》Rozdział 7《

1.8K 117 10
                                    

Wieczorem czekałam na Ben'a bardzo długo. Jednak nikt do mnie nie przyszedł prócz jednego Szturmowca, który przyniósł mi obiad i kolację. Zaczęłam się martwić. Rozmowa z Luke'em w moim śnie bardzo mnie zmobilizowała i miałam już zarys tego co muszę zrobić względem Kylo, aby wypełnić swoją misję. Jednak jego nieobecność mi w tym nie pomagała.
Miałam szczerą nadzieję, że nic mu się nie stało bo wtedy jak powiedział Skywalker: Jedi nie przetrwają.
I jeszcze jedno nie dawało mi spokoju. Po przebudzeniu gdy z nim rozmawiałam wszystko było w porządku, ale gdy zaczęliśmy rozmawiać o jego strachu nagle głowę zaczęła zaprzątać mu inna myśl i wyszedł. A przedtem zapowiedział mi jakąś bardzo ważną informację, którą musiał mi przekazać. Nie mogłam domyśleć się co to mogło by być. Przeanalizowałam wszystko co do tej pory się zdarzyło i próbowałam coś z tego wywnioskować jednak wszystko co przyszło mi do głowy było wręcz niedorzeczne. Po kolacji siedziałam na swoim łóżku i rysowałam. W oczekiwaniu na Ben'a wszystko wydawało mi się bez sensu, ale nie chciałam bezczynnie siedzieć i zasnąć z nudów. W końcu gdy skończyłam portret mojego przyjaciela Finn'a i spojrzałam na zegarek okazało się, że zbliża się dziewiąta wieczorem. Z jednej strony cieszyłam się ze sposobności odpuszczenia sobie tego katasrofalnego i wyczerpującego treningu, a z drugiej strony chciałam przeżyć to jeszcze raz i udowodnić Ben'owi, że tamten sparing był tylko rozgrzewką. Gdy finalnie jednak się nie pojawił w moim brzuchu poczułam miliony zimnych igiełek strachu o niego.
Cały ranek ćwiczyłam. Jedyne czego mi brakowało to bieganie, ale nadrobiłam to innymi ćwiczeniami siłowymi.
Podczas rozgrzewki przed (jak miałam nadzieję ) dzisiejszym treningiem myślałam o Finn'ie. Kiedy znów go zobaczę? Naprawdę polubiłam tego chłopaka. Mimo iż na początku okłamał mnie co do tego kim jest. Nie potrafiłam długo się na niego gniewać. Był jak mój brat, którego dawno temu utraciłam. Lubiłam z nim rozmawiać. Był w prawdzie lekko narwany i działał pod wpływem emocji, ale traktowałam go jak dobrego przyjaciela pomimo kilku małych wad.
Gdy ostatecznie kończyłam już ćwiczenia, drzwi mojego pokoju otworzyły się, a do środka wszedł ... Ben. Wstałam z podłogi czując jak pracują moje dopiero co trenowane mięśnie i podeszłam do niego. Już z daleka widziałam różnice w jego zachowaniu. Nie przywitał się ze mną ani nie patrzył w moją stronę gdy już ostatecznie przed nim stanęłam. Jego warga była przecięta i pokrywała ją zaschnięta krew. Na policzku miał sińca wielkości mojej pięści, a w oczach widniało szaleństwo jakiego nie widziałam od dawna.
-Kylo?-Chciałam żeby na mnie spojrzał.
-Co?-Zapytał poirytowany. Przybliżyłam się do niego lekko aby zobaczyć czy coś jeszcze miał obite. Wyciągnęłam dłoń i dotknęłam jego siniaka na policzku tak delikatnie jak to tylko możliwe. Przejechałam po nim palcami docierając do wargi. Zachnięta krew odkruszyła się w niektórych miejscach pod moim dotykiem. Nagle Ben spojrzał prosto w moje oczy. Szaleństwo zniknęło z nich na dobre. Zjechałam kciukiem z jego wargi na brodę. Postanowiłam, że nie będę pytać. Jeżeli będzie chciał sam mi powie. Uśmiechnęłam się do niego krzywo.
-Usiądziemy?-Zapytałam starając się utrzymać neutralny grunt rozmowy aby nie pomyślał, że wymuszam na nim zeznania. Pokiwał delikatnie głową więc zaprowadziłam go na jedyne miejsce gdzie można było usiąść w tym przeklętym pokoju. Czyli na łóżko. Rycerz Ren usiadł ciężko na miękkim materacu zwieszając głowę. Czekałam. Bo lada chwila miał powiedzieć mi coś czego mogłam się spodziewać.
-Przepraszam, że wczoraj nie przyszedłem po Ciebie.- Wyszeptał podnosząc oczy i patrząc w ścianę na przeciwko.
-Nic się nie stało. Nadrobiłam to dzisiaj... w jakimś stopniu.-Dodałam wiedząc, że moje ćwiczenia były niczym przy jego treningu. Pokiwał głową z szeroko otwartymi oczami.
-To Snoke... i Hux. - Zrozumiałam od razu o co mu chodziło. Położyłam rękę na jego ramieniu.- Snoke... wściekł się za coś co muszę Ci powiedzieć.-Usiadłam po turecku odwracając się do niego twarzą.-Rey... Snoke oczekuję spotkania z tobą.-Zmroziło mi krew.-Chce zobaczyć jak radzisz sobie z treningami i ma zamiar wyszkolić Cię na rycerza Ren tak jak mnie... prawie.- Chyba zbladłam bo nagle odwrócił się do mnie i obserwował moją relację.-Chciałem... opóźnić termin. Powiedziałem, że nie jesteś jeszcze gotowa. Hux był przy tym wszystkim i zaczął mnie pogrążać. Mówił, że miałem już tyle czasu i napewno muszę być bardzo nieudolnym nauczycielem żeby nie umieć nauczyć Cię walczyć lub po prostu ty jesteś... bezużyteczna. I takim sposobem zarobił limo pod okiem.-Mimowolnie uśmiechnęłam się na tę myśl.-Potem opanowała go furia i po prostu zaczęliśmy się bić. Tak jak zwykli ludzie. Nie użyłem przeciw niemu ani odrobiny mocy... a Snoke to zauważył. I wykorzystał to. Rozdzielił nas po czym kazał Hux'owi ukarać mnie za moją słabość.-Zagryzł wargę chyba zapominając o tym, że znajduje się na niej rana. Szybko wypuścił ją spomiędzy zębów zapewne dlatego iz poczuł ból.- Jednak za to, że zawsze byłem wierny dał nam jeszcze półtora tygodnia na ukończenie wstępnego treningu.- Na jego ustach zaczęła pojawiać się świeża krew. Poszłam szybko i bez słowa do łazienki gdzie zmoczyłam mały ręcznik i wróciłam z nim do Kylo. Usiadłam tam gdzie wcześniej. Jedną ręką chwyciłam go za podbródek, a drugą delikatnie wycierałam krew. Patrzył w moje oczy z wyrazem wdzięczności. Uśmiechnęłam się do niego pomimo strachu jaki wywołał we mnie chwilę przedtem. Miałam spotkać się ze Snok'iem i zaprezentować swoje umiejętności waleczne... a byłam w stanie myśleć tylko o tym, że on wstawił się za mną gdy Hux mnie oczerniał, i że został ukarany przeze mnie.
- Mogłeś nie reagować na doczepki Generała. Wiesz, że robi wszystko żeby Cię sprowokować.-Mówiłam wpatrzona w ranę na jego ustach. Pokręcił głową w geście zaprzeczenia i złapał mnie za nadgarstek.
-Nie. Nie pozwolę na to żeby ktokolwiek tak o tobie mówił. A zwłaszcza taki pies jak Hux. -Ostatnie słowa wyrzucił z siebie z nienawiścią. Krew z jego wargi przestała już ciec.
-Dziękuję ci Ben.- Czułam wdzięczność. I przyjemne uczucie w dole brzucha. Uśmiechnął się szczerze, a ja przejechałam po jego brodzie kciukiem w geście imitującym głaskanie. Potem zabrałam od niego ręce i wstałam żeby przepłukać ręcznik. Zostawiłam drzwi od łazienki otwarte. Więc Ben podążył za mną i oparł się o ich framugę. Odkręciłam wodę i włożyłam pod nią zaplamiony krwią ręcznik. Płukałam go tak długo aż czerwone ślady całkiem zniknęły.
-Rey czy pozwolisz mi gdzieś się zabrać? -Zaskoczył mnie kompletnie tym pytaniem.
-Tak teraz?-Spojrzałam ukradkiem na swoje ubrania. Na szczęście były czyste.
Wrzuciłam ręcznik do pralki i wyszłam z łazienki mijając po dordze Kylo.
-No tak. Chciałem ci coś pokazać.-Odpowiedział lekko zmieszany. Niby nie miałam nic do stracenia.
-Zgoda.-Odpowiedziałam.-Tylko mógłbyś powiedzieć gdzie mnie zabierasz? -Zapytałam zaintrygowana.
-Nie. Pozwól się zaskoczyć.- Ruszył już w stronę drzwi, a ja po chwili wahania po prostu przez nie przeszłam mając nadzieję, że naprawdę mnie zaskoczy.

Droga była bardzo krótka. Czego się nie spodziewałam. Miałam nadzieję na zobaczenie chociaż kawałka tej ogromnej, ciemnej i zimnej bazy. Przeliczyłam się jednak. Ben po przejściu przez korytarz główny poprowadził mnie w jedną z szerszych odnóg i otworzył drzwi do jednego z pokoi znajdujących się tam. Przepuścił mnie pierwszą, a moim oczom ukazała się ogromna przestrzeń z czarnym łóżkiem na samym środku. Pokój był urządzony bardzo podobnie do mojego z wyjątkiem tego, że tu było więcej miejsca i kilka mebli, których nie można było się doszukać w mojej klitce. W prawym kącie stała gablota w której znajdowała się czarna masa o niezidentyfikowanym kształcie. Mimo iż była podświetlana trudno było mi określić co to tak naprawdę jest, ale gdy podeszłam bliżej. Przeraziło mnie co Ben trzymał w, zapewne swoim, pokoju. Maska Darth'a Vader'a. Wyblakła czerń i powyginane kanty... zniszczona prawie doszczętnie, ale nadal budziła strach.
-Może zobacz też resztę pokoju.-Zaproponował mi gdy ślęczałam tam już dłuższą chwilę. Oderwałam się od gabloty i ruszyłam na dalszą eksplorację terenu. Ogólnie było tam ciemno. Gdy gdzieś padało światło było ostre białe i wręcz odstręczające. Jakby mogło prześwietlić duszę. W pomieszczeniu znajdował się też stół oraz kilka krzeseł, jak już wspominałam ogromne łóżko i kilka szafek oraz półek. Podłoga była wyłożona czarnymi płytkami. I wszystko, dosłownie całe wnętrze wypełniał jego zapach.
-Pomyślałem, że skoro cały czas przychodzę do twojego pokoju to chociaż pokażę ci gdzie ja śpię.- Podrapał się po karku zapewne czując skrępowania tak długim czasem mojego milczenia.
-Podoba mi się... no, prawie wszystko.-Dodałam zerkając nieufnie w stronę maski Vader'a. Na szczęście nie zauważył tego i nie zaczął mi nic wyjaśniać. W kwesti jego dziadka nie chciałam prawdy dowiadywać się od niego.
-Rey?-Skierowałem na niego wzrok. Ręce miał schowane z tyłu, a głowę lekko pochyloną do przodu tak, że patrzył na mnie spode łba. - Chcę tylko powiedzieć, że... nie musisz obawiać się Snoke'a. Wyszkolę Cię tak, że go zadowolisz. Obiecuję. -Jego wzrok wwiercał się we mnie i wypalał dziurę w mojej twarzy. Nagle poczułam przemożną potrzebę zrobienia czegoś. Szybkim krokiem podeszłam do Ben'a i uwesiłam się na jego szyji przytulając go.
-Gdy to wszystko się zaczęło... Nienawidziłam cię z całego serca. Potem gdy mnie porwałeś pragnęłam zamordować cię bardziej niż kogokolwiek innego w całym moim życiu, a gdy jakimś cudem zacząłeś się zmieniać... nie mogę wyrazić wdzięczności jaką czuję do ciebie za te wszystkie rzeczy, które dla mnie uczyniłeś.- Mówiłam wciąż uwieszona na Kylo. Wreszcie odwzajemnił mój uścisk obejmując mnie delikatnie w talii i kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Trwaliśmy tak krótką chwilę.
-To ja powinienem ci dziękować.-Wyszeptał w moje ramię. Nikt nic więcej nie powiedział. Po chwili odsunęliśmy się od siebie i jak gdyby nigdy nic zaczęliśmy rozmawiać o planie dzisiejszego treningu. Od tej pory zawarliśmy niewidzialny sojusz, który zapieczętował naszą przyjaźń.

---------------------------------

Witam moich Padawanów :)

Rozdział siódmy raczej nazwałabym rozdziałem przejściowym. Nie jestem z niego dumna, ale według mnie był po prostu potrzebny.
Jak myślicie jak dalej potoczą się sprawy?
Czy Ben zacznie dostrzegać plan Rey?
Jak będą przebiegać dalsze treningi tej dwójki?

Czekam na wasze spekulacje. :*

The Darkness & The Light: Power of Love | ReyloKde žijí příběhy. Začni objevovat