19 [2/2]

1.5K 138 7
                                    

[a/n: w tym rozdziale opisana jest cała sobota - od rana do wieczora ( ͡° ͜ʖ ͡°)]

[a/n: w poprzednim rozdziale są te same wydarzenia z perspektywy Jungkooka]

[a/n: wystarczy przeczytać jeden dziewiętnasty rozdział, żeby wiedzieć o co chodzi 😊]

[a/n: ta sama notka pod obydwoma rozdziałami]

TAEHYUNG

Obudziłem się około 9, ale nie wstawałem. Kochałem moje łóżko, więc przebywałem w nim jak najdłużej mogłem. Jungkook miał być o 13, toteż nie spieszyło mi się nigdzie. Wtedy jeszcze byłem wyluzowany. Umyłem twarz i przebrałem się w ciuchy po domu. Posprzątałem syf w salonie, który Hoseok zostawił poprzedniego dnia. To ja najczęściej robiłem za naszą sprzątaczkę. Nikt nie przejmował się tym, że byłem najmłodszy. Kookie wysłał mi swoje zdjęcie, więc by nie być gorszym przebrałem się w ubranie, które przygotowałem na spotkanie. Nie rozumiałem dlaczego mój kolega wybuchł śmiechem, kiedy mnie zobaczył. Przecież chciałem wyglądać perf. Przejrzałem się w lustrze.

- Ok, chyba ma rację - westchnąłem do siebie i zdjąłem koszulę. Wybrałem zwykł tshirt, na który założyłem sweter w biało-niebieskie paski. Do tego moje ulubione czarne, luźne spodnie i białe trampki. - Teraz perf. Dzięki, Kookie - zaśmiałem się i puściłem całuska w stronę swojego odbicia. Kiedy wszystko już błyszczało czystością zacząłem wyciągać z szafki jedzenie. - Wow - szepnąłem na widok zapasów, które były tak liczne, że zakrywały cały blat. - Ja przez całe życie tyle nie zjadłem... - zaśmiałem się i przeniosłem wszystko do salonu.

- Hejcia, młody - do pokoju wpadł zaspany, ale bardzo rozweselony Namjoon. - Co tam masz dobrego? - zapytał retorycznie i przeglądał produkty spożywcze z nadzieją, że będzie mógł zabrać sobie jedną z wielu paczek żelków.

- Zostaw to! - krzyknąłem nieformalnie, zapominając z kim rozmawiam. Cały czas myślałem o moim internetowym przyjacielu.

- Ej! Kim Taehyung! - zwrócił mi uwagę zmieszany. - Uważaj na słowa!

- Przepraszam - pisnąłem wystraszony, wstydząc się za swoje zachowanie.

- Oki, już spadam - złapał paczkę czipsów, puścił mi oczko i podejrzliwie się uśmiechnął.

- Co? - nie wiedziałem co chłopak chciał wyrazić przez swój sarkastyczny wyraz twarzy.

- Oj Tae - podszedł i pogłaskał mnie po ramieniu. - Myślisz, że nie widać jak ciągle uśmiechasz się do telefonu? A kiedy słyszysz dźwięk wiadomości to jesteś w stanie stratować wszystko co stanie na twojej drodze, żeby dostać się do komórki...

- Ale... - chciałem się wytłumaczyć i powiedzieć, że nie miałem pojęcia, że to tak wygląda, jednak przerwał mi głos z korytarza

- Namjoon? - w drzwiach pojawił się nie do końca wybudzony Jin w różowej piżamie.

- Ty jeszcze spałeś?! - krzyknął Rapmon. - Za dziesięć minut wyjeżdżamy! Rusz się! - rozkazał, obracając kolegę o sto osiemdziesiąt stopni i klepiąc go mocno w tyłek.

- Ała! - oczy najstarszego hyunga otworzyły się w sekundę i chłopak, masując bolące miejsce pobiegł się ubrać.

- Dobra to my idziemy - poinformował mnie dwudziestotrzylatek i wyszedł z mieszkania, a chwilę później zrobił to samo mój drugi współlokator, dodając w biegu

- pilnuj mieszkania, młody. Będziemy w poniedziałek.

- Okej - odpowiedziałem już sam do siebie, po usłyszeniu dźwięku zatrzaskujących się drzwi. - Jest prawie dwunasta - myślałem głośno, spoglądając na zegarek. Zostało trochę czasu więc ogarnąłem wszystko. Centymetr po centymetrze wycierałem kurz, odkurzałem i przecierałem na mokro każdą szafkę. W pewnym momencie dostałem wiadomość od Jungkooka, który pytał o przystanek. Sam nie wiem dlaczego, ale byłem przekonany, że wie, gdzie wysiąść. Rozbawiło mnie to, że musiał nadrabiać kilometrów, bo wysiadł za daleko. Wybiegłem z mieszkania i pobiegłem na przystanek. Miałem zaplanowane wszystko co do minuty. Na moje nieszczęście autobus jechał na tyle szybko, że musiałem być gotowy czterdzieści minut przed czasem. Oczywiście nie wyrobiłbym się, więc ostatnie czynności wykonałem "na odwal" i szybkim krokiem ruszyłem na miejsce. Przez cała drogę myślałem o tym jak zacząć rozmowę. Mówiłem do siebie na głos, przez co aż zaschło mi w gardle, więc wstąpiłem do sklepu po wodę. Ze stresu wypiłem ją jednym duszkiem. Znowu sprawdziłem godzinę.

Wyświetlono. | VKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz