Epilog.

12.8K 887 73
                                    

Minął już tydzień od mojego pocałunku z Nicholasem.

Cały czas jestem zagubiona i nie wiem co robić. Nie mam pojęcia.
 
Jestem wyalienowana. Nicholas bardzo mi się podoba, ale mam wrażenie, że on to robi tylko po to, żeby się ze mnie ponabijać.

Chociaż czy wtedy przepraszałby mnie? Codziennie dostanie od niego setki sms'ów, w których mnie przeprasza lub prosi o spotkanie. Na każdej przerwie gdy otwieram moją szafkę, wypada z niej kilka karteczek, za każdym razem jest ich coraz więcej.

Poza tym sam Nick, chodzi przygnębiony i nawet z kumplami nie rozmawia, a z tego co wiem to nawet opuścił dwa treningi co niby się mu nie zdarzało, a na pozostałych trzech grał fatalnie. Jakby wogóle nie miał na to ochoty.

Dzisiaj tak jak zwykle, gdy otworzyłam szafeczkę po ostatniej lekcji wypadło z niej mnóstwo karteczek od chłopaka. Jedną przykuła moją uwagę. Wzięłam wszystkie i wrzuciłam do plecaka, a tamtą rozłożyłam.

Na czarnym papierze był napis korektorem, a pismo na pewno nie należało do bruneta.

"Aillen,

Wiem, że myślisz, że Nicholas chce się tylko tobą zabawić, ale naprawdę tak nie jest. Powiedział mi co się stało. To dlatego ostatnio jest taki przybity i nic mu się nie chcę. Ciągle czyta wasze stare wiadomości. On cię naprawdę kocha i boli go to, że go unikasz. Jeśli go nie kochasz i nic do niego nie czujesz to mu to powiedz, bo on ciągle ma nadzieję, że będziecie razem. Przez ciebie nie jest sobą. Porozmawiaj z nim. Daj mu szansę. Chyba mu obiecałaś, że nie uciekniesz, nawet wtedy, gdy dowiesz się kim jest.
Więc dlaczego uciekłaś? Dlaczego nie dasz mu szansy?"

Przeczytałam kilka razy wiadomość. Osoba, która ją napisała ma rację. Obiecałam, że nie ucieknę, nigdy. Obiecałam mu to. Miał dwa tygodnie żeby mi się ujawnić, a zrobił to wcześniej i powiedział, że mnie kocha.

Zamknęłam szafkę i z kartką w dłoni skierowałam się w stronę męskiej szatni na wf. Bez zastanowienia weszłam do środa i pocałowałam tego. Widok dwudziestu umięśnionych facetów w samych bokserkach jest naprawdę bardzo przyjemny, bo jest na co popatrzeć, ale jest też bardzo krępujący.

-Wypad idiotko.- powiedziało kilku z nich.

Nie przejąłam się ich słowami i rozglądnełam się po szatni w poszukiwaniu JEGO.

Nigdzie go nie było. Zapewne znów odpuścił trening.

Drzwi za mną otworzyły się i do szatni wszedł kolejny chłopak. Przemierzyłam pomieszczenie i stanął pod jedną ze szafek. Rozpoznałam w nim Nicholasa. Chłopak otworzył szafkę i zaczął wyciągać z niej swoje rzeczy i wkładać do plecaka. Odwrócił się w stronę chłopaków i zaczął mówić.

-Wybaczcie, ale ja rezygnuję. Nie mam ochoty już na sport. Oficjalnie ogłaszam, że odchodzę i możecie wybrać nowego kapitana. Ja nie mam ochoty na grę. Za chwilę idę to trenera, wypisać się. Życzę powodzenia na kolejnych meczach, ale już beze mnie.

Chłopcy zaczęli robić ogromny hałas, jeden przekrzykiwał drugiego.

-Zamknijcie się.- wrzasnęłam głośno nie wytrzymując tego jazgotu.

Wszystkie pary oczu zwróciły się w moją stronę, a ja spłonęłam rumieńcem. Wzrokiem odszukałam Nicholasa, a ponieważ stał tam dzie przedtem - nie zajęło mi to dużo czasu.

-Możemy porozmawiać?- zapytałam patrząc na niego.

Skinął głową i ruszył w moją stronę. Wyszliśmy z szatni i usiedliśmy kilka metrów dalej na ławeczce.

-Chciałaś porozmawiać.- powiedział cicho.

Spojrzałam na niego. Włosy miał ułożone tak jak zawsze - w artystyczny nie ład, ale tym razem wyglądały jakby nie było to zawsze robione celowo, a od braku spotkania z grzebieniem. Pod oczami miał lekko widoczne worki. W oczach widoczny był smutek i na twarzy też . Nie wyglądał tak radośnie jak kiedyś.

- Chciałam przeprosić, za to jak się zachowałam. - powiedziałam cicho. - Przepraszam, że tak uciekłam. Obiecałam, że tego nie zrobię. Nie dotrzymałam słowa, a powinnam. Dostałam kartkę. - pokazałam mu czarny kawałek papieru. - Przez cały tydzień się starałeś i do mnie pisałeś. Przepraszałeś, a to ja powinnam cię przeprosić, bo nie dotrzymałam słowa.

-Przeprosiny przyjęte. - powiedział i wstał ze ławki. - Wybacz ale muszę już iść.

Patrzyłam jak odchodzi. Biłam się z własnymi myślami, ale w końcu wygrało serce.

- Nicholas. - krzyknęła głośno.

Chłopak obrócił się na pięcie i spojrzał na mnie smutno. Wstałam z ławeczki i powoli podeszłam do niego. Stanęłam bardzo blisko niego i się do niego przytuliłam. Po chwili oddał gest i objął mnie mocno ramionami.

- Ja też cię kocham. - powiedziałam cicho po dłuższej chwili. - Od trzech lat, cie kocham.

Ciało chłopaka znieruchomiało, odsunęłam się od niego i spojrzałam na jego niepewnie.

Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech.

- Mówisz poważnie?- zapytał z nadzieją w głosie.

W odpowiedzi stanęłam na placach i musnęłam ustami jego usta.

- Czy taka odpowiedź wystarczy?- zapytałam z niepewnym uśmiechem.

- Jak najbardziej księżniczko. - powiedziła z uśmiechem, a ja warknęłam. Zaśmiał się i nachylił nade mną, a następnie złączył nasze usta w pocałunku.

- Może jednak wrócisz do drużyny?- zaproponowałam, gdy się od siebie oderwaliśmy. - Chłopaki na ciebie liczą. Jesteś w tym świetny. Kochasz spór, a poza tym wyglądasz bardzo pociągajaco na boisku.

-Ciebie też kocham. - powiedział.- Poza tym skąd wiesz jak wyglądam na boisku.

-Odkąd jesteś w drużynie nie opuściłam ani jednego meczu.- przyznałam z rumieńcem.

-Skoro wyglądam pociągajaco to wrócę.- powiedział z uśmiechem.- Zostaniesz moją księżniczką?- zapytał szeptem.

-Tak - odpowiedziałam.- A ty zostaniesz moim księciem?

-Oczywiście księżniczko.

*****

Rozdział poprawiła: Wlo_Vanessa

Kochani, to jeszcze nie koniec, powstanie druga część.

I będzie się w niej działo, troszkę więcej.






(Nie) Znam Cie. Sms.  I do not know you. Sms .Where stories live. Discover now