5.

9.5K 333 91
                                    

- Wstawaj suko! Zaraz kolacja się kończy!- wskoczył na mnie Chester i przygniótł całym sobą.
- uhg... dzięki za miłą pobudkę. Jak ze mnie zejdziesz to wstanę.- jeknęłam. Okazało się, że spaliśmy cały dzień po długim locie.

Po chwili walki ze mną został zepchnięty na podłogę, a ja zwycięsko walnęłam go w twarz poduszką.

Przy nim czuję się naprawdę swobodnie. Nie przeszkadza mi, że jest gejem i tak dalej. Czuje, że mogę mu zaufać.

Po piętnastu minutach byłam gotowa. Czekałam, aż Anastasia, Nicole i Alice się przygotują. Stoją już od dziesięciu minut przy lustrze i się malują. Niestety trafiłam na to, że jestem w pokoju z Alice. Z tego co zauważyłam wydaje się bardzo miłą i sympatyczną osobą, ale jakoś po protu nie mogę jej polubić. Tak po prostu. Może dlatego, że jest przyjaciółką z przywilejami Samuela?

- Część wszystkim!- powiedziała Nicole gdy podeszłyśmy do dużego stolika z jedzeniem w ręku. Siedzieli już tam chłopcy z pustymi talerzami i piwem. Alice już znalazła się na kolanach Sama i lizała i pochłaniała jego twarz. Musiałam odwrócić wzrok, bo po prostu nie mogłam wytrzymać patrząc na nich.

Ogarnij się, Rose- zbeształam się w myślach.

Usiadłam koło Marka i zaczęłam jeść to co sobie wybrałam.
-Idziemy dzisiaj na imprezę? Podobno gdzieś w mieście jest dzika impreza z pianą na środku parkietu.
- Taaak!- krzykneliśmy wszyscy razem. Może być ciekawie. Spojrzałam ukradkiem na Samuela. Patrzył się na mnie niezrozumiałym wzrokiem. Zignorowałam go i wróciłam do dyskusji z Markiem o tym czemu widelec nazywa się widelec.

Umówiliśmy się o 22 w recepcji. Jest dopiero w pół. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Ogoliłam się dokładnie i zrobiłam sobie makijaż. Usta pomalowałam bordową szminaką, a oczy podkreśliłam eyelinerem i kredką do oczu. Kocham mieć czarne oczy. W czasie kiedy prostownica się nagrzewała poszłam się ubrać. Wybrałam czarną sukienkę obcisłą do pasa bez ramiączek. Dół był lekko rozkloszowany i sięga mi do połowy ud, czyli całkiem krótka. Do tego nienormalnie wysokie czarne obcasy, które także kocham.

Dzisiaj mam zamiar się porządnie wyszaleć i nikt mi w tym nie przeszkodzi. Życie jest po to żeby się bawić, ale trzeba też pamiętać,  że w pewnym wieku trzeba się ograniczyć. Ja mam 17 lat i jak narazie nie mam zamiaru się ograniczać.

Wszystkie razem zeszłyśmy do recepcji. Oczywiście każda ubrana w zdzirowaty strój, ale nie przeszkadza mi to. Po prostu czuje się dobrze w tym stroju. Nie obchodzi mnie to ktoś co powie na mój widok. Szczerze? Mam to głęboko w dupie.

Każda podeszła do wybranego chłopaka, a ja oczywiście zostałam sama. Całe szczęście Chester to zauważył i zarzucił na mnie ramię.
- Pięknie wyglądasz.- szeonął mi do ucha i jako ostatnia para wyszliśmy z hotelu. Czekała już na nas taksówka. Wpakowaliśmy się wszyscy do jednej. Niestety musiałam usiąść na kolanach Chestera i byłam cały czas zgarbiona. Samuel usiadł z przodu. W pewnym momencie nasze spojrzenia skrzyżowały się w lusterku. Miał zły wyraz twarzy, co nie wróży nieczego dobrego.

Po piętnastu minutach dotarliśmy pod ogromny klub. Była do niego ogromna kolejka. Nie wiem jak się tam dostaniemy. Jeśli teraz staniemy w kolejce do wejdziemy jutro. Jednak Sam podszedł do jednego z ochroniarzy i podał mu kopertę. No oczywiście, bo jak miałoby być inaczej... Machnął do nas ręką i zaczęliśmy po polei koło niego przechodzić.
- Stój.- powiedział do mnie ochroniarz,  który wygląda jak łysy goryl. Spojrzałam na niego do góry z pytającym wyrazem twarzy.- Dowód tożsamości poproszę.- cała zdenerwowana wyjęłam swój dowód z portfela. Paszport zostawiłam w pokoju. - Nie wchodzisz. Do widzenia.- powiedział i oddał mi dowód odpychając mnie lekko. Reszta moich znajomych weszła już do środka nawet nie zauważając, że mnie tam nie ma.

Nauczyciel Jakiego Nie ZnaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz