22

1.8K 117 67
                                    

R A V E N

Następnego dnia obudziłam się zdecydowanie zbyt wcześnie - przed piątą rano - bo temperatura panująca w mojej sypialni najprawdopodobniej była zbliżona do temperatury w Afryce. Otworzyłam jedno oko i zauważyłam śpiącego jeszcze Andy'ego. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Śpiący Biersack to mój ulubiony widok na całym świecie. Delikatnie zdjęłam jego ramię z moich pleców i zrzuciłam z siebie kołdrę, by po kilku minutach zasnąć po raz kolejny. Cóż, byłam dość zmęczona po poprzednim wieczorze i nocy.

Kilka godzin później znów się obudziłam, ale tym razem już na dobre. Odwróciłam się na drugi bok, by leżeć przodem do mojego chłopaka, a ten na mój widok szybko zablokował telefon i odłożył go pod poduszkę.

- Dawno temu wstałeś? - zapytałam, ziewając.

- Nie, może z dwadzieścia minut temu. - odpowiedział i odgarnął opadające kosmyki włosów z mojej twarzy.

- Co robiłeś?

- Nic ważnego. - rzucił, tym samym dając mi do zrozumienia, że to koniec tego tematu. - Mam dzisiaj spotkanie z chłopakami, więc niedługo będę się zbierał, ale możesz później do nas wpaść, jeśli chcesz. Będziemy u mnie jak zawsze.

- Szkoda. - skrzywiłam się, po części dlatego, że Andy musi iść, a po części dlatego, że jakoś dziwnie się zachowuje. - Chociaż w sumie to dobrze, wreszcie będę miała czas posprzątać dom, a ty sobie ode mnie odpoczniesz. Ale nie wypuszczę cię stąd bez śniadania!

- Aż tak szybko się mnie nie pozbędziesz, spokojnie. I śmiem twierdzić, że to nie będzie odpoczynek, a wręcz przeciwnie. - Biersack posłał mi uśmiech i przysunął się bliżej mnie. - Jak tam wrażenia?

- Hm, było całkiem nie najgorzej, mały. - postanowiłam się z nim podroczyć.

- Mały? Wczoraj mówiłaś inaczej.

- Okej, masz mnie. Było cudownie.  - przyznałam i podparłam się na łokciach, by pocałować bruneta.

Andy nie byłby sobą, gdyby nie przedłużył pocałunku i zrobił to, jednocześnie przekręcając nas tak, bym leżała pod nim. Zgadnijcie, jak nasza dwójka spędziła resztę czasu aż do wyjścia Andy'ego? Tak, "wpychając sobie nawzajem języki do buzi", jak to kiedyś ujął Ashley.


- Przyjdź do nas, kiedy skończysz robić wszystko, co tam chcesz robić. - poprosił Andrew podczas naszego żegnania się, które trwało już dobre dwadzieścia pięć minut, bo nie umieliśmy się rozejść. 

- Zobaczymy jeszcze. - westchnęłam. - W razie czego napiszę do ciebie, czy przyjdę.

- W porządku - odpowiedział Andy i jednocześnie skinął głową. - To ja może już pójdę, ale tym razem na serio, bo się spóźnię. Kocham cię, do zobaczenia?

- Do zobaczenia. - powiedziałam i stanęłam na palcach, by pocałować chłopaka. - Też cię kocham.

- Ale ja bardziej. - niebieskooki puścił do mnie oko i szybko uciekł, żebym nie zdążyła odpowiedzieć "nie, bo ja bardziej".  Pomachał mi jeszcze przez okno i poszedł do swojego samochodu, Ronniego, czy jakoś tak. A może to był Robbie? Nie pamiętam.

Chwilę wpatrywałam się w oddalającego się Biersacka, a kiedy wsiadł do auta i zniknął z mojego pola widzenia, wzięłam się za pracę. Nienawidzę sprzątania, ale nie lubię też bałaganu. Ech, ta logika kobiet...

Kuchnia, sypialnia, mycie podłóg, ścieranie kurzu... Nazbierało się trochę przez ostatnie tygodnie. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że ostatnio więcej czasu spędzałam w studiu lub u Andy'ego, a jeśli już byłam u siebie to właśnie z nim i nie miałam kiedy posprzątać. Gdyby moja mama - czytaj największa na świecie perfekcjonistka, jeśli chodzi o sprzątanie i porządek - zobaczyła ten bałagan, dostałaby zawału.

Faking it! [2016] | Andy BiersackWhere stories live. Discover now