Miłe wspomnienia?

59 9 7
                                    

Wstałam z podłogi ponieważ na moim łóżku była Amelia i nie wiem czemu pierwsze co zrobiłam to uszyłam krótką czerwoną sukienkę z czarnym paskiem i kryształkami u góry. Założyłam ją tylko nie mogłam się zapiąć bo głupia ja zrobiła suwak z tyłu. Usłyszałam że ktoś wchodzi więc chciałam jak najszybciej to zapiąć. Nie udało mi się a do pokoju wszedł Slenderman.
-Dzień doby.-powiedziałam nadal próbując zasunąć durny suwak.
-Witaj...może ci pomóc?zapytał podchodząc do mnie i zasuwając sukienkę.
-Dziękuje.-powiedziałam lekko przyrumieniona. Uśmiechnełam się do niego a on jakby smutny usiadł na krańcu mojego łóżka.

-Slenderman? Coś się stało?-spytałam zmartwiona. On pochylił się tak jakby patrzył na podłogę. -Nic mi nie jest...po prostu...Dzisiaj jest czwarta rocznica śmierci twoich rodziców.-powiedział a do moich oczu napłynęły łzy. Złapałam moją siostrę za rękę. Po policzkach popłyneły mi łzy. Lekko się uśmiechnełam ale nie wiedziałam czemu. Wytarłam łzy z policzków i spojrzałam na Operatora.

-Ymm...ja może...pójdę odwiedzić nagropki rodziców...ale później bo muszę coś zrobić.-powiedziałam uśmiechnięta. On na mnie spojrzał,wstał i wyszedł bez słowa. Ja uklękłam przy moim łóżku i popatrzyłam na Melody.

-Heh...widzisz...teraz jest dzień twojej "śmierci"...chwile mnie nie będzie sis...-powiedziałam i pocałowałam ją w czoło. Wziełam z szafy czarną sukienkę i poszłam do łazięki. Założyłam ją i spiełam włosy w ten sposób.

Przypięłam jeszcze moją spinke z wronim piórem i soczewki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Przypięłam jeszcze moją spinke z wronim piórem i soczewki.  Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu powiedzieć że wychodzę. Oni nawet na nie nie spojrzeli tylko machneli ręką. Wyszłam z willi i poszłam na cmentarz. Po drodze weszłam jeszcze do kwiaciarni i kupiłam kwiaty. Podeszłam do trzech kamiennych tablic. Na nich były napisane imiona moich rodziców i Ameli. Przy nich był wazon z kilkoma różami. Patrzyłam na tablice. Uśmiechnełam się i wyryłam swoją mocą na nich serce każda miała po jednym. Jeszcze zrobiłam krzyż. Wypowiedziałam dziesiątkę różańca i położyła kwiaty. Przez ten cały czas byłam uśmiechnieta. Popatrzyłam na to wszystko. Po policzku popłyneła mi samotna łza,po niej jeszcze jedna...aż w końcu zrobił się strumień. Zakryłam twarz rękami i padłam na ziemie. Nie powstrzymywałam się...płakałam przez kilka minut. Poczułam że ktoś kładzie rękę na moim ramieniu. Odwruciłam się i zobczyłam Amelie. Rzuciłam się jej na szyje. Oona odwzajemniła uścisk.

-Już...spokojnie...jestem przy tobie. Będzie dobrze...-powiedziała. Ja wypłakiwałam sie w jej ramie. W końcu oddaliłam się od niej i wytarłam oko. Uśmiechnełam się do niej i poszłyśmy razem do willi. Pprzez cały dzień rozmawiałyśmy,rysowałyśmy i śpiewałyśmy.

Sory że takie krótkie ale wene mi Smile dog ukradł. To do następnego!

Czemu To Akurat JaWhere stories live. Discover now