Zastanawialiście się kiedyś jak to jest patrzyć na świat oczami pluszaka?Nie? To wam opowiem...
Walentynki.Święto zakochanych dla których zostałem specjalnie stworzony.Wraz z moimi czterema braćmi zostaliśmy umieszczeni za oknem sklepowym abyśmy mogli spokojnie oglądać ulice i zaciekawić klientów.Niczym się od siebie nie różniliśmy.Cała nasza czwórka miała kremowe futerka,czarne oczy,serduszka na łapkach i niebieski szalik wokół szyi.
I tak czekaliśmy...
Pewnego razu na jeden dzień przed walentynkami w oknie pojawił się chłopak. Miał czarne,nastroszone włosy i ciemne oczy.Mimo iż było zimno ten paradował bez koszulki zwracając na siebie uwagę mijanych przechodniów.
-Hmm..-mrugnął patrząc na mojego trzeciego brata-ciekawe...
Wszedł do środka i po chwili doszły ku mnie niewyraźne pomruki jego i sprzedawcy bo czym poczułem jak czyjeś ręce biorą mnie z okna i włożyły do przezroczystej siatki.
-To będzie 350 jenów-powiedział sprzedawca naliczając rachunek.
Czarnowłosy nic mu nie odpowiedział tylko wziął mnie kładąc naliczone pieniądze na blacie.
Moi bracia zaś nadal się smętnie gapili w szybę czekając na swoją kolej.
***
Następnego dnia:
-Zrobione-usłyszałem głos mojego pana,Graya zza nieprzeniknionej ciemności w którą mnie owinął kilka chwil wcześniej-powinno wytrzymać..
-"Powinno?"-pomyślałem-"czy na pewno"?
Pan na całe szczęście nie umiał czytać moich myśli ponieważ bez ostrzeżenia podniósł mnie i przez następne dziesięć minut nic nie mogłem usłyszeć co mnie nieco nużyło.
Dopiero gdy znaleźliśmy się w środku zacząłem żałować,że jednak nie zostaliśmy na zewnątrz bo hałas był ogłuszający.
-Gray,chodź się napić!
-Bijatyki się takie męskie!
-I właśnie o tym mówiłam...
-Aye sir!
Te i inne odgłosy ogłuszały mnie i nie pozwalając spokojnie myśleć,ale to co usłyszałem potem skutecznie uspokoiło tamte hałasy.
-Szczęśliwych Walentynek,Lucy
-"Lucy?"-pomyślałem-"czyżby to ma być moja nowa pani?"
Pokrywka na górze uniosła się i czyjeś ciepłe ręce uniosły mnie ku górze. Przed sobą ujrzałem piękną blondynkę o czekoladowych tęczówkach. Jej usta ugięły się w zadowoleniu i nagle z zaskoczenia pocałowała mojego dawnego pana w policzek.
-Dziękuję,Gray-powiedziała-tobie też życzę wszystkiego najlepszego.
***
Tej samej nocy.
Leżałem obok Lucy która objęła mnie ramieniem.Nawet teraz uśmiech nie schodził z jej twarzy gdy spała.
Spaliśmy tak sami przez wiele dni.
Potem razem z nami spał mój dawny pan Gray. Najpierw w domu Lucy a potem w ich wspólnym nowym mieszkaniu.
I kilkanaście miesięcy później....
-Gaaahh!Ahhh!
Ciemnowłosy malec o brązowych oczach torturował mnie ciągnąc mnie swoimi małymi rączkami za futro i namiętnie obśliniając moje prawe ucho.
-Pomocy..-biadoliłem w myślach,ale patrząc na twarze rodziców małego szkraba pomyślałem,że w końcu zrobiłem coś do czego zostałem stworzony.
A dokładniej byłem podarkiem z miłości.
Przypominam o głosowaniu na ulubione paringi!Czas to końca lutego!

YOU ARE READING
One-shoty Fairy Tail (Porzucone)
FanfictionOpowieść z idiotycznymi alias prestiżowymi one-shotami. Jak sama nazwa wskazuje porzucone ale,czytać można Ps.Za śmierć z radości po przeczytaniu tej książki nie odpowiadam.