Wstałem dość wcześnie, jednak jak najszybciej starałem się wziąć prysznic i ubrać. Musiałem wykombinować jakiś prezent, ale pomyślałem, że zajadę do sklepu po drodze do domu Alany. Powinienem zwracać na nią większą uwagę pomimo złamanego serca i faktu, że wybrała jakąś kobietę zamiast mnie. Wszedłem do kuchni przygotowując sobie śniadanie i kawę. Usłyszałem głośne pukanie do drzwi. Wstałem i ruszyłem w ich kierunku, a gdy je otworzyłem nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
- Pomyślałem, że cię odwiedzę. - odezwał się jak gdyby nigdy nic - ciężko było przejść przez te tłumy na dworze ale jakoś dałem rade.Nic nie odpowiedziałem.
Stałem w drzwiach i zastanawiałem się, co on tutaj robi. Nie dogadywaliśmy się ostatnio.
- Mogę wejść? - zapytał wychylając się nieco w przód.
- Ta, jasne - odpowiedziałem w końcu.
Otworzyłem szerzej drzwi i wpuściłem go do środka.
- Co cię tu sprowadza, Fredericku? - zapytałem idąc do kuchni, a ten szedł powoli za mną - ostatnio jak się widzieliśmy..
- Nie było to najlepsze spotkanie, wiem, ale... - oparł się o blat, przy którym właśnie stałem i robiłem jedzenie - ale postanowiłem to zmienić.
Bez słów spojrzałem na niego, żeby sprawdzić czy mówi prawdę, czy coś ukrywa. Ale z tego co zauważyłem to serio nie miał żadnych planów. Może po prostu miał zbyt dużo wolnego czasu i chciał go spędzić ze mną.. Wydawało się to nieco dziwne. Odkąd wróciłem wszyscy byli nadzwyczaj mili. Ale mi się przecież nic nie stało...
- Will, przestań tak się patrzeć, przerażasz mnie.
- Ty mnie też - uśmiechnąłem się blado i wróciłem do poprzedniej czynności - Wybacz, ale to jest aż dziwne, że mnie znikąd odwiedzasz..
- Wiem, ale pomyślałem, że możemy pojechać do jakieś restauracji, bo to co masz w lodówce nie na daje sie do jedzenia.
- Ej, to mój żołądek. - odpowiedziałem odkładając nóż i spojrzałem na niego - Ale mógłbyś postawić mi śniadanie.
Odwzajemnił mi uśmiech i kazał iść za sobą. Oczywiście pojechaliśmy jego samochodem.
40 minut później.
- Na serio najbliższa restauracja znajduje się 40 minut od mojego domu? - zapytałem wysiadając z samochodu.
- Lubisz być w samotności - zażartował i zamknął drzwi od auta.
Weszliśmy do środka, zajęliśmy jakiś stolik i zamówiliśmy jedzenie. Chilton zdecydowanie chciał siedzieć w ciszy, ale ja wolałem ją przerwać.
- Fred - nachyliłem się i spojrzałem na niego - co cię serio do mnie sprowadza?
- Już mówiłem - zaczął odpowiadać po dłuższej chwili - Wydajesz sie być spoko, a wcześniej źle skończyliśmy.
Uśmiechnąłem się i zacząłem jeść. Doktor Bloom by się nie wkurzyła chyba gdybym kogoś ze sobą zabrał.. Chciałem zapytać się go czy nie pojedzie ze mną, ale nie wiedziałem jak zacząć.
- Wybieram sie dzisiaj do Alany.. - znalazłem w końcu jakiś sposób.
- Słyszałem, że coś sie tam dzieje.
- No tak, coś odprawia. Ona mnie irytuje.
Fredrick spojrzał na mnie, ale nic nie mówił. Uniosłem jedną brew, ale on dalej na mnie patrzył jakbym mówił w innym języku.
STAI LEGGENDO
[HANNIGRAM] ✘ Beautiful Crime ✘
Fanfiction- Jesteśmy jak dwie planety - Will przyglądał się rozjaśniającym niebo gwiazdom. - A wokół same gwiazdy - dr Lecter usiadł obok, spoglądając na jego twarz. - Czemu zamiast toczyć walkę.. nie pooglądamy ich wspólnie? Graham budzi się w szpitalu, j...