07

2.1K 115 8
                                    

Usłyszałam pisk i jak coś albo ktoś upada na ziemię..

Weszłam do jadalni i zobaczyłam jak Noami i Julie, prawie płaczą i przytulają się. A Alice leży na ziemi. Jednak po chwili się "ogarnęła" i wstała. Podeszła do mojego ojca i go przytuliła.

- Mówiłam, że tak będzie. - mruknęłam sama do siebie. Weszłam w głąb jadalni. Alice oderwała się już od ojca i stanęła koło dziewczyn. - Tak więc, to mój tata, którego przedstawiać nie muszę. To moja mama Adelaide Hemmings. - wskazałam na mamę. Wszyscy patrzeli na mnie dużymi oczami, a Harry i Ida po prostu przywitali się ze wszystkimi. - Moi "wujkowie", których nie muszę też przedstawiać. - pokazałam na resztę składu 5SOS - To Lea, żona Calum'a i Arthur jego syn. To Romeo syn Michael'a. - wskazałam na wymienioną trójkę. - To jest żona Ashton'a Mary i ich pięcioletnia córeczka Zoe. - poczochrałam włosy małej, na co fuknęła nie zadowolona.

- Czyli ty jesteś Rose Hemmings ? - zapytała z niedowierzaniem Viola.

- No tak. - podrapałam się po karku. Strasznie stresuję się tym obiadem. Cały czas.. - Moja cudowna rodzinko. To są moi przyjaciele. Harrego i Idę znacie, więc mniejsza... To jest Brian, Leo, Alan, Liam i Irwin. - pokazywałam na wszystkich po kolei. Kiedy powiedziałam Irwin, Ashton zaczął dziwnie na niego patrzeć. Pisnął i przytulił go.

- A ja mam na nazwisko Irwin. - powiedział Ashton.

- Wiem. - zarechotał Irwin.

- A to Alice, Julie, Noami i Viola. - przedstawiłam resztę.

- Siadajcie dzieci, zaraz przyniosę jedzenie. - powiedziała moja mama. Wszyscy posłusznie usiedli. - Ty Rose siadaj też. Lea, Mary. Chodźcie. - wszystkie trzy wyszły.

Przy stole panowała chwile niezręczna cisza. Dziewczyny w końcu nie wytrzymały i zaczęły zadawać mnóstwo pytań do zespołu. Oni się zaśmiali ale odpowiadali na pytania.

--

Siedzieliśmy w salonie już dobre 4 godziny. Jest 19. Atmosfera jest bardzo przyjazna. Dziewczyny przestały traktować 5SOS jak nie wiadomo jakie gwiazdy. Wszyscy traktowali się normalnie. Co mnie bardzo cieszyło.

Wszyscy obiecali mi, że nie pisną ani słówka, że mam na nazwisko Hemmings. I, że mój ojciec to Luke Hemmings.

Wszyscy wyszli o 20.

--

Ubrałam się szybko w naszykowane ubrania i zeszłam po cichu na dół. Zabrałam klucze i poszłam do garażu. Założyłam kask i rękawiczki. Usiadłam na motorze i wyjechałam.

Byłam na miejscu po 15 minutach. Zapisałam się, zapłaciłam, stanęłam na "moim" miejscu. Zostało mi czekanie na start. Niall'a i jego znajomych nie było.

Przejechał kolo mnie znajomy motor. Skąd on wie ?!

Stanął koło mnie i ściągnął kask.

- Co ty tutaj robisz, kurwa. - warknęłam na niego.

- Spokojnie, przyszedłem ograć Horana. - machnął na mnie ręką. - I w końcu, hej, jestem w Mullingar muszę się pościgać.

- Arthur jesteś takim debilem. - zrobiłam facepalm.

- Hej, kotek. - usłyszałam za sobą.

- O witaj Horan. - odwróciłam się. Atrhur podszedł do mnie.

- Hood ?! - zapytał zszokowany Horan. - Co ty tutaj robisz ? - przybili sobie piątkę.

- Przyjechałem znowu z tobą wygrać. I do niej. - pokazał na mnie.

- Znacie się ? - zapytał Niall.

- Mogłabym zapytać o to samo. - mruknęłam. - Jesteśmy tak jakby rodziną. A wy skąd się znacie ?

- Wygrałem z nim wyścig w Los Angeles. - wyprostował się dumnie Arthur.

- H.R, Horan i Thor proszeni na start. - usłyszeliśmy.

- No to będzie ciekawie. - mruknęłam.

Ja, Horan i Arthur stanęliśmy na starcie. Tak Arthur to Thor.

- 3! 2! - przed nami stanęła cycata blondi w miniówce. - 1! Start !

Ruszyliśmy z piskiem opon. Od razu wyszłam na prowadzenie. Zwiększyłam prędkość. W lusterku zobaczyłam, że Arti się do mnie zbliża z prawej, a Niall z lewej. Adrenalina podskoczyła kiedy zwiększyłam prędkość. Zaczęłam robić slalom. Od prawej, do lewej, od prawej do lewej i tak jeszcze parę razy. Przez co oni musieli zwolnić. Ja zaś znowu przyśpieszyłam. 280 km/h. Pierwszy zakręt i drugi. Koło mnie pojawił się Horan. Popatrzałam w bok, on również. Zbliżył się, jakby chciał wybić mnie z toru. Jeszcze bardzie przyśpieszyłam i wyminęłam go. 300 km/h.

Adrenalina płynęła w moich żyłach, serce przyspieszyło pracę, mój oddech stał się płytszy, pasma włosów, które wydostały się spod kasku powiewały na wierze, czułam jak wiatr okala moje ciało, słyszałam jedynie warkot silnika. Po chwili też usłyszałam brawa.

Nie zorientowałam się nawet kiedy przekroczyłam metę.
Odebrałam należne mi pieniądze. Chłopaki stanęli koło mnie.

- I co znowu wygrałam. - zaśmiałam się.

- I tak kiedyś z tobą wygram. - mruknął Horan.

- Marzenia się nie spełniają. Wiesz ile razy z nią się ścigałem ?! - Arthur wyrzucił ręce w powietrze. - Nigdy. Nigdy z nią nie wygrałem. - oburzył się.

- To będę pierwszy - Niall puścił mi oczko.

- UCIEKAMY ! GLINY JADĄ ! - zawołał ktoś.

Założyłam kask i odjechałam szybko.  Ktoś za mną jechał. Słyszałam syreny policyjne. Przyśpieszyłam żeby mnie nie złapali. Wjechałam do lasku. Ktoś za mną. Ale nie była to policja. Wjechałam jeszcze w głąb. Nie widziałam żeby ktoś za mną jechał.

Wyjechałam na jakąś polanę. Zatrzymałam się. Ściągnęłam kask, zeszłam z motoru i położyłam się na trawie. Wpatrywałam się w niebo. Pełne gwiazd. Jeszcze chyba nigdy nie widziałam tak pięknego nieba. A widziałam dużo..

Słyszałam kroki. Ale jakoś się tym nie przejmowałam. Patrzałam w gwiazdy. Ten ktoś położył sie koło mnie.

- Uwielbiam patrzeć na gwiazdy. - usłyszałam zachrypły głos Niall'a. - Przypominają mi, że jest ktoś, dla kogo żyję. Że mam miejsce na ziemi. - mruknął.

- A ja nie mam miejsca na ziemi. Nigdy go nie miałam.

- Każdy je ma. Ale może nie każdy je znalazł.

- Ja i tak go nie znajdę. - szepnęłam. - Na tym polega moje życie. Przenoszę się z miejsca na miejsce.

- Znajdziesz to miejsce. Prędzej czy później. Ja go nie umiem na razie znaleźć.. I nie znajdę.. Nie nadaję się do tego.

Leżeliśmy w ciszy. Czułam, że na mnie patrzy.

- Nie rozumiem cię. - powiedziałam w końcu. - Masz przyjaciół, dziewczyny się do ciebie lepią, masz kasę.. Czego ci brakuje  ?

- Nie mam doskonałego życia.. Nikt nie ma. A jak ktoś ma to mu zazdroszczę.. Brakuje i tylko jednaj rzeczy..

- Jakiej ? - zapytałam i spojrzałam na niego.

On popatrzał na mnie ze smutkiem. Wstał i odszedł.

Nie rozumiem go.. Jest jakiś bipolarny..

++++++++++++++++++++++

Tak więc witam :D

I Don't Have A Perfect Life //n.hWhere stories live. Discover now