknąłem.

-Jak wolisz-podniósł ręce w geście obronnym.

Uśmiechnąłem się chociaż wiedziałem, że i tak tego nie zobaczy, przez chustę na mojej twarzy.

____________
Dzisiaj krótszy, ale dlatego, że chciałam już go dodać, bo wczoraj nie dodałam. Wybaczcie x.x

Dziękuję, dziękuję, dziękuję baaardzo za prawie 7tyś wyświetleń ❤❤

Jeżeli to czytasz proszę skomentuj, jeśli się spodobało zostaw też gwiazdkę. Z góry dziękuję, do następnego ❤

Rezydencja SlendermanaWhere stories live. Discover now