Zebranie

23.4K 909 160
                                    

To jeden z moich ulubionych rozdziałów :)
Dziękuję wam za sto wyświetleń!

***

Gdy zebranie Zakonu Feniksa już się skończyło, w kuchni pozostali tylko dorośli mieszkańcy Grimmlaud Place 12, Dumbledore i Snape, który został tam na polecenie dyrektora.
-Jutro Harry ma przesłuchanie, prawda? - zapytał Dumbledore. Syriusz kiwnął głową. - Arturze, mogę na ciebie liczyć w tej sprawie?
-Oczywiście. - potaknął skwapliwie mężczyzna.
-W porządku. Severusie, pójdziesz z Nicole dopełnić formalności. - dodał dyrektor. Mistrz Eliksirów niechętnie kiwnął głową. - Rozmawialiśmy o tym. - przypomniał Albus.
-Doskonale o tym wiem. - wycedził Snape.
-Więc ustalone! - podsumował ucieszony dyrektor. - Do zobaczenia jutro na zebraniu.

***

Następnego dnia domownicy Grimmlaud Place 12 z niecierpliwością oczekiwali powrotu Harry'ego, pana Weasley'a, Snape'a i Nicole z Ministerstwa.
-Już piętnasta, gdzie oni są? - zapytała zdenerwowana pani Weasley, chodząc po pokoju z założonymi rękami.
-Spokojnie, Molly, to musi trochę potrwać. - powiedziała Tonks, choć sama, w duchu, również była zdenerwowana. Zastanawiała się nad teleportowaniem do Ministerstwa i sprawdzeniem co z Potter'ami. Kiedy już była zdecydowana, aby to zrobić, usłyszała jak drzwi się otwierają, a portret pani Black zaczyna wrzeszczeć. Znowu.
-TCHÓRZE! NĘDZNE ISTOTY! PLUGAWIĄ DOM... - nie było jednak jej dane skończyć.
-ZAMKNIJ SIĘ, ALBO WYTNĘ TWÓJ ZAWSZONY ŁEB Z TEGO OBRAZU I SPALĘ W KOMINKU! - usłyszeli krzyk Nicole. Ku zdziwieniu wszystkich pani Black zamilkła.
-Coś nie tak? - zapytał zdenerwowany Syriusz, wchodzącego dyrektora i swojego chrześniaka.
-Nie, wszystko w porządku. Harry'ego uniewinniono, Nicole zmieniła nazwisko na Potter, a Severus został jej opiekunem. - odpowiedział Artur.
-To czemu ona jest taka wściekła? - zapytał Lupin.
-Obawiam się, że właśnie dlatego, że się udało. - stwierdził Dumbledore, który pojawił się niespodziewanie w kuchni z kubkiem kawy w ręku.
-Przecież nie miała żadnych zastrzeżeń jak o tym rozmawialiśmy. - zauważył wilkołak.
-Niby tak, ale Severus już zapowiedział, że od teraz ma się zachowywać tak jak on chce. - wytłumaczył - Oho. O wilku mowa. - Do pokoju wkroczyła dziewczyna, a tuż za nią Snape. Kłócili się o coś zażarcie.
-Nie będziesz mi mówić jak mam żyć! - krzyczała nastolatka.
-A właśnie, że będę! Jestem twoim opiekunem! - odpowiedział Severus.
-Po dziesięciu latach się znalazł opiekun. - prychnęła z pogardą.
-Oni tak cały czas? - zapytał Black.
-Przez całą drogę. - potwierdził Harry, powstrzymując się od śmiechu.
-Nawet nauczyłem się od nich nowych słów, których przy dzieciach raczej nie będę powtarzał. - zaśmiał się dyrektor.
-Ty mnie lepiej nie denerwuj, bo teraz mogę dać ci szlaban. - Snape kontynuował kłótnię.
-Myślisz, że będę się ciebie słuchać?! Chyba śnisz! - odpyskowała.
-Nie jesteśmy na ty! - zaprotestował.
-Będę mówić jak mi się podoba! - zripostowała.
-Uważaj, bo jak się zdenerwuję nie będę taki miły! - ostrzegł Snape. To teraz jest miły? przemknęło przez głowę Harry'emu, ale nic nie powiedział.
-Teraz będziesz mi groził? - zapytała.
-Nie od razu przejdę do rękoczynów! - krzyknął, a z jego twarzy zniknęła obojętna maska. Teraz widoczna była na niej wściekłość. Nikt z obecnych nie widział jeszcze Severusa w takim stanie. Mistrz Eliksirów znany był ze swojej obojętności, opanowania i maskowania uczuć. Nikt nie spodziewał się takiego wybuchu. Czarodziej wyciągnął różdżkę i rzucił drętwotę w stronę dziewczyny. Ta z łatwością ominęła zaklęcie i wyciągnęła swój magiczny patyk.
-Przestańcie! - krzyknęła Molly, ale żadne z nich nie słuchało. Rozpoczął się prawdziwy pojedynek czarodziejów. Zaczął się od niewinnych zaklęć. Expelliarmus, drętwota, protego i tym podobne. Kiedy jednak to nie wystarczyło, Nicole i Severus przeszli do bardziej zaawansowanej magii. Dumbledore patrzył z zainteresowaniem na walkę, bliźniacy dopingowali Nicole krzycząc: „Dokop mu! Dokop mu!", a reszta chowała się po kątach, by przypadkiem nie dostać jakimś zabłąkanym zaklęciem. Walka trwała dobre piętnaście minut, a żadna ze stron nie zdobyła, nawet na chwilę, najmniejszej przewagi.
-DOŚĆ! - Harry wyszedł zza kanapy i postanowił to przerwać. Salon był w opłakanym stanie, a kilka zaklęć prawie trafiło w inne osoby. Jednak walczący zbagatelizowali nastolatka. Nagle zaklęcie Severusa skierowało się w stronę Harry'ego.
-Protego horribilis! - krzyknęła Nicole wskazując różdżką na Harry'ego. Dziewczyna trudem utrzymywała tarczę przed przerażonym chłopakiem. Ten moment wykorzystał Snape.
-Expelliarmus! - ryknął, a różdżka dziewczyny poleciała do Snape'a, który stał ze złośliwym uśmiechem.
-Expelliarmus! - krzyknęła dziewczyna, wyciągając rękę przed siebie, z której wydobył się czerwony promień. Severus nie zdążył zareagować. Nicole po chwili trzymała już różdżkę Snape'a i swoją.
-To nie fair! Pierwszy cię rozbroiłem! - zaprotestował Mistrz Eliksirów.
-Bo ja musiałam bronić Harry'ego! - odparowała nastolatka.
-Nie moja wina, że twój brat jest idiotą! - zripostował nauczyciel.
-Ej! Wypraszam sobie! - wtrącił się obrażony Wybraniec.
-Zamknij się! - Nicole i Snape krzyknęli na niego i mierzyli się spojrzeniem.
-Piękny pojedynek. - powiedział Dumbledore spokojnym głosem. Wszyscy spojrzeli na niego oniemiali.
-Piękny? Rozwalili mi cały salon. - jęknął Syriusz.
-Kilka reparo i po sprawie. - Nicole machnęła ręką.
-Żądam rewanżu! - powiedział Snape. - Ona zagrała nie fair. Zresztą nikt nie wiedział, że zna magię bezróżdżkową.
-Ale jak ty celowałeś w Harry'ego, który nie brał udziału w pojedynku, to było sprawiedliwe? - zapytała wściekła dziewczyna.
-A żebyś wiedziała. - odpowiedział Severus.
-Spokojnie. - Tonks starała się opanować sytuację.
-Właściwie to będziecie mogli umówić się na rewanż... - wtrącił Dumbledore.
-Co?! - zdziwiła się Molly.
-Po moim trupie! - warknął Syriusz. - Innego domu nie mam.
-Będziecie mogli umówić się na rewanż w Hogwarcie. - kontynuował dyrektor. - Myślę, że uczniowie chętnie obejrzą pojedynek na tak wysokim poziomie.
-O nie! - zaprotestowała nastolatka. - Nie zamierzam iść do Hogwartu. Od września wracam do Francji.
-Ale dlaczego? - Harry był naprawdę smutny. Odpowiedziała mu cisza.
-A tak właściwie, gdzie nauczyłaś się tak potężnych czarów, Nicole? - zapytał zaciekawiony Lupin, starając się jednocześnie zażegnać konflikt wiszący w powietrzu
-W szkole. - odpowiedziała.
-Wymagają od was tak trudnych zaklęć?! - zdziwiła się McGonagall – przecież ja nie umiem części z nich, a co dopiero uczniowie.
-Nauczyłam się w szkole, ale nie na lekcji, tylko sama ćwiczyłam. - odpowiedziała dziewczyna.
-To wiele wyjaśnia. - odpowiedziała nauczycielka.
-To nic nie wyjaśnia. Znam tylko dwie, no teraz już trzy, osoby, które potrafią rzucić tak potężną tarczę. - wtrącił Kingsley, z uznaniem patrząc na dziewczynę.
-Właściwie to nigdy jej nie ćwiczyłam, ale nie wiedziałam jakiego zaklęcia użył Snape. Bałam się, że zwykła tarcza tego nie wytrzyma. - wytłumaczyła dziewczyna.
-Aż tak bardzo się o mnie troszczysz? - zdziwił się Harry.
-W końcu mam tylko jednego brata. - odpowiedziała z uśmiechem.
-Opiekuna też. - wtrąciła Ginny. Nicole spiorunowała ją wzrokiem.
-Opiekuna można zastąpić. - stwierdziła dziewczyna, uśmiechając się. - Właściwie to można powiedzieć, że on – wskazała na Mistrza Eliksirów – się nade mną znęca.
-Do Azkabanu z nim! - krzyknął George.
-Będę twoim świadkiem w sądzie. - zadeklarował Fred.
-Nie będzie żadnego sądu. - powiedziała pani Weasley. - A teraz musicie posprzątać salon, bo za dwie godziny jest tu spotkanie zakonu z ministerstwem i Wolnymi Aurorami. - powiedziała.
-Kto to Wolni Aurorzy? - zapytała Nicole, a Snape spojrzał na nią z pogardą.
-Nie wiesz tego? - zdziwił się Ron.
-Nie. - odpowiedział zamiast dziewczyny Harry.
-Wolni Aurorzy to stowarzyszenie założone przez byłych aurorów, którym nie pasowały rządy Ministra. Zbuntowali się przeciw niemu i założyli Związek Wolnych Aurorów, którzy zawsze staną po stronie dobra, a nie tam, gdzie każe Minister. - wytłumaczył Lupin.
-A kiedy powstał ten Związek Wolnych Aurorów? - zaciekawił się Wybraniec.
-Tego nikt nie wie. - odpowiedziała Hermiona. - Było to jednak dawno, prawdopodobnie podczas pierwszego buntu goblinów, gdy Minister bał się wojny z tymi stworami. Wtedy zgromadziło się kilkuset aurorów, którzy walczyli bez pozwolenia Ministra. Po wojnie, która swoją drogą została wygrana dzięki tym aurorom, zostali oni wywaleni na zieloną trawkę. Wtedy postanowili utworzyć Związek Wolnych Aurorów, który zrzesza najwybitniejszych czarodziei, którzy zawsze stają po stronie dobra.
-No koniec już tych opowieści. - przerwała im pani Weasley. - Macie doprowadzić salon do porządku.
-Ale tylko Nicole walczyła! - zaprotestowali bliźniacy.
-Jak złamała nogę chcieliście solidarności, więc teraz ją macie. - odpowiedziała kąśliwie i wyszła do kuchni. Dorośli również się porozchodzili, widocznie uznali, że niebezpiecznie byłoby tu zostawać.
-Reparo! Reparo! Reparo! Reparo! Reparo! - krzyczała Nicole i machała różdżką na wszystkie strony. Salon powoli wracał do pierwotnego stanu. Po piętnastu minutach, zmęczona dziewczyna padła na kanapę.
-Umieram. - mruknęła.
-O! Już sobie poradziliście. - zdziwiła się pani Weasley, wchodząc do pokoju, aby sprawdzić postępy w pracy. Kiedy spojrzała na leżącą Nicole i różdżkę w jej ręku wszystko zrozumiała. - To teraz jeszcze odmalujcie pokój i jesteście wolni. - Nicole, nie wstając z kanapy podniosła różdżkę. - Tylko zróbcie to bez użycia magii. - zaznaczyła i zabrała dziewczynie magiczny patyk. Ta była tak zmęczona, że nawet nie protestowała.
-To co, malujemy? - zapytał wesoło Fred.
-I z czego się tak cieszysz? - zapytała najmłodsza z Wealey'ów.
-Ginny, czy mama powiedziała jak mamy to zrobić? - zapytał drugi z bliźniaków.
-No nie. - odpowiedziała, nie rozumiejąca nic dziewczyna.
-Czyli możemy malować co nam się podoba! - podsumował. To stwierdzenie ożywiło Nicole. Po chwili cała gromada młodzieży malowała z radością po ścianie, tylko Hermiona stała z boku i mruczała pod nosem, że to się źle skończy.

Harry Potter i Nowa NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz