***
Sherlock wpatrywał się w kobietę, która szła w jego stronę ze strzykawką w ręku. Nie mógł uwierzyć w to, że nie zauważył mordercy, choć wciąż miał go pod nosem.
- Jesteś głupi detektywie. Uczucia przysłaniają racjonalne myślenie. - zaśmiała się szaleńczo, a Holmes'a przeszły ciarki po plecach, lecz wciąż towarzyszył mu obojętny wyraz twarzy.
- Nie sądziłem, że psychicznie chora osoba potrafi zachowywać się normalnie. - stwierdził, a tamta wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
Znów zrobiła krok do przodu, a mężczyzna oparł się plecami o barierkę.
Kilka sekund na skierowanie swego ciała tak, by upadło na ziemię, a nie wypadło przez zabezpieczenie.
- Wiesz, że ta Twoja Julie Cię nie uratuje? Zginiesz, a ona będzie cierpieć, bo tego nie lubisz najbardziej. Mógłbyś zginąć, ale nikt nie może za Tobą płakać, dlatego starasz się odseparować od ludzi. - oblizała wargi, po czym stanęła przed Holmesem.
Sherlock chciał ją odepchnąć, lecz nie mógł. Stał jak spraliżowany słuchając każdego jej słowa.
- Dlaczego to robisz? - spytał w końcu, a wyraz jej twarzy diametralnie się zmienił.
- Dlaczego?! Magnussen był moim wujkiem. Jego śmierć odbiła się na mojej psychice, bo tylko on mi został. Zabiłeś go, więc przy okazji zginęła moja normalność. - zachichotała, lecz słychać było jej łamiący się głos - Teraz Twoja kolej. Tak, tak, tak. Będzie fajnie. Wbije Ci specyfik i nikt nie dowie się, kto jest mordercą. - wycelowała w niego z pistoletu, a strzykawkę uniosła do góry - Do widzenia, panie Holmes. - wyszeptała radośnie, i kiedy on wytrącił jej broń z dłoni - ona wbiła mu igłę w szyję.
Nagle rozległ się strzał. Jeden, jedyny, ale mężczyzna za sprawą kobiety wisiał za barierką trzymając kurczowo metal, dlatego nie zobaczył co takiego się tam stało.
***
Julie złamała chyba każdy przepis drogowy, lecz gdy podjechała pod wjazd na most porzuciła samochód i pobiegła w stronę dwóch stojących nań postaci. Jedną poznała od razu.
Sherlock...
Zaszła ich od tyłu, lecz było za późno; w ciało współlokatora wbita została strzykawka, a kobieta popchnęła go do przodu. W tym samym momencie Julie nie wiele myśląc wycelowała w mordercę i strzeliła, a szaleńczy śmiech ucichł. Czarnowłosa podbiegła do miejsca, w którym przed chwilą stał Holmes.
- Sherlock! - krzyknęła widząc go pół przytomnego trzymającego się już ostatkiem sił - Trzymaj się! - teraz dopiero zdała sobie sprawę, że to było idiotyczne.
Przerzuciła nogi na drugą stronę i kucnęła, po czym złapała dłoń Holmes'a, drugą ręką trzymając się barierki.
Adrenalina we krwi sprawi, że będę miała więcej siły.
- Nie umiem pływać, Sherly, więc staraj się nie zemdleć. - wyszeptała panicznie ciągnąc go do góry, co niezbyt jej wychodziło.
Strzał najwidoczniej wzbudził zaniepokojenie w ludziach, którzy do tej pory udawali, że nic nie widzą. Teraz stali i patrzyli się na całą scenkę, a w tle już słychać było syreny policyjne.
![](https://img.wattpad.com/cover/82070742-288-k693552.jpg)
YOU ARE READING
Pani JM || Sherlock Holmes || Sherlie
FanfictionŻycie Sherlock'a wydaje się być nudne; do czasu. Pewnego dnia w Internecie detektyw dostaje wiadomość od nieznanego geniusza - zaczyna myśleć, że to Moriarty. Odgradza się jeszcze bardziej od świata, lecz obecność inteligentnej współlokatorki mu w t...