35

738 113 18
                                    

SOBOTA / noc

- Jungkook-ah! - blondyn otworzył szerzej oczy. - Dlaczego masz takie zmarznięte ręce?! - rzeczywiście młodszego z nich zalewały zimne poty... Lodowate poty... To znaczy gotowało się w nim. Ciepło z całego organizmu zbierało się w sercu, toteż nie mogło dotrzeć do kończyn. Zawsze tak reagował. Jego dłonie nie dość, że przypominały teraz sople lodu to dodatkowo trzęsły się i pulsowały jak szalone. Taehyung dotknął czoła kolegi. - Ty chyba masz gorączkę! - podniósł głos. - Wracaj do siebie! Ale już! - wstał i pociągnął go za sobą w stronę wyjścia, nie zwracając uwagi na jego poprzednie słowa. Miał dobre intencje.

- Ale już powiedziałem Jiminowi, że idę na randkę - rzucił Jungkook, nieprzemyślawszy. Kim zatrzymał się i spojrzał w oczy drugiemu.

- Nie rozbawiaj mnie - dodał. - Masz iść leżeć, a jak ci przejdzie to wtedy możemy rozmawiać.

- Taehyung! - krzyknął niższy, nie mogąc już wytrzymać i kompletnie ignorując starszy wiek przyjaciela. Tamten zamarł, słysząc za chwilę - hyung - poprawił się brunet i mówił już spokojnie. - Lubię cię. Nie rozumiesz...? - Jeon uwolnił nadgarstek z ucisku dwudziestodwulatka. Znowu zaczął powoli. - Czy wiesz, że kiedy budzę się rano patrzę w sufit i w głowie zadaje pytanie "jak ci się spało, hyung?" i słyszę twój głos. Różne są odpowiedzi, ale każda mnie zadowala. Wstajesz i idziesz do łazienki, by twoje oczy już dłużej nie były spuchnięte, a twarz świecąca. Wyobrażam sobie twoje ubrania, które zakładasz, i w których zawsze wyglądasz perfekcyjnie. Potem idę zjeść śniadanie myśląc, co lubi mój hyung. Gdy skończę pytam "smakowało ci moje jedzenie?". Znowu twój głos. Znowu wspominasz mi moją spaloną jajecznicę, albo przesolony ryż. Nie jestem w tym dobry, ale marzę o tym, by ci gotować, hyung... Wracam do pokoju i zaczynam z tobą pisać. Wyobrażam sobie twój wyraz twarzy i zastanawiam się czy uśmiechasz się, widząc wiadomość ode mnie. Ja się uśmiecham... Często... Co masz w głowie kiedy widzisz, że odczytuję...? Potem, kiedy jem obiad myślę sobie, jakby to było, gdybyś siedział po drugiej stronie stołu. Kończymy drugi posiłek w ciągu dnia i wychodzimy na spacer. Spacerujemy całe popołudnie, dopóki się nie ściemni. Krok w krok, noga przy nodze. Trzymasz mnie za rękę, bym przypadkiem nie oddalił się na centymetr. Siadamy na ławce, a wtedy...

- Jungkook-ah - szepnął V, gdy zobaczył jak oczy przyjaciela zaczynają błyszczeć jaśniej i mocniej niż zwykle. - Dlaczego mi to mówisz? - dwudziestolatek zamilkł na chwilę, omijając zadane mu pytanie, kontynuował.

- Nie potrafię nie myśleć o tobie przed snem, albo nie powiedzieć ci dobranoc zaraz przed tym jak zamknę oczy. Mimo świadomości, że nigdy tego nie usłyszysz... Chcę leżeć koło ciebie... Zasypiać, budzić się... Jeść z tobą, grać w gry... Chodzić na spacery... Czy pojawiłem się kiedyś w twoim śnie? Ty pojawiasz się w moich każdej nocy... Wyidealizowany Kim Taehyung... A potem wracam do rzeczywistości i przypominam sobie, że naprawdę taki jesteś. Idealny... Perfekcyjny, wyjątkowy... Takie spotkania co któryś weekend... Nie, hyung. Ja chcę cię mieć przy sobie. Słyszeć twój głos, słyszeć twoje kroki, widzieć co robisz i w jaki sposób. Chcę patrzeć jak się śmiejesz i jak płaczesz, hyung - przerwał na chwilę. Usta Tae przybrały kształt jakby chciał coś powiedzieć, jednak nic się z nich nie wydobyło. - Proszę odpowiedz coś - zwrócił się do niego Kook, a kiedy mrugnął, wcześniej niewidoczna łza spłynęła swobodnie po jego policzku. V odwrócił wzrok. - Proszę... - starszy wrócił do salonu i wyprostowany usiadł na krawędzi kanapy. Jeon podążył za nim, stając przy jego boku. Blondyn uniósł głowę, by dobrze widzieć twarz przyjaciela, który po krótkim momencie złapał jego policzki w dłonie i nie dał tym razem odwrócić chłopakowi spojrzenia. Oboje mieli wrażenie, że patrzą tak na siebie już, co najmniej, godzinę, mimo przeszłych czterech sekund. - Przepraszam, hyung - wymamrotał młodszy, jakby ostrzegając przed swoim zamiarem, czego nie dosłyszał Kim, a nie zdążył się dopytać, bo poczuł słodki smak wilgotnych ust najlepszego przyjaciela. Taehyung otworzył szeroko oczy, bacznie przyglądając się jak zaistniała sytuacja sprawia przyjemność drugiemu. Nie mógł wyrwać się sile Jungkooka zastosowanej na jego twarzy. Możliwe, że w tamtej chwili nawet nie chciał się wyrwać. Czuł jakby jego serce i głowa miały zaraz eksplodować. Na zmianę buzowały w nim dwa sprzeczne uczucia. Z jednej strony to, co robił dwudziestolatek było niesamowicie uzależniające, a z drugiej... Przecież V przysięgał sobie, że nie jest gejem!
Brunet oderwał się i rozszerzył powieki, żeby dojrzeć reakcję przyjaciela.

Wyświetlono. | VKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz