✗ 23

1.5K 96 4
                                    

Następnego dnia Zack zaczepił mnie, twierdząc, że będziemy nagrywać kolejne sceny, na co tylko przytaknąłem twierdząco głową i zapytałem się, gdzie oraz o której godzinie mam przyjść z chłopcami. Odpowiedział mi, wymieniliśmy się jeszcze paroma zdaniami, po czym każde poszło w swoją stronę. 

- Czego od ciebie chciał? - zapytał Louis, który złapał mnie chwilę później. Widocznie musiał nas zobaczyć. 

- Powiedział, że wracamy dzisiaj do nagrywania. - wzruszyłem ramionami, gdy wychodziliśmy z budynku uczelni i zmierzaliśmy w kierunku akademika. 

- Świetnie. - mruknął szatyn, wyjmując z kieszeni spodni swoje fajki i zapalniczkę. - Chcesz? - dodał, mając już jednego z nich w ustach. 

- Chce. - stwierdziłem, że najwyżej skrócę sobie życie, ale musiałem się czymś uspokoić i odreagować po wykładach, kacu i weekendzie. Nadal starałem sobie przypomnieć, co się wtedy stało, dlaczego aż tyle wypiłem i czemu padło akurat na Daisy. Czułem się głupio ze świadomością, że nie byłem w pełni trzeźwy, gdy miałem z nią styczność. Wygłupiłem się i było mi za to wstyd. - Ogień? - dodałem, po czym rzucił w moją stronę zapalniczkę. Była czarna z wydrapanym na grzbiecie napisem 'Let's Fuck'. To leżało tak bardzo w naturze Louisa, nie podejrzewałem, że znajdę tu te dwa słowa, ale nie zdziwiło mnie to, gdy już je ujrzałem. Mogłem czytać z niego, jak z otwartej księgi. Uwielbiał poczucie przyjemności, kobiety, alkohol i papierosy. Powiecie, że jak każdy normalny chłopak w naszym wieku. Polemizowałbym, czy na pewno każdy i czy na pewno to jest normalne. W prawdzie nie interesowało mnie, co robi w łóżku i czy w ogóle w nim śpi, ale zdążyłem się już trochę dowiedzieć z różnych źródeł, jaki on naprawdę jest. Nazwałem go już seksoholikiem, ale zapewne o tym wie, choć nie powiedziałem tego głośno. 

- Kiedy zaczynamy znowu się bawić w Hollywood? - zaczął, gdy wspinaliśmy się schodami na nasze piętro. 

- Za niecałe dwie godziny. - stwierdziłem, ówcześnie sprawdzając godzinę, jaką wskazał mi zegarek. 

- Super. - mruknął, przemierzając pomieszczenie. Bałem się, że czujniki wykryją dym z papierosa, ale najwidoczniej były zepsute, bo zimny prysznic z sufitu nie spadł na mnie, jak deszcz, gdy ruszyłem za swoim przyjacielem do pokoju. 

***

- Naprawdę dziękuje, że się wtedy mną zajęłaś i że nie miałaś mnie w dupie. - zaśmiałem się nerwowo, gdy Zack dał nam na moment odetchnąć. Znajdowaliśmy się w kawiarni w mieście, zarządzał nią wujek szatyna, więc nie trzeba było szukać żadnego innego miejsca. On sam nawet zachęcił do tego swojego siostrzeńca, chcąc rozsławić minimalnie swój lokal, czemu wcale się nie dziwiłem. Potarłem kark, patrząc się z góry na Daisy, u której na ustach pojawił się lekki uśmiech. 

- Naprawdę nie ma za co, ale to pierwszy i ostatni raz, rozumiemy się? - rzuciła obojętnie, ale nie pasowały mi tutaj te uniesione kąciki jej warg. - Jesteś cięższy niż wyglądasz. - dodała, przez co zaśmiałem się radośnie. 

- To nie był komplement, prawda? - zapytałem, zabierając jedną z wielu butelek wody leżących na stoliku. Za nim zdążyła mi odpowiedzieć, Zack pojawił się z powrotem. Był zdenerwowany, co nie wróżyło niczego dobrego. Chociaż on od początku taki był, bo podobno nie wkładaliśmy serca i zaangażowania w swoje role, a w kamerze wyglądało to jak zwykły gniot. Usiadł na swoim krzesełku reżysera, po czym przywołał nas do siebie. Wymieniłem pojedyncze spojrzenie z Liamem i podszedłem do niego, nie wiedząc, czego się spodziewać. 

- Tym razem chce, żebyście zagrali to najbardziej realistycznie, jak potraficie, jasne? Jeśli będzie trzeba, zmuście się do przyjemności, cokolwiek. - przewrócił oczami, podczas przeczesywania włosów. - Naprawdę zależy mi na tym, żeby reszta tych matołów to zobaczyła, więc zróbcie o co proszę. - dodał już bardziej przyjaznym głosem, na co przytaknęliśmy głowami. Nagrywaliśmy kolejny raz scenę z pocałunkiem, nie wiem, który to już, bo przestałem liczyć, gdy doszliśmy do ósmego. 

- Niech ci będzie. - mruknąłem, zajmując swoje miejsce. Jeśli tak to będzie wyglądać, to Zack ma zostać naprawdę dobrym reżyserem. Być może nawet takim jak James Cameron, czy Steven Spielberg, albo ktokolwiek inny z Hollywood. 

- Kamera, akcja. - rzucił szatyn i wszystko się zaczęło. Powiedzieliśmy swój krótki dialog, odgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho i zbliżyliśmy się do siebie, aby się pocałować. Zamknąłem oczy, gdy już poczułem smak jej ust na swoich i włożyłem w ten pocałunek wszystko, co miałem. Naprawdę się starałem, zależało mi, ale najwidoczniej dopiero teraz zostało to dostrzeżone, bo po chwili usłyszałem 'cięcie' i Daisy oderwała się ode mnie, jakbym był trędowaty. Zasmuciło mnie to, ale nie dałem tego po sobie poznać. 

- Tylko się nie zakochajcie. 

~*~

łapcie rozdział, komentujcie, gwiazdkujcie i czytajcie, a ja spadam na randkę z chemią, ew 

lots of love, Red x

actress • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz