Emily ma 17 lat i chodzi do drugiej klasy liceum. Przeprowadziła się wraz z mamą i starszym bratem do Nowego Jorku. Przy tym musiała zmienić szkołę. Poznała tam wspaniałych ludzi. Pewnego dnia pozna jeszcze jedną osobę, która zamiesza w jej życiu...
Jake otworzył drzwi, a ja i Josh odskoczyliśmy od siebie. Widziałam jak brat zaciska pieści. Nagle z całej siły walnął Josh'a z pieści w twarz, na co on upadł i syknął z bólu. Łzy spływały mi po policzkach.
- Doigrałeś się skurwielu!
- Jake proszę! Przestań! - krzyczałam, płacząc.
Josh powoli wstawał i trzymał się za twarz. Z wargi ciekła mu krew.
- Kurwa Emi, po tym co zrobił?! Wypierdalaj kurwa z tego domu! Nie przyłaź tu więcej i nie waż się zbliżać do mojej siostry! Uważaj, bo kurwa może być z tobą źle!
Josh wyszedł z domu nic nie mówiąc. Ja pobiegłam szlochając do pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Łzy spływały mi na poduszkę. Nie spodziewałam się, że Jake może zrobić coś takiego i to w mojej obecności.
Poczułam nagle jak ktoś wchodzi do pokoju, a materac ugina się obok.
- Emi... - nie dałam mu skończyć.
- Wyjdź!
- Kurwa musiałem to zrobić! Po tym co zrobił..
- Jake, wyjdź!
Zaczęłam płakać ponownie. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Podniosłam się do pozycji siedzącej, wzięłam telefon i wystukałam grupowego sms'a do Klary i Mai.
Me: Dziewczyny mogłybyście przyjść do mnie? Jak naszybciej..
Klara: Jasne, już się ubieram. Zajdę do sklepu po żelki i colę.
Maja: Idę skarbie! Co się stało?
Me: Dziękuję ❤️ Opowiem wam w domu, ale potrzebuje teraz pocieszenia, czy cokolwiek uh...
Po 20 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam, odetchnęłam i zeszłam na dół otworzyć dziewczynom. Przywitałam się z nimi i zaprosiłam je na górę.
- Dobra Emi, to mów szybko co się stało. - powiedziała Klara ze smutkiem w głosie, otwierając paczkę żelków.
Opowiedziałam wszystko ze szczegółami od wczorajszego wyznania Josh'a, do dzisiejszego incydentu Jake'a. Co chwile leciały mi łzy. Dziewczyny przytuliły mnie mocno i powiedziały żebym się niczym nie martwiła, bo na pewno wszystko się ułoży.
Bo przecież w końcu musi...
Maja zaproponowała żebyśmy obejrzały jakiś film na laptopie. Wsypałyśmy żelki i popcorn do misek, a do szklanek wylałyśmy colę. Po obejrzeniu filmu spytałam się przyjaciółek czy zostaną na noc. Dziewczyny chętnie się zgodziły i poszły jeszcze szybko do domów po niezbędne rzeczy i książki do szkoły. No tak, trzeba wrócić do rzeczywistości, bo przecież w końcu istnieje coś takiego jak szkoła. Maja i Klara wróciły razem po około godzinie. Przebrałyśmy się w piżamy i uzgodniłyśmy razem, że obejrzymy jeszcze jeden film, ale tylko jeden, bo jutro wczesna pobudka. Około 23 w nocy poszłyśmy spać.
Wstałyśmy o 6.00. Każda po kolei poszła do łazienki załatwić poranną toaletę. Ubrałyśmy się i zeszłyśmy na śniadanie.
¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.
O 7.30 wyszłyśmy z domu. Do szkoły dotarłyśmy na czas i od razu pokierowałyśmy się do klasy. Po pierwszej lekcji postanowiłam poszukać Josh'a, aby spytać się czy wszystko z nim okej i przeprosić go za brata. Niestety nie mogłam go znaleźć. Pytałam o niego jego znajomych, ale wyszło na to, że wcale nie ma go w szkole. W takim razie muszę znaleźć jego adres i się do niego udać. Reszta lekcji minęła spokojnie. Żaden nauczyciel nie pytał i nie było niezapowiedzianych kartkówek i sprawdzianów. Zgarnęłam od znajomego Josh'a jego adres i udałam się do jego domu. Szczerzę to się bałam jak mnie przywita po sprzeczce z bratem. Po 15 minutach byłam pod jego drzwiami. Serce waliło mi jak nigdy. Zawahałam się czy na pewno powinnam przychodzić, ale w końcu zapukałam.