Randka czy nie? cz1

2K 158 30
                                    

Perspektywa Marinette:

Gdy tylko weszłam do "mojego" pokoju zaczęłam przygotowania do spotkania z zielonikim blondynem. Może była dopiero 16:00 i do wyjścia miałam jeszcze dwie godziny ,ale wolałam mieć już to z głowy.

Gdy tylko się ubrałam: czarne dziurawe dżinsy, biała koszula w kropki oraz białe konversy na stopach, poczęłam komponować piosenkę, która łączyła się z rodzicami ,jak każda po tym strasznym wydarzeniu:

Na moich ramionach niosę Twój świat,

Trzymam Cię za rękę,
Przez noc prowadzę do dnia.
Zanim z rąk wyfruniesz jak niebieski ptak
Usiądź tu wygodnie - mam kilka rad:

Biegnij przed siebie, uciekaj
Zanim złapie Cię czas.
Pewnie przed siebie idź
Nim zmęczenie da o sobie znać.
Świat dla nikogo się nie zatrzyma,
Zdradzi Cię nie raz.
Biegnij przed siebie, kierunek trzymaj
Z wiatrem lub pod wiatr.

Czasu nie oszukasz,
Dzień wstaje za dniem.
Kiedyś i Tobie przyjdzie
Wybrać "być" czy "mieć"
Zanim zechcesz odkryć
Po swojemu ten świat
Usiądź i posłuchaj - mam kilka rad

Biegnij przed siebie, uciekaj
Zanim złapie Cię czas.
Pewnie przed siebie idź
Nim zmęczenie da o sobie znać.
Świat dla nikogo się nie zatrzyma,
Zdradzi Cię nie raz.
Biegnij przed siebie, kierunek trzymaj
Z wiatrem lub pod wiatr. (x2)

(Ania wyszkoni-biegnij przed siebie)

Napisałam tą piosenkę z perspektywy mojej mamy, bo pewnie tak się czuła ,gdy widziała jak dorastam. Tak bardzo chciałabym by teraz przy mnie była tak samo by był przy mnie tata.

Po skończeniu kompozycji ruszyłam w miejsce spotkania z Adrienem. Miałam jeszcze kupę czasu, gdyż do parku dotarłam o 17:30.

Postanowiłam więc trochę pośpiewać i nie wiedzieć dlaczego właśnie nowo napisaną piosenkę, ucichłam momentalnie ,gdy poczułam, że ktoś dotyka mojego ramienia, a był to Adrien!? Przecież jest dopiero 17:40 , a on już przyszedł?!

Perspektywa Adriena

Gdy tylko wróciłem z zajęć dodatkowych, które zaplanował mi ojciec, począłem przygotowywać się do spotkania z cudowną granatowłosą Ach...Marinette.

Postanowiłem ubrać dżinsy oraz biały T-shirt, na który włożyłem koszule w kratę. Była dopiero 17:00 , ale nie mogąc się doczekać spotkania z tą piękną istotą wyszedłem już teraz.

Gdy dotarłem do parku była 17:30, spostrzegłem ją, siedziała na ławce śpiewając? Przysłuchująć się jej chwilę odpłynąłem w marzeniach..."Boże ,czy ona nie uciekła ci z nieba, bo śpiewa jak anioł, jak i też wygląda?"-pomyślałem. Po krótkim namyśle postanowiłem do niej podejść. Położyłem rękę na jej ramieniu i się przywitałem:

-Czyli widzę, że się za mną stęskniłaś My Lady?-powiedziałem z szerokim bananem na twarzy. Na co ona....

C.D.N.

-----------------------

Zrobiłam mały Polsat😂

Jeśli chcecie następny rozdział to gwiazdkujcie lub komentujcie☆☆☆

A tak wogóle dzięki za przeczytanie.👍

Podziwiam waszą wytrwałość.😇😆😄

Pamięć powoli powraca...Where stories live. Discover now