# 10 Dzień ósmy: Pierwszy prawie-pocałunek

8K 1K 724
                                    

Nienawidzę poniedziałków. Zwłaszcza tych, które rozpoczynają się głośną pobudką, w postaci dźwięku przychodzącego połączenia w telefonie Chanyeola.

Budzę się, przecierając oczy i prycham niezadowolony, zauważając, że na dworze jest jeszcze szaro. Słońce nawet nie zdążyło wstać, ale Park Chanyeol sprawia wrażenie wyspanego i bez zastanowienia odbiera telefon, zaczynając rozmowę, której staram się nie podsłuchiwać.

Niestety moje starania idą na marne.

- Tak, właśnie wstałem - mówi Chanyeol, w ogóle nie starając się, by ściszyć głos. - Mhm, tak, ja też tęsknię.

Zaciskam pięści na kołdrze, udając, że śpię. Wiem, jednak, że gdyby Park na mnie spojrzał, od razu zauważyłby, że mój głęboki sen, to tak naprawdę przykrywka. Na szczęście (lub nieszczęście) olbrzym w ogóle nie zwraca na mnie uwagi, a ja jedynie staram się ukryć fakt, że wszystko we mnie krzyczy "SENPAI, NOTICE ME".

Z dnia na dzień staję się coraz większym desperatem.

- Och, to miło z twojej strony. Kiedy się spotkamy? Dziś wieczór? Nie, nie, nie mam planów. Jasne, tam gdzie zawsze - kontynuuje rozmowę Chanyeol, a ja coraz słabiej opanowuję targające mną emocje.

Zakopuję się głębiej w kołdrze, licząc do dziesięciu z nadzieją, że to pozwoli mi się uspokoić, jednak słysząc irytujący śmiech współlokatora, bucham furią. W jednej chwili zrywam się z łóżka, trzymając w jednej ręce poduszkę, a w drugiej zwiniętą kołdrę i prychając pod nosem kieruję się ku drzwiom.

- Co cię ugryzło? - pyta zdezorientowany Yeol, rozłączając się momentalnie. Jego zdziwione spojrzenie przeszywa mnie na wylot, jednak w ogóle nie zwracam na to uwagi.

Zrażony brakiem odpowiedzi ponawia próbę i zatrzymuje mnie w progu.

- Gdzie idziesz? - pyta znów z taką samą dawką ciekawości. Jego dłoń niedelikatnie zaciska się na moim przedramieniu.

- Gdziekolwiek - prycham. - Wszędzie jest lepiej niż z tobą.

Ku mojemu zdziwieniu Chanyeol wydaje się urażony moimi słowami, jednak mimo wszystko nie żałuję tego, co powiedziałem. To czysta prawda. Wolałbym już wrócić do domu, niż tkwić w pokoju wraz z irytującym olbrzymem, robiącym wszystko, by popsuć mi humor.

- Ej - niespodziewanie parska cichym śmiechem, wzmacniając uścisk na mojej ręce. - Jesteś zazdrosny.

Słysząc to stwierdzenie znowu się rumienię, jednak nie pozwalam chłopakowi jeszcze barziej mnie upokorzyć. W jednej chwili celuję poduszką prosto w jego twarz, a podczas, gdy on zatacza się do tyłu, ja wymykam się z pokoju głośno zatrzaskując za sobą drzwi. Nie przejmuję się tym, że kogoś obudzę.

Prychając pod nosem idę w stronę pokoju Kaia i Kyungsoo, jednak zatrzymuję się w połowie drogi, uświadamiając sobie, że chcę przerywać im snu. Muszę poradzić sobie sam.

Układam się na niewygodnej kanapie w salonie, ukrywając się w całości pod moją kołdrą i odblokowuję telefon. Złość zamienia się w żal i przykrość. Może nawet jestem trochę zazdrosny? Moim jedynym ratunkiem są przyjaciółki, jednak wątpię, aby któraś odpisała mi o tej godzinie. 

kaawaiibyunnie: chcę wrócić do domu.....

kaawaiibyunnie: :(

sunny-bunny: Co się stało? :(

Przygryzam wargi, nie wiedząc, czy powiedzieć dziewczynie całą prawdę. Sam fakt, że odpisała, oznacza, że prawdopodobnie znów spędziła całą noc na oglądaniu serialu. Nie wiem czy powinienem wystawiać jej wytrzymałość na próbę. 

Fanboy ✿ ChanBaek/KaiBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz