Rozdział 21

146 20 0
                                    

- Ej, Jess? – chłopak podszedł do stojącej tam tablicy.

- Mhm.

Informowała ona o gatunkach zwierząt w okolicy...

„ BLACKWOOOD PINES

Gatunki zwierząt występujące w okolicy

Wilk kanadyjski

Canis lupus occidentalis

Ten potężny drapieżnik, występujący w wielu legendach i podaniach ludowych, poluje na łosie, karibu i jelenie, jest też w stanie zaatakować nawet większe zwierzęta, zwłaszcza jeśli są ranne. Prawo Alberty zezwala na odstrzał wilków pojawiających się na terenie prywatnym. W Blackwood Pines ich liczebność jest ściśle kontrolowana.

Niedźwiedź grizzly

Ursus arctos horribilis

Duży, wszystkożerny ssak, który doskonale radzi sobie z wyszukiwaniem pożywienia i nie pogardzi żądnym posiłkiem. Szczególnie upodobał sobie ryby (łososie, okonie, pstrągi, w związku z czym często można go spotkać w pobliżu rzek i górskich strumieni. Jest bardzo niebezpieczny, ale stosunkowo rzadko atakuje ludzi.

Wapiti górski

Cervus canadensis nelsoni

Przepiękne ssaki z rodziny jeleniowatych pojawiły się na tych terenach kilka tysięcy lat temu. Choć zazwyczaj są łagodnie usposobione, dominujące samce („byki"), broniąc swoich samic, zachowują się agresywnie i potrafią dotkliwie zranić lub stratować potencjalnego intruza."

- Trzymaj się blisko, ok? – zdenerwował się.

- Co jest?

- Nic, tylko tu jest napisane, że w okolicy czasem grasują niedźwiedzie.

- O! Michael! Wiem, mam MEGA pomysł. – podekscytowała się.

- Jaki?

- Chodźmy przytulić misia. No. Proszę, proszę. – zażartowała.

- Misia może to wkurzyć. – mówił wolno. Teraz podszedł zobaczyć, czy Jess rzeczywiście widziała kogoś w chatce. – Tak? Niech spojrzę. – rozglądał się, lecz nic nie było widać. Nagle wyskoczyło coś o okropnych zamglonych oczach. Mike przestraszył się, ale stwierdził, że mu się coś przewidziało. - Nie brałaś czegoś czasem, złotko?- zapytał się dziewczyny. Nikogo nie ma.

- Nie wiem. – wzruszyła ramionami i ruszyli drogą do chatki. Przeszli przez furtkę, zeszli po schodkach, i nagle... czarne ptaszysko wyleciało nie wiadomo skąd i przestraszyło dwójkę zakochanych. – Ostrożnie, ptasi móżdżku!

Mógł teraz odpowiedzieć z irytacją lub dowcipnie. Wolał nie pogarszać sytuacji. Czy zrobił dobrze i co by było gdyby...

- To tylko... Odpowiedź na pieśń godową.

- Wow, łatwy, jesteś. – zdziwiła się.

- Tak. Jest we nie morze miłości. – po chwili dodał ze skruchą. – Wystraszyłem się. – ona się tylko roześmiał i poszli dalej. Przeszli przez kładkę. – Ja pierdzielę... Czy Josh nie mógł chociaż oczyścić drogi, zanim nas tu wysłał? – zdenerwował się.

-Serio?

- Co?

-Nie wiedziałam, że z ciebie tka straszna maruda. – powiedziała ironicznie.

- A masz lepszy pomysł? – zapytał.

- Odsuń się, zrzędo. – wyciągnęła ręce na boki, wzięła rozbiegł i wskoczyła na kamień zagradzający im drogę.

- Buuu! Pokazówa! – krzyczał Mike. Jess ulepiła śnieżkę.

- Ej, Mike. Chyba masz coś na twarzy. – chłopak sprawdził twarz i nagle – Bum! – dostał śniegiem prosto w twarz.

- Dobra, ok... Sama się prosiłaś. - wycedził przez zęby, odwracając się i lepiąc kulkę. Po minucie odwrócił się by uderzyć nią w Jess, spojrzał na kamień, zamachnął się i... nie było jej tam. Zniknęła. Jak kamień w wodę. – Jess? Jess? – usłyszał jej głośny wrzask....

I COBY BYŁO GDYBY...

Until DawnWhere stories live. Discover now