4. W lesie

1.9K 142 40
                                    

Dipper obudził się około godziny dziewiątej. Przeciągnął się i spojrzał na sąsiednie łóżko. Było puste.
Podszedł do lustra i przejechał ręką po rozczochranych włosach po czym zszedł na dół. W kuchni zastał Mabel i Soosa jedzących naleśniki.
- Hejka braciak! - zawołała siostra. - Co tak późno?
- Byłem wczoraj zmęczony, musiałem się wyspać - odpowiedział chłopak.
- Wiesz co jest najlepsze na pobudzenie? - uśmiechnął się do niego Soos. - Moje naleśniki.
- No, są rewelacyjne! - dodała Mabel.
Dipper usiadł koło siostry, po czym dostał na talerzu pysznie pachnące naleśniki z Nutellą. Faktycznie, były rewelacyjne.
Po śniadaniu Soos poszedł oprowadzać turystów, a bliźniaki oglądały w telewizji "Kacz-detektywa". Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otwierasz! - zawołali razem, jednak Dipper z lekkim opóźnieniem.
- Oj, no weź - powiedział chłopak po czym mozolnie poszedł otworzyć drzwi. Na ganku zastał Grendę i Cuksę.
- Cześć Dipper - odezwała się cichutko dziewczyna w okularach.
- Jest Mabel? - zapytała swoim niezmiennie niskim głosem jej towarzyszka.
- Tak, jest...
- Cuksa, Grenda! - zawołała Mabel, która już stała w drzwiach. Rzuciła się przyjaciółkom na szyję.
- Jejku, stęskniłam się za wami dziewczyny - powiedziała po czym odwróciła się w stronę stojącego na uboczu Dippera.
- Sorki braciak, ale dzisiaj spędzam dzień z przyjaciółkami, więc musisz sobie radzić beze mnie - powiedziała i ruszyła na górę. Po minucie była z powrotem uczesana i ubrana w zieloną spódniczkę i fioletowy sweterek z wyszytą kaczką. Wzięła koleżanki za ręce i ruszyły w stronę miasteczka.
Dipper pstanowił także ubrać się w normalne ciuchy. Wziął ze sobą swoją książkę ze złotą choinką i długopis. Wstąpił do Soosa powiadomić go, że wychodzi po czym ruszył do lasu.
Po trzydziestominutowym spacerze znalazł powalone drzewo. Usiadł na nim i otworzył swój notatnik. Opisywał w nim wszystkie ciekawe rzeczy, jakie napotkał na drodze.
W pewnym momencie poczuł jak coś ostrego wbija się w jego czapkę. Był to malutki ptaszek. Podfrunął tuż przed twarz Dippera i dziobnął go kilka razy w nos.
- Aua! - krzyknął chłopak z bólu i złapał się za nos. Spojrzał na ptaka, a ten wskazywał dziobem na pewną ciemną dróżkę prowadzącą w głąb lasu. Dipper nie wiedział co to mogło znaczyć.
- O co Ci chodzi? - zapytał ptaka. Ten podfrunął bliżej drogi i wskazał dziobem na czarną głębię.
"Chyba chce mnie gdzieś zaprowadzić" - pomyślał Dipper. Podszedł do ptaka i podążał za nim. Prowadził go coraz głębiej, w coraz ciemniejszą część lasu. Było tam bardzo mrocznie. Nagle wyszli na szeroką polanę. Dipper znał to miejsce. Tutaj po pokonaniu Billa znaleźli Stanka z wymazaną pamięcią. Klęczał na środku i patrzył na nich niepewnie.
Ptak jednak pofrunął trochę dalej i przysiadł na małej górce pokrytej mchem. Miała dosyć dziwny kształt. Dipper podszedł bliżej, żeby się jej przyjrzeć. Zrzucił stare liście i zdrapał trochę mchu. Był to posąg Billa.

Dipperowi przed oczami przebiegły wszystkie wspomnienia z tym szatańskim demonem: poszukiwanie szyfru w głowie Stanka, Skarpeciana Opera i oczywiście Weirdmageddon. Pomimo, że Bill został już pokonany na dobre, Dipper nadal pałał do niego nienawiścią. W końcu chciał zniszczyć jego rodzinę. I cały świat.

W pewnym momencie Dipperowi wydawało się, że posąg do niego mrugnął. "E... tylko mi się wydawało" -  pomyślał, po czym spojrzał na zegarek. Była już prawie dziewiętnasta. Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku domu. Wydawało mu się jeszcze, że za sobą słyszał głos, mówiący cicho: "Widzę Cię, PineTree...".

Nareszcie coś się dzieje! Cieszę się, że wam się podoba. Mam Werę twórczą, więc następna część pojawi się... NIEBAWEM :3

Wodogrzmoty Małe || Nowa PrzygodaWhere stories live. Discover now