1

1.4K 120 4
                                    

___________________
'08.08.2016r. 14:00'

○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Podróże w czasie nie istnieją - mówili

Życie księżniczek jest perfekcyjne - marzyli

Bogactwo i władza to jedyne czego potrzebujemy - wpajali

Park Chanyeol wpatrywał się w złoty zegarek kieszonkowy podarowany przez babcię. Łzy spływały po jego policzkach, kiedy tylko przypominał sobie ich wspólne chwilę.

Czy naprawdę żeby docenić jakąś osobę, musi ona najpierw umrzeć?
Chanyeol już nie płakał. Teraz krztusił się własnymi łzami nadal nie potrafiąc pogodzić się z życiem.

Gdzie on miał oczy?
Czemu nie zauważył, że była chora?

Opiekowała się nim od malusieńkiego, od kiedy rodzice postanowili go porzucić. On za to odkąd skończył piętnaście lat dorzucał tylko stresów schorowanej babce.

- Żałuję wszystkiego babciu, przepraszam za cierpienia. Tylko proszę, wróć - łkał żałośnie niczym dziecko.

Nie pogodzi się nigdy z jej stratą, nigdy. Jej anielska cierpliwość, dobre serce, zawsze o niego dbała.
Zostało mu tylko umrzeć w samotności.

Nie dane mu to jednak było, ponieważ znowu usłyszał melodię samsunga oznajmiającą przychodzące połączenie.
Miał zamiar je odrzucić, jak tysiące pozostałych, ale w końcu jęknął zirytowany naciskając zieloną słuchawkę nawet nie sprawdzając kto dzwoni.

- Czego? - warknął zapłakany

- Stary.. to już miesiąc - westchnął smutno Kai - Jesz chociaż to co ci daję?

Chłopak popatrzył na szklane i plastikowe pudełka w których było jeszcze sporo jedzenia. Stały na blacie, przy którym niegdyś codziennie przygotowywane były posiłki.

- Oczywiście, że tak - uśmiechnął się słabo, a jego złość rozpłynęła się - Dziękuję ci za wszystko, nie musisz tego robić.

- Powinienem cię stamtąd wyrwać. Musisz chodzić do szkoły, Channie. Proszę - usłyszał błagający głos.

Uszaty zamyślił się na chwilę i stwierdził, że już czas wyjść z domu.

- Przyjedziesz po mnie jutro? - zapytał nieśmiało

- Boże, oczywiście! Wreszcie Channie. Jak dobrze - odetchnął z ulgą.

- Do jutra - uśmiechnął się

- Do zobaczenia - pisnął uradowany chłopak po drugiej stronie słuchawki.

○○●●○○●●○○●●○○●●○○●●○○●●○○●●○○●●○○

Chanyeol leżał pod czystą już kołdrą. Postanowił zmienić swoje życie, pomimo wielkiego cierpienia. Czy to głos jego najlepszego przyjaciela wreszcie mu pomógł? Sam nie wiedział.

Nadal ściskał w ręku zegarek.
Może jak cofnie wskazówki, cofnie się również czas?
Otworzył zegarek i po chwili ruszył wskazówkami do tyłu. Powoli kilka razy okrążyły tarczę. Nic.

Chłopak westchnął i ułożył się wygodniej, naciągając pościel mocniej.
Postanowił odepchnąć od siebie wszystkie przytłaczające go myśli i wreszcie usnąć.

W końcu odpłynął, pozwalając odpocząć swojemu organizmowi. Dawno nie wyspał się tak jak tej nocy.

Rano obudził się wyspany i w o wiele lepszym humorze. Dziękując Bogu za odpoczynek miał ochotę zjeść śniadanie - pierwszy raz od dawna miał apetyt.

My Prince ||CHANBAEK|| //Zakończone//Where stories live. Discover now