3. "Zazwyczaj to chłopak daje bluzę dziewczynie"

4.5K 175 10
                                    

Rozmowa z moim bratem na temat Rose z całą pewnością nie była przyjemnym wydarzeniem. Kiedy powiedziałam mu, że wiem, że się w niej zakochał oznajmił, że ma głęboko w dupie moje zdanie na ten temat i mogę nawet powiedzieć o tym tacie, a on i tak będzie chciał, żeby Rose została jego dziewczyną. Przyznaję, miałam ochotę powiedzieć ojcu o tym, że Scorpiusowi podoba się Weasley, bo tata zwyczajnie uważał, że ta rodzina jest okropna i często wspominał o tym, że kiedyś byli zwykłymi biedakami. Oczywiście jednak tego nie zrobiłam, bo nie jestem kablem. Donoszą tylko słabi.
Od czasu tej rozmowy nie zamieniliśmy ani słowa, a kiedy nawiązywaliśmy kontakt wzrokowy jego spojrzenie mówiło wyraźnie "spadaj". Trudno, nie chce rozmawiać to nie.
Pierwszy tydzień szkoły zleciał przeraźliwie szybko. Na transmutacji, która niestety była potrzebna do tego, by zostać uzdrowicielem, profesor Crowley już pierwszego dnia zawalił nas pracą domową. W wolnym czasie pomagałam Meredith ze Starożytnymi Runami, na które obie uczęszczałyśmy i z którymi ona miała straszny problem. Ja natomiast nie za bardzo wiem czemu, ale miałam trudności z zielarstwem. Tak po prostu, nie umiałam zapamiętać skomplikowanych nazw roślin i ich właściwości i już teraz wiedziałam, że czeka mnie cały rok spędzony nad książkami. Odczułam też plusy powrotu do Hogwaru. Znów mogłam siedzieć z przyjaciółmi na wygodnej kanapie przy ciepłym kominku w Pokoju Wspólnym Ślizgonów i wygłupiać się. Czułam rodzinną atmosferę szkoły, objadałam się pysznym jedzeniem i rozmawiałam z Alicją - kobietą z portretu znajdującego się w naszym Pokoju Wspólnym. Cieszyłam się nawet z tego, że mogłam znowu pokłócić się z Irytkiem. Za każdym razem, kiedy myślałam o tym, że po wakacjach już tu nie wrócę czułam bolesne ukłucie w sercu. To był mój drugi dom. Kochałam Hogwart.
Ósmego dnia odbyło się wydarzenie, które zapamięta cała szkoła. Potter i reszta gryfonów zrobili kawał Victorowi. I to straszny. Zakradli się do pralni i oblali czymś jego ubranie tak, że kiedy potem je włożył zaczął biegać jak oszalały po Wielkiej Sali wpadając na uczniów, nauczycieli i stoły. Śmiali się wszyscy poza mną i moimi przyjaciółmi, a kiedy to wreszcie się skończyło Victor podszedł do przyjaciół Pottera: Nigela i Elizabeth i powiedział:
- Szlamy zrobiły głupi kawał i myślą, że są fajne, co?
Wtedy cała szkoła wstrzymała oddech i zrobiła wielkie oczy, bo tego obraźliwego słowa nikt od dawna nie używał. Dyrektorka - profesor McGonagall - właśnie miała owrzeszczeć mojego przyjaciela, kiedy James Potter, Fred Weasley i Nigel Wellington rzucili się na Victora. Chciałam krzyczeć, że tylko tchórze walczą trzech na jednego, kiedy do bójki włączyli się Gregory i Carter.
Wszystko skończyło się miesięcznym szlabanie na dosiadanie miotły, które dostała szóstka chłopców i wyjściu do Zakazanego Lasu pod okiem tego idioty Hagrida, w którym oprócz chłopaków uczestniczyły też Elizabeth i Berry. Byłam wściekła. Gnojki jedne! Na szczęście mieliśmy już plan zemsty na piątce gryfonów. Napewno go nigdy nie zapomną...
Następnego dnia, kiedy szłam samotnie do Pokoju Wspólnego przy przejściu zobaczyłam Jamesa opierającego się o kamienną ścianę.
- Co ty tu robisz? - spytałam chłodnym tonem nawet na niego nie patrząc
- Czekam na jakiegoś Ślizgona.
Odrazu pomyślałam, że chce zrobić kawał i cofnęłam się, tak jakby mogło mi to coś pomóc.
James uniósł brew i powiedział:
- Chcę tylko, żebyś wpuściła mnie do waszego Pokoju Wspólnego.
- Chyba zwariowałeś jeśli myślisz, że to zrobię - odparłam
- Boże, już nawet z bratem nie można porozmawiać - powiedział
- Chcesz iść do Albusa? - spytałam
- Tak.
- On ci powiedział, że to tu jest wejście?
- Tak - odpowiedział lekko zniecierpliwionym głosem
Wpuszczenie go wciąż nie wydawało mi się dobrym pomysłem, a poza tym widziałam, że się niecierpliwi i chciałam mu jeszcze podokuczać, więc spytałam:
- Dlaczego mam ci wierzyć?
On w odpowiedzi tylko wzruszył obojętnie ramionami.
- No dobrze, niech będzie - powiedziałam sama zdziwiona swoimi słowami.
Właśnie miałam wypowiedzieć hasło, kiedy on powiedział:
- Strasznie tu zimno.
- Mam ci dać bluzę czy co? - zapytałam satkastycznie. Po chwili jednak skojarzyło mi się to z tym, że w prawie wszystkich romantycznych historiach to chłopak daje dziewczynie bluzę kiedy jest jej zimno. Miałam nadzieję, że James nie zauważył, że lekko się zarumieniłam.
- Zazwyczaj to chłopak daje bluzę dziewczynie - odparł
Teraz miałam nadzieję, że James nie zauważył, że zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
- Rzucę na ciebie Muffliato* - oznajmiłam jeszcze chłodniejszym tonem
- Żebym nie słyszał hasła?
- Nie, żebyś słyszał je wyraźniej - powiedziałam sarkastycznie
- O, widzę Cassie w złym humorze - stwierdził
- Nie możesz mówić do mnie Cassie - odparłam po czym rzuciłam zaklęcie.
- Spojrzenie węża - powiedziałam hasło najciszej jak mogłam wrazie gdyby jednak James mnie słyszał.
Po chwili oboje byliśmy już w Pokoju Wspólnym. Na szczęście nikogo tam nie było.
- Po co był ten cały zachód skoro i tak pewnie zmieniacie co jakiś czas hasło? - zapytał James
- Bo tak.
- Bo tak - zadrwił chłopak piskliwym głosem
- Nie mam takiego głosu - powiedziałam
Myślałam, że znowu mnie przedrzeźni, ale on tylko spytał gdzie jest dormitorium jego brata.
- Coś się stało, że tak nagle potrzebujesz rozmowy z bratem? - spytałam.
- To chyba nie twoja sprawa - odparł chłopak, po czym spojrzał na mnie wyczekująco
- Jego pokój jest po lewej stronie. Drugie drzwi od końca.
James poszedł do swojego brata, a ja jeszcze przez chwilę patrzyłam na jego plecy, po czym usiadłam na kanapie, by poczekać na przyjaciół.

*Muffliato - dla tych, którzy nie pamiętają to zaklęcie, które sprawia, że ludziom brzęczy w uszach dzięki czemu nikt nie może podsłuchać twojej rozmowy

Mimo Wszystko | James Syriusz PotterWhere stories live. Discover now