#1

229K 10.5K 9.6K
                                    

#RoyalTrilogy na Twitterze

Chętnie się dowiem, w jaki sposób tutaj trafiliście ;)

Poczułam obok siebie wibrację. Wyjęłam z torebki telefon i położyłam go na niższej półeczce ławki, upewniając się uprzednio, że profesor Wright skupia uwagę na kimś innym. Odblokowałam ekran i odczytałam wiadomość. Skrzywiłam się i wydałam z siebie cichy pomruk niezadowolenia, co od razu zwróciło uwagę siedzącej obok mnie Maddie. Nachyliła się w moją stronę, czytając krótkiego sms-a i spojrzała na mnie ze współczuciem. Państwo Kalberg po raz kolejny wychodzili na jakiś bankiet i chcieli, żebym zaopiekowała się ich pięcioletnim synem, którego szczerze nie znosiłam. Dzieciak był rozpieszczony i nie przyjmował słowa "nie", co często wyprowadzało mnie z równowagi i doprowadzało do białej gorączki. Do tego wydawał się być znacznie mądrzejszy i sprytniejszy niż jego rówieśnicy i wykorzystywał to, kiedy tylko mógł. Nie lubił mnie i z wzajemnością. Po kilku godzinach, które zazwyczaj z nim spędzałam, czułam się jak po pracy w kamieniołomie, ale nie mogłam zrezygnować z bycia jego nianią. Od trzech miesięcy przebywałam w Londynie, gdzie ceny nawet zwykłego chleba wywoływały śmiech, a jako studentka z innego kraju musiałam mieć swoje oszczędności - stypendium naukowe nie pokrywało wszystkich kosztów.

- Dlaczego ta wasza Anglia jest taka droga? - westchnęłam, wychodząc z auli wykładowej.

Idąca obok Maddie uniosła brwi i posłała mi rozbawione spojrzenie.

- Studiujesz ekonomię. Serio pytasz o powód wysokiego kursu funta?

Przewróciłam oczami i schowałam do torebki ołówek, który jakimś dziwnym trafem nadal znajdował się w mojej dłoni. Spojrzałam na zegarek.

- Cholera - jęknęłam żałośnie. - Nie wytrzymam pięciu godzin z tym rozpuszczonym bachorem.

Szatynka roześmiała się pogodnie. Znała mnie od prawie trzech miesięcy i już zdążyła się przyzwyczaić do mojego narzekania. Wiedziała, co potrafi syn Kalbergów, bo sama kiedyś się nim opiekowała, a po znalezieniu innej dodatkowej pracy odstąpiła mi miejsce.

- Przynajmniej nieźle płacą. - Starała się mnie pocieszyć.

- Przez smarkacza tak szybko wykorkuję, że nawet nie zdążę wydać tego mojego bogactwa.

Wyszłyśmy z uczelni i skierowałyśmy się w stronę metra. Kupiłam po drodze rogalika, którego natychmiast pochłonęłam; od rana byłam tak zabiegana, że nie zdążyłam nawet zjeść śniadania.

- Ej, Vivian. - Madison pociągnęła mnie za łokieć, przez co natychmiast się zatrzymałam. - Chyba mam dla ciebie inną fuchę.

Na jej twarz wypłynął szeroki uśmiech i odrobinę się zaniepokoiłam. Patrzyłam na nią z wyczekiwaniem, zastanawiając się, co znowu wymyśliła.

- Umiesz gotować.

- Pytasz czy stwierdzasz? - Przekrzywiłam lekko głowę, usilnie starając się domyślić, do czego dziewczyna zmierza.

- No jasne, że stwierdzam. Jak wiesz, pracuję u Hemmingsów, a teraz szef kuchni szuka dla siebie pomocy.

Moja teraźniejsza reakcja bardzo różniła się od tej, gdy pierwszy raz usłyszałam, gdzie pracuje moja nowa koleżanka. Wtedy nie mogłam uwierzyć, że Maddie ma styczność z rodziną królewską, byłam pewna, że żartuje. Ale mówiła prawdę - przez ostatnie dwa lata biegała po pałacu Buckingham ze srebrną tacą, na której nosiła herbatę.

- Talent kulinarny nie wystarczy. - Pokręciłam głową, sprowadzając szatynkę na ziemię. - Nie mam kwalifikacji.

- Oj tam. - Machnęła ręką, prawie uderzając nią jakiegoś mężczyznę, gdy wchodziłyśmy do metra. - Mogę cię polecić, wszystko da się załatwić.

Zmarszczyłam czoło. Może to rzeczywiście nie był taki głupi pomysł. Co mi szkodziło złożyć CV? Najwyżej wybiorą kogoś innego. Znowu poczułam wibrację i niechętnie spojrzałam na telefon. Szatan Kalbergów miał gorączkę, co znaczyło, że męka, którą zawsze przeżywałam w jego towarzystwie, osiągnie swoje apogeum.

- Dobra - powiedziałam, zerkając kątem oka na koleżankę. - Wyślę do twojego szefa swoje papiery.

Royal Trilogy: #1 ROYAL - JUŻ W KSIĘGARNIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz