#14 Dzień dwunasty: Smutek smakujący watą cukrową

8.1K 1K 836
                                    


Siedząc w bezruchu i opierając się o ramię rapera coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że pójście na kolejkę górską było najgorszą decyzją w moim życiu. Moje dłonie nadal drżą, a w uszach nadal słyszę mój własny pisk. Jestem tak roztrzęsiony, że nawet nie zwracam uwagi na siedzącego obok Chanyeola, który nieustannie coś do mnie mówi. Podnoszę wzrok dopiero, kiedy czuję, że mężczyzna wstaje, a moja głowa mimowolnie zsuwa się z jego ramienia. Zawstydzony ukrywam drżące dłonie w kieszeniach spodni, odwracając wzrok.

Zastanawiam się, gdzie podziewa się reszta, lecz znając ich pewnie już dawno wypróbowują wszystkie ekstremalne atrakcje parku rozrywki. Na samą myśl o kolejnej przejażdżce czymkolwiek pokroju rollercoastera zbiera mi się na płacz.

Czas upływa, a Chanyeola nadal nie ma, w związku z czym naprawdę zaczynam się niepokoić. Czy postanowił zostawić mnie samego? Rozglądam się wokół z nadzieją, że jednak nie jest tak wielkim dupkiem, za jakiego go miałem. Na samą myśl o tym, że mógł mnie zostawić samotnie na ławce w parku rozrywki, robi mi się przykro. Bądź co bądź, spodziewałem się, że sukowaty wyraz twarzy to tylko maska, pod którą Chanyeol jest czułym, troskliwym facetem. Zdążyłem nawet wymyślić przed snem kilka scenariuszy, w których jesteśmy parą! Naprawdę nie chcę nagle zmieniać o nim zdania.

Jestem gotowy wyjąć telefon i poskarżyć się przyjaciółkom, jak bardzo smutny jestem, jednak w tej samej chwili zauważam tuż obok różową chmurkę. Podnoszę wzrok i marszczę brwi na widok Chanyeola, siadającego obok z wielką, różową watą cukrową na patyku.

- Częstuj się - mówi, przysuwając puszystą chmurkę bliżej mnie. - Pomyślałem, że to trochę poprawi ci humor.

Moje wargi mimowolnie unoszą się w lekkim uśmiechu, kiedy unoszę dłoń i urywam niewielki kawałek waty. Kiedy rozpuszcza się na moim języku jest cudownie słodka i smakuje truskawkami.

- Dzięki - mruczę, odwracając wzrok. Nagle czuję się przy nim dziwnie skrępowany. Moje ramię pali w miejscu, w którym styka się z jego ramieniem.

- Śmiało, jedz. Nie zjem całej sam - uśmiecha się, jeszcze bardziej przysuwając do mnie słodycz.

Śmieję się cicho i skubię kolejny kawałek waty. Wiem, że będę miał później nieprzyjemnie lepkie ręce, lecz nie przejmuję się tym. Nawet, jeżeli cisza pomiędzy nami staje się niezręczna, wiem, że będę wspominał te chwile z uśmiechem na twarzy, kiedy wrócę do domu.

Następny dzień witam czując ciepło klatki piersiowej Chanyeola. Przecieram oczy i uśmiecham się, widząc tuż przy sobie twarz Parka. Wygląda naprawdę niewinnie, kiedy śpi. Od ostatniego czasu naprawdę polubiłem spać w jego objęciach. Nawet jeżeli nasze relacje są bardzo pogmatwane, jestem szczęśliwy.

Przestaję postrzegać go jako idola. Nie oceniam go na podstawie miejsca, które zajmuje na mojej bias-liście. Mam wrażenie, że już dawno przestałem patrzeć na niego jako na rapera EXO. Teraz widzę w nim tylko Chanyeola, który lubić przytulać mnie przed snem i kupuje mi watę cukrową, gdy tłumię płacz po przejażdżce kolejką górską.

Unoszę dłoń i delikatnie przejeżdżam nią po jego policzku. Nawet nie chcę myśleć o tym, że niedługo takie poranki staną się tylko wspomnieniem. Chyba, że jakimś dziwnym trafem Chanyeol porzuci karierę i wróci razem ze mną do mojego rodzinnego miasta. Cóż, tak przynajmniej widzę to w wyobrażeniach.

Nie chcąc go obudzić, cicho wymykam się z łóżka, po czym szczelniej okrywam go kołdrą, nie mogąc przy tym powstrzymać szerokiego uśmiechu. Wielokrotnie zastanawiałem się, jak to jest troszczyć się o kogoś i muszę przyznać, że nigdy nie podejrzewałem, iż to takie cudowne.

Fanboy ✿ ChanBaek/KaiBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz