Rozdział 28

4.1K 210 8
                                    

Rozdział 28
Leżałam skulona na łóżku, cicho łkając. Usłuszałam trzask otwieranych drzwi, a po chwili kroki zmierzające w kierunku mojego pokoju. Bruno uchylił drzwi, a kiedy zobaczył mnie leżącą w łóżku uśniechnął się promiennie. Tak jak wcześniej miałam ochotę powiedzieć mu o wszystkim, tak teraz cała odwaga mnie opuściła. Uśmiechnęłam się promiennie i potykając się o pościel ruszyłam w jego stronę. Wtulił twarz w moje włosy, przytulając mnie mocno. Byłam pewna, że niezależnie od tego, jak potoczą się dalsze losy, on mnie nie opuści. Będzie szedł obok mnie, dotrzymując mi kroku i nie pozwalając odpuścić.
-Idziemy na kebaba?-spytał wybuchając śmiechem. Nigdy nie jadłam bowiem tego, a chciałabym to zmienić.
-Dobrze-odpowiedziałam zarzucając na plecy bluzę i biegnąc w stronę drzwi wejściowych.
***
-BRUNO, CHODŹ TUTAJ SZYBKO-krzyknęłam przeraźliwie.
- Biegnę. Oddychaj Mia-odkrzyknął rzucając się do pokoju w którym siedziałam-Cholera, gdzie jest ta walizka, którą szykowałem wczoraj!
-Bruno, chodź tu-krzyczałam nagłośniej jak umiałam. Gdy brunet wbiegł do pokoju uderzając się po drodze w mały palec o futrynę, zaczęłam panicznie się śmiać.
-Pić mi się chce-powiedziałam zakrywając usta dłonią.
-I po to mnie wołałaś wariatko?-spytał ze złością rzucając we mnie poduszką. Kiedy pokiwałam potwierdzająco głową rzucił się na mnie gilając moją biedną osobę. Zmęczył się dopiero po dwudziestu minutach, a jako że byłam na skraju wyczerpania poszłam się położyć. Nie dane mi jednak było spokojnie odpocząć, bo moja dzidzia ruszała się niespokojnie, a skurcze zdarzały się coraz częściej. Chodziłam po pokoju ze zdenerowania nie wiedząc co robić. Zdecydowałam się powiedzieć brunetowi, że to już czas. Krzyknęłam, że się zaczyna, ale chłopak zignorował to. No tak przed chwilą go wkręciłam i pewnie myśli, że chcę to zrobić po raz kolejny. Ale tym razem naprawdę to JUŻ TEN CZAS.
-Idioto, pomożesz mi czy mam urodzić ci na kuchennym stole?- spytałam rzucając oskarżycielskie spojrzenie w jego kierunku, po czym zdenerwowana wybiegłam przed dom.
---
Yeah, nadchodzi punkt kulminacyjny kochani *^*
Jak się podoba?
Przepraszam za opóźnienie rozdziału, ale jestem na wycieczce i pisze go jadąc autobusem. Przewodnik też mi utrudnia zadanie opowiadając coś przez mikrofon -.-
No ale rozdział jest, bo lepiej późno niż wcale, no nie?
Do napisania
Wiki

MommyWhere stories live. Discover now