Księga II Rozdział XI

1K 80 3
                                    

Doktor Joseph Crawford pochylił się nad nieprzytomną pacjentką i delikatnie uchylił jej powieki. Małą latarką zajrzał jej najpierw w prawe, a później w lewe oko. Popatrzył na monitor respiratora i z rezygnacją zapisał coś w karcie pacjentki.
- I co z nią? Kiedy się obudzi? – Dopytywał się zniecierpliwiony Dean. Powoli zaczynał już tracić nadzieję; nikt z personelu szpitala nie mówił mu prawdy o stanie Alysson, więc jej sytuacja musiała być naprawdę zła, a wręcz beznadziejna.
- Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Przykro mi – odparł lekarz i zerknął na przemęczonego mężczyznę. Ciemne worki pod oczami Winchestera sugerowały kolejną nieprzespaną już noc. „Jak tak dalej pójdzie to on będzie potrzebował mojej pomocy bardziej niż ta dziewczyna" – pomyślał z goryczą Crawford. Jedyne, czego nienawidził w tym zawodzie to przekazywanie ludziom tych najgorszych wiadomości, których nie dało się już zmienić na lepsze.
- Więc co, teraz tak po prostu pozwolicie jej umrzeć? Waszym cholernym obowiązkiem jest leczenie i ratowanie ludzi, a nie zostawianie ich na pastwę losu! – Prawie wykrzyczał Dean, zrywając się z krzesła.
- Musi pan zrozumieć, że nie jesteśmy w stanie jej pomóc. Nikt nie jest – powiedział spokojnie doktor, przybierając maskę obojętności. Wiedział, że najlepszym sposobem na to żeby nie zwariować w tej pracy jest wyzbycie się jakichkolwiek emocji i współczucia dla rodzin swoich pacjentów.
- Cass, przywlecz tu wreszcie swój pierzasty tyłek – wyszeptał prawie niedosłyszalnie Dean i opadł bezwładnie na krzesło.
- Jest pan z jej rodziny, więc potrzebujemy pana pisemnej zgody na odpięcie jej od respiratora – zaczął niepewnie lekarz i dodał, widząc, że Winchester zamierza mu odpowiedzieć: - Wiem, że to będzie dla pana bardzo trudna decyzja, ale proszę pomyśleć o tych wszystkich potrzebujących ludziach, którym możemy uratować życie, ale nie zrobimy tego, ponieważ w szpitalu brakuje wolnych miejsc.
- Pozwolicie jej umrzeć, bo potrzebujecie wolnego łóżka?! – Zapytał z niedowierzaniem Dean i zacisnął dłonie w pięści.
- Dam panu czas do namysłu – powiedział doktor Crawford i podszedł do drzwi. Jego oczy na moment przybrały odcień głębokiej czarni, a kiedy powróciły do naturalnego koloru, lekarz z cynicznym uśmiechem na ustach wyszedł z sali.

Joseph Crawford szedł pospiesznie korytarzem, rozglądając się podejrzliwie. Doskonale wyczuwał obecność jednego ze swoich pobratymców, jednak nie dostrzegał jego prawdziwej twarzy wśród personelu lub pacjentów przewijających się przez szpital. Wykonywał zadanie, które mogło nie spodobać się zwolennikom Crowley'a, których było coraz więcej i szczerze powiedziawszy bał się o swój tyłek. W każdej chwili ktoś z nich mógł go zaatakować i dlatego musiał zachowywać szczególną ostrożność. Przynajmniej dopóki Alysson Heid wciąż żyła. Nagle poczuł na ramieniu mocny uścisk i ktoś wciągnął go do pustego pokoju socjalnego. Drobna blondynka w koszuli szpitalnej z nienaturalną siłą przycisnęła go do zimnej ściany.
- Nie powinno cię tu być, Klaus. Dobrze wiesz, że jeśli ją tkniesz, Crowley cię zabije – wysyczała przez zaciśnięte zęby kobieta, a jej oczy zasnuły się czernią.
- Nie pozwolę żeby jakiś anielski pomiot nami rządził! Ani ten sługus Crowley ani ta dziewczyna nie mają prawa nam rozkazywać, Amy! – Powiedział ze złością mężczyzna i odepchnął od siebie dziewczynę.
- Więc chcesz ją zabić i tym samym wypowiedzieć Crawley'owi otwartą wojnę? Żaden z demonów do ciebie nie dołączy, bo wszyscy się go boją. Nie możesz jej zabić, bo on cię dorwie i ukarze, a wiesz, że to coś o wiele gorszego niż zwykła śmierć – powiedziała demonica, która opętała ciało przypadkowej pacjentki i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Przynajmniej ciągle jestem wierny jedynemu prawdziwemu Królowi Piekła, Lucyferowi...
- Który nadal siedzi zamknięty w klatce – przerwała mu Amy i z zalotnym uśmieszkiem oplotła jego szyje ramionami. – Wiele demonów nie chce żeby ona rządziła Piekłem, ale nikt o zdrowych zmysłach nie przeciwstawi się Crawley'owi. Więc wygląda na to, że jesteś na straconej pozycji, skarbie.
- Jeszcze zobaczymy. – Demon odpowiedział jej tajemniczym uśmiechem, po czym para zatopiła się w namiętnym pocałunku.

Supernatural StoryOnde histórias criam vida. Descubra agora