One-shot

1.7K 195 204
                                    

Akurat szykowałem się do Frania, bo dawno się nie widzieliśmy *giggles*. Miałem wyglądać jak bóg seksu, no wiecie, żeby Iero był mną zachwycony... NAWET NIE DOSZUKUJCIE SIĘ PODTEKSTÓW!

Picując się przed lustrem, sięgnąłem ręką do kosmetyczki mojej mamy po eyeliner. Tak, to niestety prawda. Nadal mieszkałem z matulą, ponieważ nie chce mi się codziennie gotować, albo co gorsza nie chciałem robić sobie kawy! Poza tym lepiej przecież smakuje jak ktoś nam zrobi prawda?

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA... UUHUHAAAAUHUHUAAAHAAAA. - wydarłem się niczym śpiewaczka operowa której głos potrafiłby rozbić szybę. - MAAAAAAAAAMOOOOOOOOOOOO GDZIE JEST EYELINEEEEER?!!!

Gdy nie usłyszałem odzewu, zacząłem tracić nadzieję. Łzy gromadziły mi się w kącikach oczu, to nie mogła być prawda. Mój (mojej mamy) ulubiony eyeliner, zgubił się akurat ten najlepszy, który najfajniej się rozmazywał.

Nie wiecie jaki to koszmar stracić swój (mamy) skarb. Już byłem na granicy depresji, gdy mój inteligentny móżdżek przemówił.

Gerardzie hurr durr a może to Miki?? On lubi denerwować twoją jakże skromną osobę. Moiki zazdrości tobie sassowatości. Musisz go torturować dopóty nie zdecyduje się oddać twojej cząstki duszy.

-Tak móżdzku! Masz rację. - powiedziałem sam do siebie.

Wtem, zza rogu wychylił się nie kto inny jak mój kochany braciszek.
Wykrzywiłem mordę, jakbym zjadł miąsz z cytryny.

-Gdzie moja własność?! - wrzasnąłem - Mów pantofelku bo jak nie... to będziesz biedny! Zabiore twój toster!!!

Wiedziałem że groźba zadziałała, Mikeywikey rozpłakał się i błagał o litość dla tostera. Niech cierpi *giggles*. Chłopak podbiegł i przytulił się do mnie.
Ku mojemu zaskoczeniu, zsuwał się coraz niżej, oplatając moje ciało swoimi rękoma.

*Ding Ding Song w tle*

Mikey wręcz pożerał mnie wzrokiem co mi się nie spodobało, bo lubiłem jak tylko Frankie tak robi... nevermind nie było tematu. Już ja wiedziałem co ten emo chlastoplast kombinował.

Chciał wkupić się w moje łaski, zdawał sobie sprawę z tego że domyślałem się o posiadaniu mojego (mojej mamy...) eyelinera przez niego. On mi najzwyczajnej w świecie go ukradł! Bezczelny bachor.
(No i co że ma 35 lat?)

Jednak po minucie wstał na równe nogi i przesłał mi prześmiewcze spojrzenie.

-NIE MAM TEJ KREDKI DO TWOICH I TAK BRZYDKICH GAŁ MUHHAHAHAAHAHAHAHA! - zaśmiał się szatańsko

-To nie kredka bałwanie tylko eyeliner. Powtórz, AJ-LAJ-NER. - prychnąłem z ironią w głosie

W ułamku sekundy wyraz twarzy Michael'a a bardziej, BRAK wyrazu twarzy zmienił się. Wiedziałem że coś ten pusty łebek krył.

-Mikey Way why you no smile? - drażniłem się z nim.

Widziałem jak zaciskał powieki i poruszał nieznacznie ustami. Chciał zaśmiać się, ja to wiem. Braciszka znam tak dobrze jak kolor ulubionych bokserek Franka.

Mniejsza z tym, Moikey wyglądał jakby miał:
a) zejść na zawał
b) po ludzku "zesrać się"
c) dostać baty od Franka (on to uwielbia ciągnąć blondyna po posadzkach, trzymając go za nogi i kopać w jajca, szczególnie mnie)
d) wybierz b albo c

No cóż, mimo różnych tortur i eksperymentów na biednym tosteromaniaku, to i tak nie robiło to na nim wrażenia. I tak pewnego pięknego dnia gdy piwnooki brał prysznic wśród pachnącej jednorożcem pianą (nie pytajcie skąd wiem). Chciałem wyciąć mu kawał i wbiegłem do łazienki niczym napalona dzika kuna. Z ogórkiem konserwowym na twarzy, podłączyłem toster, który trzymałem pod pachą. No i stało się.

Grymas na ryju Mikiego przemienił się w pokerfejsa. I tak zostało na zawsze.

Przechodząc do rzeczy. Zacząłem się przepychać z nim, jak to pomiędzy rodzeństwem bywa. Jednak kłótnia zeszła na zły poziom.

-Rucham twoją matkę. - parsknął blondynek

-To też twoja mama głąbie... - *facepalm*

-Jesteś adoptowany. - powiedział ze spokojem wymalowanym na tym pryszczatym ryju (nie był pryszczaty, chciałem zabłysnąć bogactwem słownictwa)

-Oddaj mój eyeliner. - zmieniłem temat by nie poznał po mnie że jest mi bardzo przykro

-Nie mam go, Odpierdolendo! - wykrzyknął magiczne zaklęcie

-Pfff, nie działa to na mnie, twój toster daje już lepsze doznania.

-DOTYKAŁEŚ MOJEGO TOSTERA?! TY ZBOCZEŃCU! - zacząłem śmiać się jak opętany

-Przyjemnie kopie. - poruszałem brwiami w górę i w dół

*znowu Ding Ding Song w tle*

Miłośnik jednorożców zerknął na mnie i ze łzami w tych tajemniczych, ślicznych oczkach

Gerardzie idioto to twój przygłupi brat.

Kontynuując, puścił moje dłonie i z hukiem zbiegł po schodach, które prowadziły na parter naszego domu. Usłyszałem głuchy odgłos wołania.

-MAAAAAMOOOOOO!

Wiedziałem że Miki Sriki popełzał poskarżyć się dla mamci. Wyczuwałem bana na kawę i kreskówki na Cartoon Network. Z trudem przełykałem ślinę, rozmyślając o moim (mamy...) zaginionym pędzelku mocy mrocznego druida ulicy (czytaj. eyelinerze).

-Gerardzie Arthurze Way, pozwól tu na chwilkę. - rozpoznałem głos mamy. Wyczułem wpierdol w tym tenczu.

Powoli, jak najciszej zszedłem po schodach, które, nie oszukujmy się już swoje lata miały. Moim zielonym uroczym gałkom ocznym ukazała się nasza mamusia przytulająca płaczącego chłopaka.

Ale z niego wstrętny lizuz co nie?

Mój niezawodny misiowy rozumek ponownie przemówił, i znów miał rację! (przez całe życie miał rację... *chlip chlip*)

-Gerardzie, twój jedyny, kochany brat właśnie przybył do mnie na skargę. - kolejny raz zaczęła tą samą litanię.

-Moja droga petronelciu, ja już wiem że jestem adoptowany, ale to nie zmienia faktu, iż ten oto tutaj z nami obecny Michael...

-TYLKO NIE MICHAEL, WIESZ ŻE NIENAWIDZĘ JAK KTOŚ TAK O MNIE MÓWI! - myślałem że od skali dźwięku tego darcia mordy bębenki w uszach mi pęknął.

-Nie ładnie przerywać Michaelu James'ie Way. - mruknąłem puszczając oczko lizusowi. -A więc "mamo"... - zakreśliłem cudzysłów w powietrzu - Twój syn ukradł mój kochany i jedyny eyeliner.

-Gerry, po pierwsze to mój eyeliner, po drugie ja wzięłam ten eyeliner. - kobieta uśmiechnęła się tryumfalnie i posłała mi prześmiewcze spojrzenie.

Wyciągnęła z kieszeni spodni czarne opakowanie.

-No widzisz, to nie Mikuś. A teraz marsz do pokoju.

Przytaknąłem grzecznie i spuściłem głowę. Odwróciłem się na piętach i skierowałem na schody.

-Zapomniałabym... masz szlaban na kreskówki. - wzruszyłem ramionami, dobrze że nie zakaz na kawę.

-No i masz bana na kawę. - dokończyła.

NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE...

------------------------------------------------------
Nie bijcie za tego kiepskiego one-shota.
Miałam chwilową wenę którą chciałam spożytkować w odpowiedni sposób.

Where's My Eyeliner?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz