Życie Sherlock'a wydaje się być nudne; do czasu. Pewnego dnia w Internecie detektyw dostaje wiadomość od nieznanego geniusza - zaczyna myśleć, że to Moriarty. Odgradza się jeszcze bardziej od świata, lecz obecność inteligentnej współlokatorki mu w t...
Czarnowłosa powoli wysiadła z taksówki. Kilka dni temu po wstępnym wyzwaniu dla Sherlock'a postanowiła mieć go na oku, dlatego też skontaktowała się z Panią Hudson podając się za córkę jej dalekiej krewnej, która już nie żyję. Wiedziała, że starsza kobieta nie będzie szukać nigdzie informacji, bo hackerka podała imię i nazwisko, które dokładnie pasowały do córki Monici. Krótka rozmowa, w której dziewczyna prosiła o pomoc zakończyła się zaproszeniem Pani Hudson do Londynu.
Kamienica nie różniła się zbytnio od pozostałych. Napis 221B prezentował się na zielonych drzwiach, a kołatka aż kusiła aby ją nastawić, gdyż była przekrzywiona. Dziewczyna śmiało podeszła do drzwi i zastukała dwa razy, a gdy otworzyła jej starsza kobieta posłała jej uśmiech.
- Jane! Jakaś Ty podobna do matki! - wykrzyczała radośnie kobieta, po czym przytuliła do siebie zdziwioną młódkę.
Wyzbyła się wszelkich uczuć i teraz było jej trudno chociażby udawać, ale zmusiła się do entuzjazmu, aby nie wzbudzać podejrzeń.
- Chodź do środka, bo zmarźniesz. Znowu zaczyna padać. - Pani Hudson pokręciła głową, a następnie wciągnęła do mieszkania czarnowłosą.
Długo przyglądała się dziewczynie. Pewnie jak każdej innej staruszce; nie podobał się styl "Jane". Czarny gorset, czarne włosy z czerwonymi pasemkami, które delikatnie otulały jej bladą twarz, glany. Ogólnie rzecz biorąc - wyglądała jak typowy goth.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Piękny styl. Sama pamiętam jak nosiłam takie wdzianka. - Julie uniosła brwi do góry, gdyż nie wyczytała tego w informacjach o "ciotce".
Chciała znać wszystkich z otoczenia detektywa, a także wyjść na przekonywującą, dlatego dostała się do tajnych akt. Swoje imię i nazwisko także musiała dobrze przemyśleć. Sherlock w każdej chwili mógł chcieć dowiedzieć się o niej wszystkiego, więc zmieniła zdjęcie i informacje prawdziwej Jane tak, aby nikt nie zorientował się co kombinuję ciemnooka.
- Chodź malutka pokażę Ci pokój, w którym zatrzymasz się do czasu, aż podejmiesz decyzję. - rzekoma Jane ruszyła po schodach za kobietą niosąc w ręku walizkę - Tylko ostrzegam, że Twój tymczasowy współlokator jest nieobliczalny, ale to bardzo dobry człowiek. - jej twarz rozświetlił uśmiech, kiedy otworzyła drzwi do salonu.
- Sherlock! Wstań z podłogi i posprzątaj. - Hudson ułożyła dłonie na biodrach, a Julie weszła do salonu, w którym panował istny chaos.
Leżące na ziemi papiery, porozrzucane książki, a także pęknięte probówki znajdujące się na stole. Mężczyzna uniósł głowę do góry, po czym przeszył swym wzrokiem czarnowłosą.
Chyba to jakaś fanka metalu. Rodzina Pani Hudson; kobieta trzyma na jej ramieniu dłoń, co świadczy o tym, że skądś musi ją znać. Walizka w dłoni; chyba tutaj zamieszka. Wzrok obojętny, skierowany tylko na niego. Czemu tak trudno się z niej czyta?!