❌23

4K 187 7
                                    

Już w samym progu przywitał nas wściekły Zayn. Przełknęłam głośno ślinę. To na pewno nie wróży nic dobrego.
- Gdzie wy kurwa byliście?! - wrzasnął, opierając się jedną ręką o pobliską ścianę. Miał przekrwione oczy, a to świadczy o jednym. Był pijany.
- Wyszliśmy się przewietrzyć. - wzruszył ramionami Harry.
- Przewietrzyć? - zaśmiał się sarkastycznie mulat - Chyba wyraziłem się jasno, że bez mojej zgody ma nigdzie nie wychodzić!
- Nie jestem twoją poddaną, Zayn. Nie możesz mnie tutaj więzić! - wtrąciłam się w ich wymianę zdań, zdenerwowana. Nie dość, że mnie w pewnym sensie uprowadził, to jeszcze może mnie tu zatrzyma do końca życia?!
- To dla twojego dobra. - odpowiedział zły.
- Dla mojego dobra? - teraz to ja się zaśmiałam.
Malik pokiwał powoli głową.
- Dla mojego dobra zabiłeś mi rodzinę?! - wybuchłam, krzycząc najgłośniej jak potrafiłam. Czułam łzy pod powiekami.
- Nie mam z tym nic wspólnego. - powiedział bez zająknięcia, wzruszając ramionami.
Że co?
Czyli to co mówił Horan, to prawda?
Nie, nie możliwe. Po prostu Zayn jest dobrym kłamcą. Poza tym jest nietrzeźwy.
Jednak podobno to pijani mówią samą prawdę.
Matko mam mętlik.
- Jak nie ty, to kto mógł to zrobić? - zadałam długo wyczekiwane pytanie. Chcę wreszcie poznać prawdę, a nie żyć w ciągłym kłamstwie.
Poczułam, że Harry się spina.
Czy on coś wie?
- Myślę, że to nie najlepszy pomysł, aby Zayn ci to teraz powiedział. Jest pod wpływem alkoholu i nie wie co mówi. - powiedział spokojnie loczek.
- Niezły z ciebie kłamca, Styles. - zaśmiał się Malik.
Co się tutaj dzieję?
Widać, że Harry ciska z oczu piorunami w Zayna, ale tamten nic sobie z tego nie robi, tylko cieszy się w najlepsze.
- Zayn powiedz mi. - zażądałam.
- Nicole, chodźmy. - powiedział stanowczo loczek.
- Harry, ja chcę wiedzieć. - odparłam z przekonaniem.
- No właśnie Harry, ona chce wiedzieć. - Malik zachichotał jak szalony.
W dupie mam, że jest nawalony. Wystarczy mi jedno nazwisko, a ja go zniszczę.
- Powiedz. - szepnęłam.
Zayn się spojrzał na Stylesa, a ten przez chwilę przestał oddychać.
Już wiedziałam.
Nie.
To niemożliwe.
Wszyscy tylko nie on.
Nie panowałam nad swoim szlochem.
- H.Harry...czy to prawda? - spojrzałam z głupią nadzieją na bruneta, że to wszystko to jeden, pierdolony żart.
Chłopak opuścił swoją głowę w dół.
Tyle mi wystarczyło, aby mieć stu procentową pewność.
- Zabiłeś ją. Zabiłeś moją małą Emily. - zaczęłam histerycznie płakać i pociągać nosem. - A ja głupia ci ufałam... - pokręciłam głową załamana.
- Nicole, to nie tak jak my...- zaczął Harry, ale mu przerwałam.
- Nie tak jak myślę?! To jak Harry? Jak można wyjaśnić taki czyn?! - zaczęłam krzyczeć.
Styles próbował mnie dotknąć dłonią, ale szybko zrobiłam krok w tył.
- Nawet nie waż się mnie dotykać! Jesteś potworem! - wrzeszczałam mu prosto w twarz.
Mogłam przysiądź, że widziałam u niego pojedyńcze łzy, wypływające z kącików oczu, ale mnie to nie obchodziło.
Przepchnęłam się obok Malika i ruszyłam pędem do pokoju, zamykając się w nim.
Rzuciłam się na łóżko i teraz już nie kontrolowałam płaczu. Włożyłam głowę w poduszkę i dałam upust wszystkim emocją. Nie interesowało mnie to, że cały mój makijaż zostanie na posłaniu. Mam wszystko gdzieś. Jutro muszę uciec z tego wariatkowa. Najgorsze jest to, że ufałam mu! Dałam mu się pocałować! Jak on mógł ze mną tyle przebywać bez żadnych wyrzutów sumienia? Jest potworem bez serca. Jest gorszy niż Zayn!
Rozmyślając nad dobrym planem ucieczki, nawet nie wiem kiedy udałam się w krainę Morfeusza.

*

Obudziły mnie odgłosy pukania do drzwi i głosy z zewnątrz. Nie mogłam rozpoznać, kto do mnie mówi, więc nie fatygowałam się z otwieraniem. Lecz kiedy to się jedynie nasiliło, to nie wytrzymałam i musiałam wstać do tych przeklętych drzwi. Otworzyłam je lekko, ale zaraz po tym, jak zobaczyłam kto się do mnie dobija, chciałam je zamknąć. Niestety wyprzedziła mnie jego noga, uniemożliwiająca mi to.
- Pogadajmy. - usłyszałam jego poranną chrypkę. Pewnie dopiero co wstał.
Westchnęłam głośno, ale ostatecznie wpuściłam go. Oboje usiedliśmy na łóżku.
- Nie tak miałaś się dowiedzieć, przepraszam. - szepnął, patrząc mi w oczy.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu?Czemu go kryłeś? - zapytałam wyczerpana. Nie miałam już sił, aby płakać.
- Nicole, to trudniejsze niż myślisz... - pokręcił głową.
- To mi wyjaśnij! - krzyknęłam, zrywając się z miejsca. Malik wstał za mną.
- Obiecuję, że kiedyś ci powiem, ale na razie nie mogę. - no i się gówno dowiedziałam.
Chyba, że oni coś razem kombinują. Może Malik nie jest bez winy?
- Wyjdź Zayn. - powiedziałam.
- Co? - zmieszał się.
- Głuchy jesteś? - warknęłam.
- Nicole. - powiedział miękko.
- Wypieprzaj! - krzyknęłam.
- Trzęsiesz się...
- Zayn proszę odejdź... - zaczęłam łkać. Oni wszyscy są nienormalni.
Mulat podszedł do mnie mimo moich sprzeciwów i przyciągnął do siebie. Na początku stawiałam opór i krzyczałam, ale potem coraz bardziej słabłam, aż w końcu nie mogłam wykonać żadnego ruchu, więc tylko wtuliłam się w jego ciepłą klatkę piersiową. Chłopak położył mnie na łóżku i sam spoczął obok mnie. Położył moją głowę na sobie. Leżeliśmy tak przez jakiś czas, aż on w końcu się odezwał.
- Kiedyś wszystko wyglądało inaczej. - zaczął
- Miałem kochających rodziców, siostrę... - przestałam pociągać nosem i płakać, słuchałam zaciekawiona, tego co do mnie mówi. Pierwszy raz się czegoś o nim dowiem.
- Jak miałem dziewięć lat, to wszystko się skończyło. Ojciec znalazł sobie złe towarzystwo. Przychodził do domu wiecznie schlany. Pewnego dnia moja mama nie wytrzymała i powiedziała co o nim myśli. Wtedy rozpętało się prawdziwe piekło... - zaciął się na chwilę. Nie przerywałam mu, nic nie dopowiadałam. Po prostu czekałam.
- On uderzył ją. Moją matkę. - czułam jak Zayn cały się spina. Sięgnęłam po jego dłoń i ścisnęłam w geście jakiegoś pocieszenia. Jednak jego twarz dalej pozostawała kamienna.
- Najgorsze było, że ja nie mogłem nic z tym zrobić. Byłem mały, nie świadomy i bezbronny... Potem codziennie to się powtarzało, aż w końcu... jej ciało nie wytrzymało. Umarła. Siostra była dużo starsza ode mnie. Też dostawała od ojca, ja również. Waliyha miała wtedy szesnaście lat. Uciekła i zostawiła mnie samego..z nim. Ta męczarnia trwała pięć lat. Miałem czternaście lat. Przez ten czas ciężko ćwiczyłem, aby móc stawić czoła ojcu. Niestety nie udało mi się to. Sam też uciekłem. Pomógł mi Luke i tak oto jestem gdzie jestem. - skończył swój monolog, a ja już czułam jak płaczę. Ile on musiał przejść w swoim życiu, a ja miałam takie zdanie o nim. Wreszcie odwrócił się do mnie i odwzajemnił uścisk dłoni. Patrzył się w moje oczy.
- Wybacz mi, Nicole. Tak bardzo żałuję wszystkiego, co ci zrobiłem. - szepnął i wytarł łzę z mojego policzka. Nie myślałam długo, wiedziałam co zrobię.
- Wybaczam ci, Zayn.

___

Dzisiaj trochę wrażeń, tajemnice wyszły na jaw! :D
Jak myślicie, czy teraz u Zayna i Nicole wszystko będzie w porządku? ;)
Czekam na komentarze i do zoba! ;*

The Evil Babysitter || z.m. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz