7 cz. 2

1.7K 180 14
                                    

PRZEPRASZAM! ROZDZIAŁ MIAŁ BYĆ WCZORAJ, WIEM :<

*

- Lou, hej, powiedz mi czemu płaczesz? Opowiadaj. - powiedział Niall i zabrał z ręki przyjaciela papierosa, którego zgasił w popielniczce. Swoja drogą zastanawiał się, skąd Louis to wszystko ma... - No już, mów.
- To nic takiego, Niall. Wiesz, że każdy czasami musi popłakać, a ja tak naprawdę udaję silnego, kiedy w środku jestem jeszcze dzieckiem. I to czasami mnie przerasta, wiesz... - próbował się uśmiechnąć, lecz nie wyszło mu to.
- Mnie nie oszukasz, chociaż to co powiedziałeś też jest prawdą. Mów. - położył rękę na jego kolanie, ściskając je lekko.
- Uh, to przez Harry'ego i przez to, że ubzdurał sobie jakieś pieprzenie się za pieniądze. Mówiłem mu, że nie chcę...
- Skrzywdził cię? Zrobił coś bez twojej zgody? - Niall zmrużył oczy i zacisnął pięści.
- Nie, to znaczy tak. Zrobił mi tylko tą chorą malinkę... Nienawidzę tego gówna. To wcale nie oznacza, że jestem jego. Nie mam zamiaru zgadzać się na to, co jest w umowie, nie chcę. - przetarł oczy i popatrzył na Nialla.
- Nie płacz, kochanie. Nie warto, tak? - uśmiechnął się i przytulił go do siebie. - No już, uśmiech i bądź tym chujem co zawsze. - parsknął śmiechem, za co oberwał w ramię.

*

- Tomlinson i Horan, pobudka! - pan Clark uderzył w drzwi. Prawie codziennie tak wyglądała pobudka chłopców. Nie każdy wychowawca ich tutaj lubił, a pan Clark wręcz ich nienawidził i chłopcy nawet nie wiedzieli z jakiego powodu, jednak nie zagłębiali się w to.
- Stary zgredzie! - krzyknął Louis, myśląc, że mężczyzna już odszedł od drzwi, jednak jakie było jego zdziwienie, kiedy wparował do pokoju chłopców jak burza.
- Coś ty powiedział, gówniarzu? - warknął, oddychając ciężko, kiedy stanął nad łóżkiem Louisa.
- Że jesteś starym zgredem. - prychnął i znowu udawał silnego, kiedy w środku tak naprawdę bardzo się bał.
- Nie sądzisz, że jesteś za bardzo pyskaty? - złapał go za koszulkę i przycisnął do ściany, rękę kładąc na jego szyji, którą powoli zaciskał.
- Nie... K-kurwa dusisz mnie, k-koleś. - szarpnął się i wbił paznokcie w jego rękę. - P-puszczaj.
- On się dusi! Niech go pan zostawi! - krzyknął Niall i zerwał się na nogi. Szybko do nich podszedł i próbował odciągnąc dorosłego od Louisa, jednak był zbyt słaby. - Puść go! Pomocy! Pomocy! - krzyczał i kiedy nikt nie przyszedł, wybrał telefon do osoby, która była ostatecznym wyborem. Do Zayna.

Teraz pewnie każdy się zastanawia, skąd Horan ma jego numer. Kiedy chłopcy byli w mieszkaniu Zayna, Niall porozmawiał z czarnowłosym, który wydał mu się niegroźnym facetem, więc wymienili się numerami.

- Zayn! - krzyknął, gdy mężczyzna odebrał. - Przyjedź z Harry'm do domu dziecka. Szybko! - rozłączył się i jeszcze raz podszedł do dwójki pod ścianą. - Udusi go pan! On jest już cały blady, potrzebuje powietrza... Błagam, kurwa. - mówił chaotycznie i szybko.

Dziesięć minut później, przez które mężczyzna dawał raz na jakiś czas nabrać Louisowi powietrza, do pokoju wparowali Zayn i Harry. Kręconowłosy podszedł do nich, szarpnął opiekuna i popchnął go na ścianę, aby później ledwo zdążyć ze złapaniem Louisa, który stracił przytomność.
- Louis! Kurwa, proszę, otwórz te śliczne oczy. - martwił się Niall, klęcząc przy łóżku, na którym leżał Tomlinson. Nie odwracał się za siebie, ponieważ nie chciał widzieć jak Harry i Zayn biją ich opiekuna. Nawet nie zastanawiał się jak udało im się wejść... Ochroniarz nikogo nie wpuszcza. Złapał rękę Louisa, całując ją kilka razy. Położył na jego brzuchu głowę, wciąż nie puszczając jego dłoni.

*

Komentarz? :*

Love you all xx

Who's better?  *Larry*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz