Rozdział 9

398 27 0
                                    

Na następny dzień poczułam się trochę lepiej ,chociaż głowa dalej mnie bolała jak cholera. Koniecznie potrzebowałam z kimś pogadać , a że Mike był w szkole, napisałam do mojego Vicka.

Suzan 💕: Hej
Autobusowy Vic💚: Cześć :)
Suzan💕: Wpadniesz proszę :'(
Autobusowy Vic💚: Coś się stało?
Suzan💕: To nie jest temat na telefon..
Autobusowy Vic💚: Na razie jestem w szkole , ale będę u ciebie za godzinę. Trzymaj się mała :*

------------------------------------------------------

Tak jak mówił Victor, był u mnie jakieś 45 minut po naszej rozmowie.
-Cześć - uśmiechnął się, ale i tak widziałam przerażenie w jego oczach kiedy zobaczył moją głowę. - Co ci się stało?
-Miałam mały styk z kolesiem który mnie nienawidzi.
-Przywaliłaś mu z bańki? - chłopak zaśmiał się.
-Nie geniuszu , wyobraź sobie , że przypierdolił mi butelką po piwie.- Chłopak zrobił kwaśną minę.
-Ile ma lat?
-18...

Nastała chwilowa cisza.

-Jak można uderzyć kobietę? Nie ważne co byś nie zrobiła, nie wolno tak traktować kobiety! - widać było, że się zdenerwował.
-Wiem o tym , ale on mnie dręczy od jakiejś 6 klasy podstawówki... w dodatku straszy mnie , że jeśli jeszcze raz podejdę do mojego kumpla z szkoły , to źle się to dla mnie skończy...
-Zgłosiłaś to na policję?
-Nie...

Znowu ta cisza...
Victor wyjął z torby paczkę papierosów.
-Chcesz jednego?
-Myślisz , że palenie mi pomoże?
-Na pewno odstresuje. Ja nie palę na przykład , ale jak mam zły dzień to fajnie się tak zrelaksować. - Uśmiechnął się do mnie szczerze.
-W sumie ... czemu nie ,może masz rację.
Podeszliśmy do okna i zaczęliśmy kurację, która miała nas odstresować. Victor miał rację. To rzeczywiście działało.
Oparłam moją głowę na jego ramieniu i tak trwaliśmy w tej chwili okol 20 minut bez słów.
I czar prysnął. Do pokoju weszła Alicia.
-Eee... chciałam tylko pożyczyć... coś. - i wyszła. Nie przejmowałam się już tym niech myślą sobie co chcą. Może było tak dlatego , że Siedziałam właśnie z najcudowniejszym facetem jakiego poznałam? O czym ja w ogóle myślę? Ale rzeczywiście , to była prawda.
------------------------------------------------------
Następnego dnia całe szczęście autobusy kursowały i mogłam jechać do szkoły bez ryzyka , że znowu spotkam tego pojeba. W szkole było już inaczej. Widziałam go na każdym moim kroku, jak patrzył się na mnie tym swoim wzrokiem zabójcy. Postanowiłam, że narazoe nie będę mówiła Mike'owi o tym co wydarzyło się w poniedziałek rano.
Ale on już to wiedział..
Nie wiadomo kiedy podszedł do mnie mój kumpel i Tom.
-Cześć Suz. - przywitał się że mną pacan
-Hej..
-Chciałbym cię przeprosić.
Cisza...
-Zaraz to w poniedziałek.... byłem naćpany.... - Akurat. - Jescze raz sory. To już się więcej nie powtórzy.
-A ja tego dopilnuję - wtrącił się brunet.
-Okej... przyjmuje przeprosiny. - Choć wiem, że nie były one szczere. To oczywiste , że Mike mu kazał mnie przeprosić. Ale... skąd on to wiedział? Wątpię , żeby Tom sam się przyznał więc... jak to możliwe?
------------------------------------------------------
Odrabiałam lekcje. Tak dokładniej to matematykę. Liczby , kropki, przecinku, plusy , minusy i znowu liczby i... SMS?

Autobusowy Vic💚: Jak tam? już lepiej? Zostawiłem Ci parę papierochów pod poduszką jakby jescze było coś nie tak ;) lovki <3

Sprawdziłam i
rzeczywiście. Pod poduszką leżały 3 papierosy.

Suzan💕: Dzięki wielkie :)
Autobusowy Vic💚: A jak sprawa z tym kolesiem z szkoły? Już cię nie zaczepia? I co mówił jak przepraszał?

Zaraz , zaraz , zaraz moment! Skąd on wie , że Tom mnie przeprosił?

Suzan💕: Skąd wiesz , że mnie przeprosił?...
Autobusowy Vic💚: Bo to ja powiedziałem Mike'owi, że taka sytuacja miała miejsce :) wiedziałem, że nawet jeśli cię o to poproszę, to i tak wiedziałem , że tego nie zrobisz ;) więc znalazłem jego numer w twoim telefonie zapisałem i... zadzwoniłem :D mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła :/

Boże... ten chłopak mnie rozczula!

Suzan💕: Dziękuję... naprawdę dziękuję , że to zrobiłeś :*
Autobusowy Vic💚: <3

------------------------------------------------------ W nocy usłyszałam krzyk. Co się stało? Zbiegłam szybko na dół i zobaczyłam moją mamę , panikującą i biegającą po całym mieszkaniu z telefonem. Z kim rozmawiała o tej godzinie?

-Halo?! Dobry wieczór. Nazywam się Samanta Carter , mam 40 lat i chciałabym zgłosić zaginięcie córki!

Nie....nie..

-Ma na imię Alicia, 15-sto latka, wysoka. Wstałam w nocy do łazienki i nigdzie jej nie ma w domu! - moja mama krzyczała przez płacz, była zdruzgotana. Ja z resztą również byłam na skraju... - Dobrze, dobrze... ostatnio była ubrana w niebieską koszulę nocną i szare spodenki... rozumiem. Dobranoc.
Mama odłożyła słuchawkę i głośno zaczęła płakać. Podeszłam do niej i przytuliłam ją mocno.
-Gdzie popełniłam błąd? Gdzie?!
-Nie płacz mamo... to nie twoja wina... znajdziemy ją... - A przynajmniej taką mam nadzieję bo mimo czasem się sprzeczałyśmy, kocham ją nad życie...
------------------------------------------------------

Autobusowy Chłopak Donde viven las historias. Descúbrelo ahora