❌28

4.4K 172 6
                                    

- Pożałujesz tego, Malik - warknął zły.. nie, cholernie wciekły Ian. To zdanie miało w sobie chyba jakąś ukrytą komendę, bo od razu jak je wypowiedział, jego ludzie otoczyli naszą trójkę, a do środka okręgu wszedł Blake, wycierając resztki krwi.

- Chciałem załatwić to uczciwie, ale ty nie potrafisz pogodzić się z utratą jej. Czyżby wiecznie niezależny Malik wreszcie się do kogoś przywiązał? - zaśmiał się pogardliwie Ian.

Zayn nic mu nie odpowiedział, a jedynie spojrzał na mnie. Jego wzrok utkwił w moich oczach. Patrząc się w te brązowe tęczówki mogłam wiele wyczytać, ale dominował w nich spokój, jakby chciał mi niemo przekazać, że wszystko będzie w porządku. Zaraz... Zaynowi na mnie zależy? 

- Dalej Blake, pokaż na co cie stać - powiedział pewnie mulat.

Każdy wyjął zza paska, czy kieszeni pistolet, a Zayn dalej stał jak kamień. Czy on nie zdaje sobie sprawy, że zaraz zginiemy? Spojrzałam na Willa. On także miał przerażoną minę. Oh, jak dobrze, że nie jestem sama. 

- Ostatnie życzenie, Malik? - powiedział z zwycięskim uśmieszkiem Ian.

- Pierdol się - splunął chłopak i jak na zawołanie rozległ się okropny hałas, a wraz z nim ściany budynku przewróciły się. Unoszące się pyły uniemożliwiły mi dalszą rejestracje przebiegu wydarzeń, ale poczułam jak ktoś łapie mnie za łokieć. Mam jakieś dziwne deja vu? Przerażona zaczęłam jak najmocniej się wyrywać, ale uścisk był za mocny. Dojrzałam brązowe loki i już wiedziałam kto to, ale jak to możliwe?

- Harry?! - starałam się przekrzyczeć odgłosy strzelaniny i wrzasków. Chłopak pociągnął mnie gdzieś, jak się okazało na zewnątrz i wtedy już mogłam całkowicie go zobaczyć. Szybko rzuciłam się w jego objęcia.

- Harry...., ale jak? - wyszeptałam. Przecież sama słyszałam, jak Zayn mówił do niego "to koniec".

- Później Nicole, szybko biegnij do samochodu - rozkazał.

Odsunęłam się od niego i spojrzałam w oczy.

- Ale Zayn jest w środku, nie mogę go zostawić!

- Nicole! Rób co mówię! Ja się zajmę resztą - krzyknął na mnie Styles. Szybko pokiwałam głową i pobiegłam w wskazaną przez Harrego stronę. 

*Zayn*

W samą porę przybyli, jeszcze chwila i by było po nas. 

- Znowu ci ratujemy dupsko, Malik - zaśmiał się do mnie Tomlinson, na chwile tracąc orientacje.

- Padnij! - wrzasnąłem i od razu oddałem strzał w głowę Louisa i gdyby się nie schylił, to by go przebiło. Zmieszany Tommo odwrócił się i dostrzegł jednego z Dragonów z kulką w czole.

- Znowu ci ratuję dupsko, Tomlinson - naśladowałem jego poprzedni ton, za co on mi wypiął język. Zaśmiałem się pod nosem. Odwróciłem się i zobaczyłem Harrego, biegnącego w naszą stronę. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie snajper stojący na wyższym piętrze i mierzący do niego. Wytrzeszczyłem oczy i szybko rzuciłem się na niego, przewalając go i tym sposobem sprawiając, że uniknął strzału. 

- Bezpieczna jest, Styles? - jak wstaliśmy i zdjęliśmy tego snajpera, zapytałem. Pokiwał twierdząco głową.

- To ogarnij się i leć wyrżnąć kilku Dragonów.

*

Rozejrzałem się po sali, trzymając się za rękę. Ktoś mnie postrzelił w ramię. Ból był nieznośny, ale musiałem teraz sprawdzić, czy są wszyscy.

Obok mnie stał Styles, a po chwili także dołączyła reszta. Straciliśmy dziesięcioro ludzi, ale te straty i tak były niewielkie w porównaniu z ilością strat Blake'a. Oczywiście sam Ian musiał nam zwiać, jak zawsze. Pierdolony tchórz. 

- Koniec - westchnął Harry.

- Koniec - przytaknąłem.

Każdy z nas się rozszedł, po wyjściu z budynku. Teraz mamy się spotkać w naszym domu. Ja z Harrym i Willem ruszyliśmy do auta, w którym była Nicole. Teraz mogę jej już o wszystkim powiedzieć, jest bezpieczna. Zależy mi na niej jak cholera. Byłem strasznie głupi, że uświadomiłem to sobie dopiero teraz. Mogłem ją stracić, a tego bym nie zniósł. Tak rozmyślając każdy o swoich sprawach, doszliśmy do pojazdu, ale coś było nie tak. Krew. Całe szyby od wewnątrz były w krwi. Stanąłem jak wryty. Usłyszałem gdzieś tam w głowie przytłumiony krzyk Stylesa i zobaczyłem jak rusza do auta i szybko otwiera drzwi. Nie to niemożliwe. Przecież to miał być koniec... Harry wziął na ręce jej ciało.. ciało mojej Nicole i położył sobie na kolanach. Była cała we krwi. Nie ruszała się. Nawet nie wiem kiedy upadłem na kolana, nie odrywając od niej wzroku. To niemożliwe. Nie. Nie możliwe. Styles coś do mnie krzyczał, ale ja byłem nieprzytomny. Poczułem łzy na mojej twarzy, pierwszy raz od bardzo dawna. Nicole. Nagle poczułem mocne uderzenie w policzek od Willa i wszystko powróciło do mnie jak błyskawica, rozumiałem co się dzieje. Zachłysnąłem się powietrzem, ale wstałem pośpiesznie z ziemi i podszedłem do samochodu. Zauważyłem karteczkę przyczepioną do kierownicy. Zerwałem ją i wtedy poczułem jak mój świat rozpada się na miliony kawałków. 

Ze mną się nie zadziera. Myślę, że po tym, co tutaj zobaczyłeś zapamiętasz to raz na zawsze.                                                                                                                                                                                                    B.

Ian Blake...


_____

Okey to ostatni rozdział:( Nie mogę uwierzyć ;d

Długo zajęło pisanie, ale przyznam, że nie mogłam się zdecydować na zakończenie. Pewnie niektórzy są niezadowoleni z przebiegu wydarzeń, ale jeszcze epilog (jutro) i wszystko może się zdarzyć:)) 

Chcę już teraz podziękować wszystkim za czytanie! Bez was by nie miało sensu pisanie, drodzy czytelnicy:) Dziękuję, za wszystkie komentarze i gwiazdki, to było strasznie przyjemne widząc, że wam się podoba:D No i cóż jeszcze... 

Do zobaczenia jutro! <3 

The Evil Babysitter || z.m. ✔Where stories live. Discover now