11

1.3K 107 121
                                    

Hoseok

Tej nocy nie zmrużyłem oka. Wierciłem się niespokojnie na łóżku, dręczony przez wyrzuty sumienia. Zgodnie z obietnicą spędziłem ten dzień z Taeil'em, spełniłem też każde jego życzenie. I odebrałem mu cnotę, za co byłem sobą rozczarowany.

Choć to, co nas połączyło było piękne i wyjątkowe, a w szczególności inne, niż wszystkie moje poprzednie razy, to nie mogłem sobie darować, że kochałem się z nim dzień przed moim wyjazdem. Z czym ja go zostawiałem? Przecież zdawałem sobie sprawę z tego, że Moon zaangażował się w ten związek. Nie mogłem udawać, że nie widzę, iż mu na tym wszystkim zależy. Podejrzewałem też, że mogło się w nim zrodzić jakieś głębsze uczucie do mnie, a mimo to okazałem się prawdziwym dupkiem, robiąc mu taką krzywdę.

W głębi serca chyba liczyłem na to, że gdy wrócę, chłopak oznajmi mi, że ma kogoś i jest szczęśliwy. Tak bardzo bym chciał, by mógł tak często szczerze się uśmiechać. Tyle razy walczyłem o ten piękny grymas, z czasem wywołując go coraz łatwiej. Miałem tylko nadzieję, że nie zapomni, jak się to robi i naprawdę stanie się bardziej otwarty na wszystkich.

Rano wstałem z łóżka z podkrążonymi oczami jeszcze przed budzikiem. I to sporo wcześniej, bo zostawiłem nadal śpiącego Yoongi'ego w mieszkaniu, wyjeżdżając do wytwórni prawie półtorej godziny szybciej niż zazwyczaj. Musiałem tylko zajęcia z Taeil'em, później mogłem wracać do mieszkania, gdzie razem z Yoongi'm mieliśmy się spotkać, przebrać, zjeść, zabrać walizki i jechać na lotnisko. Do tej pory powinienem się jakoś ogarnąć, by starszy nie martwił się już pierwszego dnia podróży o mój stan. No cóż, mogłem to usprawiedliwić brakiem snu z podekscytowania, ale mimo wszystko im dłużej mnie takim nie widział, tym lepiej.

Już od wejścia do wytwórni zauważyłem, że wszyscy są jacyś szczęśliwsi. Chyba wiadomość o wyjeździe szefa motywowała lepiej niż perspektywa weekendu, bo nawet nowa pani na recepcji nie wyglądała jak stary gargulec. Nie wiem, czy powinienem to jakoś wiązać ze mną, ale odkąd Yoongi zwolnił Jinsil, na jej miejsce przyjął jakąś babę po pięćdziesiątce, która była bardziej zgrzybiała niż buty Jimin'a, które kiedyś po ostrym treningu nie wyprał i rzucił pod łóżko, a po roku czasu, gdy sobie o nich przypomniał, rosło w nich dziwne coś przypominające pieczarki...

Wracając do tematu - dawno nie widziałem w Big Hit takich pogodnych uśmiechów. Mimo zmęczenia odpowiadałem mijanym pracownikom tą samą radością, kierując się już do mojej sali, zastanawiając się, jak będą wyglądały te ostatnie godziny z Tae. Czy nadal mogłem go przytulać? Czy jeszcze przez ten jeden dzień należeliśmy do siebie? Czy powinienem już wrócić z nim do dawnych relacji? Czy w ogóle potrafiłem to zrobić?

Nim udałem się na salę, uznając, że to jeszcze za szybko, uciąłem sobie pogawędkę z innymi choreografami, by osobiście dopilnować, że wszystkie zajęcia będą się odbywać zgodnie z harmonogramami, a układy, przy których ostatnio pomagałem są już gotowe.

Moje obawy związane z Moon'em zostały rozwiane tuż po otwarciu drzwi do czwórki i zastąpione zaskoczeniem na widok Jihun'a, machającego wesoło czarną chustką.

- Hap? Co ty tu...? - zacząłem, ale przerwał mi, doskakując do mnie szybko i próbował zasłonić mi widok z pomocą kawałka materiału.

- Hyung! Chodź, bo nie ma czasu! Wszyscy już czekają! Znaczy nie czekają, ty nic nie wiesz, ale chodź ze mną! - krzyczał radośnie, zaaferowany moim pojawieniem się w sali.

- Ale dokąd? - zapytałem niepewnie, pozwalając mu pozbawić się możliwości widzenia.

- Po prostu chodź!

endlessly ㅐ Min Yoongi x Jung HoseokWhere stories live. Discover now