Spotkanie po latach.

699 82 59
                                    

"Zrób mi tę przyjemność: uwielbiaj mnie mimo wszystko"

-------------------------------------------

Sherlock oparł czoło o szybę wpatrując się w mijane przez nich budynki. Taksówkarz jechał jak najszybciej potrafił, gdyż Moriarty poganiał go od czasu do czasu grożąc śmiercią. Holmes wiedział, że musi być silny. Że jeszcze nie wszystko stracone.

Może żyje... Może Sebastian kłamał..

Obwiniał się o wszystko. Jego dziecko i żona zdaniem Sebastiana nie żyją, bo tak właśnie  zinterpretowali list od przestępcy. Dniem byli oni; Sherlock, Jim i Sherrinford, a nocą zaś; Jade i Sebastian. Noc miała pokonać dzień bezproblemowo. Słońcem była Julie, i tutaj pojawiały się znaki zapytania. Ich wróg napisał, że słońce nie żyje, a noc mogło pokonać tylko ono, więc jeśli rzeczywiście zabili Julie, to nie powstrzymają tamtej dwójki. Ciężarna zawsze miała zaplanowane, co i jak. Tylko ona mogła wiedzieć jak podejść przestępców, bo jej mąż, brat i szwagier kompletnie się na tym nie znali.

Uczucia są największą bronią, ale też i słabością.

《♡♡♡♡》

- Tylko pamiętaj, żeby się nie upić. - czarnowłosa pocałowała go w policzek.

- Dobrze mamusiu, będę grzeczny. - zażartował.

- Kocham Cię. Pamiętaj o tym, i nie daj się zaciągnąć na dziwki! - krzyknęła wypychając go za drzwi z rozbawieniem.

Kiedy tylko usłyszała, że drzwi frontowe się zamykają wyjęła telefon i wybrała numer osoby, która teraz mogła jej pomóc.

- Cześć, kochaniutki! - zachichotała słysząc ziewnięcie po drugiej stronie - Pilnuj Sherlocka i wiedz, że jak spuścisz go z oka chociaż na sekundę, to Cię zajebie. - rozłączyła się.

Bała się. Cholernie się bała. Kawalerski był najgorszą zmorą przyszłych żon, ponieważ wtedy najczęściej zdradzali ich mężczyźni.

Sherlock jest inny... Wyjątkowy. Nie mógłby zrobić czegoś takiego.

***

Detektyw szedł obok Johna, Sherrinforda, a także Jima, w milczeniu. Nie mógł uwierzyć w to, że niedługo nie będzie samotnikiem nawet na papierach. Nie planował ślubu, a przynajmniej nie tak wcześnie. Wiedział jednak, że spełnianie marzeń Julie jest jednym z jego zadań, a ona pragnęła normalnego życia. Choć wiedziała, że u jego boku takiego nie będzie miała, wciąż była przy nim.

- Ziemia do Sherlocka Holmesa.. - John pomachał mu ręką przed twarzą - Idziemy do klubu, czy wolisz chodzić jak zmora po ulicach Londynu?

- Nie wiem w ogóle co tutaj robię. - burknął Jim pocierając o siebie zmarznięte dłonie.

Było zimno. Pogoda w Anglii zmieniała się z sekundy na sekundę, aczkolwiek była to już norma. Ludzie z przyzwyczajenia chodzili ciągle z parasolkami. Czasem po południu było gorąco, a wieczorem była burza z piorunami.

Pani JM || Sherlock Holmes || SherlieWhere stories live. Discover now