24. Rodzice Martyny

256 9 0
                                    

Piotrek
Nadszedł czas aby odwiedzić rodziców Martyny. Zarówno moich teściów.
Martyna ten wyjazd przekłada co tydzień. Chyba naprawdę z nimi jest mocno skłócona.
Ale Martyna w końcu podjęła decyzję. Spakowaliśmy walizki w auto.
Wyruszyliśmy w stronę Krakowa skąd pochodziła Martyna.
Martyna
Gdy dojechaliśmy do Krakowa było grubo po dwudziestej. Adaś z Emilką zasnęli w aucie. Ale cóż droga z Leśnej Góry do Krakowa jest długa.
Gdy wjechaliśmy na podjazd domu moich rodziców wyskoczyła na nas moja mana.
- Mamo co ty robisz? Chcesz nas wszystkich po zabijać ?
- Boże święty! Martyna to ty!
- Coś się stało? - spytał Piotrek.
- Pan kim jest ? - spytała Piotrka moja mama.
- Jestem Martynki mężem.
- Córciu dlaczego nic nie powiedziałaś, że wychodzisz za mąż?
- Wy i tak nie liczycie się z moim zdaniem!
- Martyna ciszej, bo Adasia i Emilkę obudzisz. - zwrócił mi uwagę Piotrek.
- Przepraszam Cię Kochanie. Ale trochę tu zimno w tym aucie.
- Chodźcie do środka.
Ja wzięłam Adasia w nosidełku. A Piotrek wziął Emilię na ręce.
- Co was do nas sprowadza ? - spytał nas od razu mój ojciec.
- To, że przyjechaliśmy was odwiedzić. A Piotrek poznać swych teściów.
Nagle usłyszałam płacz małego Adasia. Przeprosiłan i poszłam do pokoju gościnnego, gdzie spała Emilka i Adaś, który się obudził.
Przewinęłam go i wzięłam Adasia ze sobą.
- A to wasz wnuczek. - powiedziałem kładąc go do wózka.
- No ładnie masz nie ślubne dziecko. - powiedział mój ojciec.
- Adaś wcale nie jest nie ślubnym dzieckiem. Ślub to ja wzięłam siedem miesięcy przed narodzinami Adasia.
Powiedziałam ojcu i pokazując przy okazji obrączkę.
- A ta dziewczyna, która śpi w gościnnym.
- To ciocia Adasia. Moja młodsza siostra. -Piotrek odpowiedział moim rodzicom.
- A co z waszymi rodzicami ? - dalej dopytywał się mój ojciec.
- Tato przestań. Dla Emilki i Piotra temat rodziców jest bardzo trudny.
- Martyna akurat ma rację. Wychowuję młodą od czterech lat.
- Co się stało z waszymi rodzicami?
- Andrzej przestań! - tym razem odezwała się moja mama. Na tyle głośno, że Adasia obudziła, którego zdąży usnąć.
Mały oczywiście zaczął płakać. Minęło z pół godziny za nim zdążyłam go ułożyć do snu.
Piotrek
Widządz kłótnię rodziców Martyny. Wyszedłem się przewietrzyć. Martyna próbowała małego z powrotem ułożyć do snu.
Nie znałem okolicy. Ale poszedłem do parku.
Nagle ktoś od tyłu zaszedł i mocno kopnął mnie w prawe ramię i rękę. Syknąłem z bólu i jeszcze dostałem w brzuch.
Wezwałem pogotowie, bo już z bólu nie wytrzymałem.
Po chwili przyjechało pogotowie.
- Dzień dobry. Marcin Nowak lekarz pogotowia ratunkowego w Krakowie.
- Dzień dobry. Piotr Strzelecki zostałem napadnięty.
- Boli pana coś?
- Brzuch i prawe przedramię.
Zostałem zawieziony do szpitala. Gdzie zostały zrobione mi podstawowe badania.
Martyna
Cały czas nie mogę do Piotra. Nagle dostałam telefon ze szpitala, że Piotrek trafił do szpitala.
Czym prędzej pojechałam do szpitala.
- Dzień dobry. Szukam Piotra Strzeleckiego.
- Dzień dobry. A kim pani jest?
- Martyna Strzelecka. Jestem jego żoną.
- Pan Strzelecki jest na sali obserwacji.
- Dziękuję i do widzenia.
Poszłam na salę obserwacji, gdzie leżał Piotrek. Weszłam do jego sali. Tak słodko spał. Po chwili do sali wszedł lekarz Piotra.
- Tu nie wolno wchodzić. Tylko najbliższej rodzinie.
- Jestem jego żoną. Co z nim panie doktorze?
- Ma złamane przedramię i stłuczoną nerkę. Kilka dni zostanie u nas na oddziale. I będzie pani go zabrać do domu.
- Panie doktorze. Tu są dokumenty Piotra. Ubezpieczenie karta zdrowia.
- Pan Strzelecki był ponad rok temu operowany?
- Tak. Miał wypadek samochodowy.
Po kilku dniach Piotr został wypuszczony ze szpitala.

Martyna i Piotr Czas Daje Sobie Poznać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz