Rozdział IX

770 70 49
                                    

Kiedy Blueberry podszedł wystarczająco blisko śpiącej postaci naskoczył na nią wołając przy tym bardzo głośno.

-POBUDKA FELL!!!

Chłopak w mgnieniu oka zbudził się i zrzucił z siebie radosnego towarzysza. Ten jedna nie przejął się tym zanadto i podbiegł do Frisk, by za chwilę stać z nią tuż przed Fellem. Patrzył na dwójkę towarzyszy swoim czerwonym okiem. Po chwili milczenia odezwał się w końcu

-Po kiego mnie budzisz? – po jego wyrazie twarzy można było wywnioskować iż naprawdę nie jest zachwycony taką pobudką, w sumie kto by był? – Mógłbyś mi dać cholerny, święty spokój?

-OWSZEM, ALE NAJPIERW CHCĘ BYŚ WYRUSZYŁ Z NAMI NA WYPRAWĘ!!!

-Nie.

-CO!? CZEMU!?

-Nie chce mi się, a poza tym nie będę się wałęsał z takimi amebami jak wy.

Frisk spojrzała na niego pewnie. „Nie ładnie tak mówić o innych.". Na te gesty chłopak roześmiał się głośno, co jednak nie spodobało się dziewczynce. Złapała Blueberrego za nadgarstek i zaczęła prowadzić go dalej, uprzednio jednak pokazując wymowny, środkowy palec w kierunku Fella. To zarówno zmurowało jak i zdenerwowało chłopaka dlatego szybko teleportował się do uroczej parki, która stała już przed kolejną zagadką.

-Będę mieć na ciebie mój oczodół, capisi?

Dziewczynka uśmiechnęła się tryumfalnie i puściła bliższego jej towarzysza. Lodowa zagadka nie wyglądała na zbyt skomplikowaną. Wystarczyło przejechać po znakach X i zamienić je na kółka. Razem z Blueberrym szybko rozwiązali zagadkę natomiast Fell teleportował się na jej koniec. Stał oparty o psią budę i z pogardą patrzył na pozostałą dwójkę.

-Myślałem, że ameby jak wy nie umieją zrobić czegoś takiego.

Frisk zmierzyła go wzrokiem. „A ja myślałam, że jesteś na tyle inteligentny iż wiesz co znaczy „Będę mieć na ciebie mój oczodół." W końcu twoje słowa.". Fell miał coś powiedzieć, ale coś mu nie wyszło. Obydwoje przeszli tuż przed nim nie zwracając nań zbytniej uwagi.

-OOOOOOOOOO!!! Ale cię zgasiła koleś! – wydobył się głośny krzyk z budy.

Fell początkowo odskoczył by chwilę potem zajrzeć do środka. W środku leżał opierając głowę na rękach Fersh.

-A ty tu czego!?

-Ja tylko z interesem od matki. Wyjątkowo ja dziś robię za gestapo.

-Matki?

-Geno. Nie mniej ma do ciebie niniejszą wiadomość: - zsunął z oczu okulary by nadać wypowiedzi bardziej przerażający charakter - „Odważ się tylko zrobić coś głupiego przy dziecku, a obiecuję, że oberwiesz!" – by po chwili znów je założyć - No tak to było.

-I tak zaraz dojdzie do miasta. Gdzie więc problem? – powiedział nieco łamiącym się głosem.

-To tak na wszelki jakbyś chciał mieć z nią jakiś bliższy kontakt czy coś

-Debil...

-Nie ja ustalam reguły tej gry i świata. Poza tym jestem ciekaw czy Geno ustalił już wszystko z resztą.

-A co nie byłeś z nimi?

-Byłem, ale dupnie było. Skoczyłem se do Errora, Sci i chłopaczków w Watterfall by ogłosić nasze przybycie.

-Przecież oni ją zabiją! Jak nie dla zabawy to z nienawiści.

-Może i tak, a może i nie w końcu jest naszą przepustką.

-Nienawiść , zabawa i wolność...

Nie skończył albowiem Fresh zniknął tak nagle jak się pojawił. Fell przewrócił oczami i teleportował się dalej.

Stał na drugim krańcu mostu, tuż przy szyldzie zapraszającym do Snowdin. Właśnie dochodzili do niego Frisk razem z Blueberrym. Radosny szkielet szczęśliwy pomachał do Fella i podbiegł do niego.

-HEJ FELL!!! POMYŚLAŁEM, ŻE MOŻEMY ZABRAĆ FRISK DO G.

-Chcesz zabrać ją do baru?

-JASNE! CZEMU NIE? SAM TAM CZĘSTO CHODZISZ, A POTEM JAK WRACASZ DO DOMU TO...

-Dobra, cicho! – warknął oburzony – Możemy iść, ale sami się pilnujecie.

Obydwoje uśmiechnęli się radośnie. Zanim jednak poszli za Fellem Frisk podeszła do gwiazdki. Na słowa dziewczyny zrobiło się jej się przyjemnie „Świadomość iż możesz denerwować kolesia ze „Szczęk" wypełnia cię DETERMINACJĄ."

Bo przecież jeden Sans to za mało!Where stories live. Discover now